Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2023, 18:50   #15
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Aurora przyjęła słowa analizując je po cichu. Dopiero po kilku chwilach (i zdaniach pozostałych członków zespołu) się odezwała.
- Mamy jakieś informacje o ich siłach? Jeżeli mowa tu o jakichś zawirowaniach w czasoprzestrzeni, to czy mamy możliwość spojrzenia w historię tego miejsca i wyciągnięcia z niej wiarygodnych informacji? Przyznam też, że moja wiedza o Fey jest dosyć ograniczona… jakie wydarzenia mogą go przebudzić? Zakładam, że jego percepcja wykracza dalece poza fizyczne miejsce pobytu i pilnowanie, by nikt nie krzyczał w okolicy to za mało. Wiemy coś o celach Camarilli i Sabatu? Czemu mają się spotkać w Silver Falls?
- Posiadamy takie szczegóły -
odnotował z zauważalnym zadowoleniem mężczyzna bez ust. - Jeżeli do spotkania dojdzie, to tylko z inicjatywy Sabatu, który upatruje w Silver Falls bazy wypadkowej mającej w przyszłości pomóc w zdobyciu Borrow. Reprezentacja Camarilli w mieścinie jest w stanie opłakanym, a Sabatnicy są tego świadomi i zamierzają ten fakt wykorzystać. O dokładniejszej ilości sił agresora możemy w zasadzie tylko spekulować, ale bezpiecznie można założyć proporcje jeden do jednego - wysnuł Witherwood, z dozą analitycznej ostrożności wlepiając spojrzenie w sufit.
- Dodajmy do tego przynajmniej podstawowe przeszkolenie z mańki Sabatu. Na takie akcje zwykle nie wysyłają świeżych wygrzebańców - zwrócił uwagę brodacz.
- Czyli jednostronna rzeź - dzieciak.wypowiedział na głos konkluzję, do której dotarli już wszyscy pozostali. - A jeśli chodzi o Fey, to jego sen jest dość głęboki. Na tyle głęboki, że krzyki i hałasy muszą być mistyczne - zawirowania mocy, potężne ryty, pl-
- Plugawe abominacje spoza czasu i przestrzeni, których sama obecność na tym świecie jest niewybaczalnym grzechem wobec Boga? -
zaświergotała potulnie Nicole podnosząc do góry żółty post-it. Na karteczce nabazgrano pokraczną karykaturę Żelaznej Damy oraz strzałkę, która wskazywała na jej miejsce przy stole. Dzieciak pokręcił głową.
- Nie, to ostatnie nie będzie problemem - zanegował, gasząc rozpromienioną ekspresję wampirzycy. - W innym wypadku strażnik wybudziłby się w reakcji na samego siebie.

Aurora kiwnęła głową na wpół zadowolona.
- W porządku. Proporcje. Miło. A liczby mamy? Wiemy ilu sabatierów jest w mieście? Znamy ich z historii? Jakieś imiona o niezwykłej mocy na które trzeba zwrócić uwagę? Wchodzi w grę zwykłe, proste wycięcie obu stron konfliktu? Mamy trzecie strony poza Feyem? Infernale, mumie, wilkołaki, abominacje czy wygnany potwór z Loch Ness? Rozumiem, że niedopuszczenie do spotkania, albo przynajmniej eskalacji pomiędzy Sabatem i Camarillą, bądź szybkie i proste zwycięstwo jednej ze stron, nie wymagające użycia magii przez zwycięzców i nie dające czasu na jej użycie pokonanym nas satysfakcjonuje?
- Jak odnotowałem wcześniej... - tu koszmar bez twarzy wymownie uniósł brew i zaakcentował ostatnie słowo, sugerując, że Aurora powinna lepiej nadstawiać uszu.
- ...aktywność innych istot nadnaturalnych w i wokół Silver Falls jest niemal zerowa. Z uwagi na specyfikę terenu w pobliskich lasach urzęduje zwykle mała, odizolowana wataha Garou, ale bądźmy realistami. - tu przejechał wzrokiem po zebranych.
- Nikt z Państwa nie jest już podlotkiem z krwią pod nosem. Co więcej, dzieci Luny trzymają się z dala od miasteczka. Zapewne na skutek jakiegoś zawieszenia broni między nimi a Kainitami. Żadnych “mumii ani abominacji” na razie nie odnotowaliśmy, a upadli zwyczajnie nie są częścią równania - to jeszcze nie ich czas. Natomiast wracając do przechylenia szal na korzyść jednej ze stron i “usuwanie przeszkadzajek”...
Witherwood przerwał gawędę, powoli masując palcami punkt nad nieistniejącym nosem. Białogłowa wampirzyca zauważyła, że stopniowo robił się coraz bardziej sarkliwy.

- To powinniśmy się zachowywać jak grzeczne dzieci - podchwycił Clawton, także zauważając pogorszenie humoru gospodarza i, w pozornie nietypowym dla siebie geście dobroczynności, najwyraźniej chcąc mu ulżyć.
- Z dotychczasowej gadaniny wynika, że mamy dość silny nadnaturalny bufor, toteż możesz wrzucić jedną albo dwie osoby pod temporalny pociąg, a czas jakoś to sobie wygładzi. Tym lepiej jeżeli ktoś i tak miał kopnąć w kalendarz lub coś i tak miał szlag trafić, jak w przypadku skarbca i Fey. Bez przeszkód można wyrwać z nurtu i przemieścić coś, co za kilka sekund tak czy siak przestałoby istnieć, szczególnie jeśli wyląduje w miejscu poza znaną rzeczywistością. - Tu teatralnie kiwnął głową w stronę jednego z zasłoniętych okien.
- Ale całego scenariusza raczej bym od nowa nie przepisywał. No chyba, że znudził wam się już obecny stan skupienia - przestrzegł błękitnooki, sugestywnie łypiąc na Nicole.

Aurora marszczyła brwi.
- W porządku. Potraktujcie mnie proszę jak śliczną, głupiutką blond wywłokę. - Wskazała palcami wskazującymi na swoje białe włosy. - Taką, co nie wie nic o mechanice fizyki temporalnej i dopiero uczy się łączyć kropki. Bo tej główce trudno zrozumieć, czemu wybicie tuzina wampirów jest twardym nie, ale powstrzymanie przebudzenia lorda fey i zniszczenia mitycznego Skarbca jest całkowicie cacy. Nie zrozumcie mnie źle, nie próbuję się czepiać, ale chcę zrozumieć, jakie narzędzia mamy do dyspozycji. Czy przekonanie Camarilli czy Sabatu, że powinni odejść i uratowanie w ten sposób kilku żyć po obu stronach, a może i kilkuset śmiertelników - bo nie wiem, jak odbyła się potyczka - wchodzi w grę?
- Uhm. Prawdę mówiąc, to ja też niewiele z tego kapuję -
przyznał Cage.
- Mechanika? Fizyka! Temporalność?! Co za niegrzeczne, ścisłe słowa! - naburmuszyła się teatralnie Nicole, parodiując ton rozjuszonej nauczycielki. Żółty skrawek czarnego papieru zaszemrał jej w dłoni. - Młoda damo, tutaj posługujemy się magią przez duże “Y”, a nie jakimiś dziecinnymi wymysłami! Odśwież, co wiesz o więziach sympatycznych, załóż swoją czarodziejską czapkę, a potem ruszamy! - kończąc ostatnie słowo pstryknęła palcami i coś wystrzeliło w kierunku Aurory, przecinając szerokość blatu. Przed białogłową zatrzymał się maleńki wiedźmi kapelusik. Salę po raz kolejny owlekła cisza, gdy pozostali zebrani starali się mentalnie przetworzyć całość uświadczonej sceny.

- Huh - wykrztusił z wymuszoną pewnością Clawton, który pierwszy odzyskał głos. - Dobra, spróbujmy inaczej. Układaliście kiedyś domino? Klocek A uderza w klocek B, ten w C i tak dalej. Działania jednej osoby mocno wpieniają drugą, ta daje w gębę trzeciej, etc. Tworzą się rozmaite linie. Niektóre brną i brną, a inne, poboczne, kończą się dość szybko. Wężyki, które przetrwały jatkę w Silver Falls, brnęły dalej i rozgałęziły się cholera wie ile razy. Ale były też linie, które się tam kończyły, osoby, których śmierć stanowiła ostatni bloczek. Jeśli jakiś niewidzialny paluch miałby pchnąć takie drewienko na ułamek sekundy przed tym, nim uderzy w nie przedostatnie, nikt tego nie zauważy. Osoba X i tak zaraz by zginęła. Przedmiot Y i tak za chwilę przestałby istnieć w ówczesnej czasoprzestrzeni. Ale jeśli spróbujecie zmieść klocki, które ktoś układał przez ostatnie trzydzieści lat - ba, układa nadal - to na waszym miejscu nie planowałbym aktywnej emerytury. Comprende?
- Niestety nie comprende
- odpowiedziała ze smutkiem w głosie, ale za to w wiedźmim kapelutku Aurora - Przynajmniej wciąż nie szczegóły naszego celu, ale przenośnię jak najbardziej. Rozumiem, że tylko niektóre z wampirów możemy zabić, bo inne mają przed sobą długi szereg klocków o których wiemy. Czy to oznacza, że nie możemy pozwolić aby przeżył ktokolwiek z tych co zginęli, bo nie wiemy jakie klocki by oni poruszyli gdyby przeżyli? Naszym celem jest tak naprawdę zawartość skarbca, prawda? Nie Fey. Możemy wykraść pryz nim kainici się zetrą? To by nam drastycznie ułatwiło życie ograniczając do minimum ilość ingerencji w historię. Albo jakoś pogłębić sen Fey, albo wytłumić jego zmysły aby starcie go nie obudziło? Bo samo niedopuszczenie do starcia brzmi dla mnie jak gigantyczny i niemożliwy do uniknięcia paradoks, jeśli nie zaczniemy biegać z checklistą jak Kuba Księgowy Rozpruwacz “ten przeżyje, a tego trzeba ubić”.
 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 14-06-2023 o 13:46.
Arvelus jest offline