Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2007, 10:47   #3
Judeau
 
Judeau's Avatar
 
Reputacja: 1 Judeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znany
Widok bezdennej, błękitnej pustki nad głową przytłaczał i fascynował. Niebo widziane w rzeczywistości robi nieporównywalnie większe wrażenie niż na starych filmach. Edmund stanął u wylotu jaskini, zadarł głowę do górę, powoli zdjął okulary i zapatrzył się.
- Fascynujące... – wymamrotał. Świadomość niewyobrażalnej przestrzeni kryjącej się w górze, mas powietrza, próżni i gwiazd, niemal na wyciągnięcie ręki, zmusiła jego serce do szybszego zabicia. Pokiwał lekko głową. Jeszcze będzie czas, by delektować się tym lirycznym obrazem
Włożył szybko okulary i podniósł licznik Geigera.
- Promieniowanie lekko podwyższone. Godzina 7.04 czasu krypty. Jesteśmy na powierzchni, panowie i panie.
Gdy licznik Geigera wylądował w kaburze, on pozwolił sobie na spokojne, długie spojrzenie na towarzyszy podróży.
Sammy wlepiał w niego wzrok. Kojarzył chłopaka. Zdawał się być lekko upośledzony, co zresztą całkiem naturalne, zważywszy na warunki w jakich dorastał. Nie miał wiele okazji do rozwijania intelektu. Doskonale. Edmund był –zachwycony-, że wysłali na misje o krytycznym priorytecie downa. Tak jakby nie było dziesiątki innych sposobów, by się go pozbyć. Nie miał pojęcia w czym taka... osoba może im się przydać.
Co do Vaya, to mimo zawsze denerwującej zbieżności nazwisk, Ed cieszył się z jego obecności. To profesjonalista, oddany służbie i prawdopodobnie z pieśnią na ustach poświęciłby życie za powodzenie misji, żołnierzyk. Tacy są zawsze potrzebni. Lepiej, żeby nie zawiódł pokładanych w nim nadziei, jeśli napotkają tubylców...
Czarnego zupełnie nie kojarzył. Z danych wynikało, ze pracuje w sekcji mechanicznej i przeszedł kurs prowadzenia pojazdów. Być może HAL ocenił szanse na napotkanie działających pojazdów jako realne? Niemniej, technik zawsze mile widziany, no, chybaże jest ekspertem od odsysania rur z gównem, jak ten matoł, Eryk...
Aaa... jest i Andy Bohater, synek tragicznie zmarłego Tony’ego Bohatera. Chyba wysłali go tu tylko ku chwale ojczyzny, bo to, że chłopak umie wymachiwać łapskami jak cholerny Bruce Lee, nie jest w tej misji wielką zaletą... Choć może wylazł tutaj w innym celu. W końcu chodzą te plotki, że sypia z Naszą Światłą Przywódczynią Joanne. Pewnie go wysłali jako ochronę, albo młoda nie zgodziła się rozstać ze swoim drogim...
No i w końcu Matka Jr... Rozwydrzony, bachor z większą ilością szczęścia niż rozumu. Cholerny nepotyzm. Jak taki ktoś mógł otrzymać honor przewodzenia takiej misji!? Jeśli ta decyzja BYŁA konsultowana z HALem, a nie z własnym ego Rady, to jego logika jest zaiste bardzo pokrętna.
Jednym słowem, stado dzieciaków. Bosko. Po prostu tego potrzebuje ta misja. Chyba coś jest w tym „samobóiźmie” misji, pomyślał, nieświadomie wbijając wzrok w Rought...
 
__________________
"To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS

Ostatnio edytowane przez Judeau : 23-09-2007 o 15:43.
Judeau jest offline