Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2007, 11:37   #4
merill
 
merill's Avatar
 
Reputacja: 1 merill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputacjęmerill ma wspaniałą reputację
Czuł jak chłodny wiatr smaga skórę jego twarzy. Podziwiał błękit nieba nad ich głowami i rażące w oczy Słońce."Dokładnie tak jak mi opowiadała" - a jego myśli powędrowały na chwilę w przeszłość. Gdzieś między niewyraźnymi wspomnieniami mignęła mu twarz pochylającej się nad nim matki, widział smutek w jej dużych niebieskich oczach. "Teraz już wiem czemu tak za tym tęskniła" - pomyślał Jim. Widok zapierał dech w piersiach, był to niezwykły kontrast pomiędzy szarymi ścianami Krypty a pięknem nieboskłonu.

Na widnokręgu nie było na razie, żadnego obiektu godnego większego zainteresowania. Rozejrzał się po swoich towarzyszach ekspedycji, niektórych znał dobrze, niektórych tylko z widzenia. Czarnoskórego Waltersa kojarzył, był tylko rok od niego starszy, z tego co wiedział był mechanikiem, w Krypcie zajmował się naprawianiem sprzętu. Starszy facet w okularach, badający licznikiem Geigera napromieniowanie, to pewnie LaBay, facet uchodził w Krypcie za odludka, wiecznie nad czymś skupionego - jak każdy naukowiec. Podczas szkolenia dowiedział się, że to właśnie on będzie odpowiedzialny za zbieranie danych, przetwarzanie ich w PipBoy`u i przesyłanie do Krypty. Dobrze zbudowanego faceta, który właśnie osłaniał oczy ręką przed promieniami słonecznym nie znał. Tak samo jak nie znał faceta, którego na odprawie nazywano Andy, ale jego sprężyste ruchy i sylwetka zdradzały człowieka, który wiedział jak zrobić użytek ze swoich rąk. Za to przywódczynię ekspedycji znał aż za dobrze. Wnuczka Matki - Joanne Roughstorm, popularna Rought, w Krypcie chyba nie było takiej osoby która nie słyszałaby o wybrykach Joanne. "Jak to się stało, że ona nimi dowodzi?" - myślał gorączkowo."Dowódca winien cechować się rozwagą i zdolnością do chłodnej kalkulacji" - przypomniały mu się słowa jego ojca - zawodowego żołnierza zresztą. Niestety Jim nie mógł sobie przypomnieć by kiedykolwiek słyszał, że by zachowanie Rought takie było.

Popatrzył jeszcze raz na grupę, widać to na jego barki spadnie obowiązek dbania o bezpieczeństwo. Przeszedł kilka kroków po okolicy. Chrzęst piasku pod podeszwami butów był dla niego przyjemnie miły. Nareszcie inne środowisko od tej monotonni Krypty. "Tam ciągle tylko te same ściany."Wyjął broń z kabury - Colt 6520 - standardowa broń służb porządkowych w Krypcie, sprawdził swój egzemplarz, przeładował, zabezpieczył i schował do kabury. Nie był specjalnie zadowolony z tej broni, krótki zasięg o celności tez nie można było wypowiadać się w superlatywach, ale cóż. "Dobre i to." Zaczął obchodzić teren wokół wyjścia z jaskini w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów. "Czas sprawdzić na ile przyda się moja wiedza" - szepnął pod nosem, bacznie badając grunt pod stopami.
 
__________________
Czekamy ciebie, ty odwieczny wrogu, morderco krwawy tłumu naszych braci, Czekamy ciebie, nie żeby zapłacić, lecz chlebem witać na rodzinnym progu. Żebyś ty wiedział nienawistny zbawco, jakiej ci śmierci życzymy w podzięce i jak bezsilnie zaciskamy ręce pomocy prosząc, podstępny oprawco. GG:11844451

Ostatnio edytowane przez merill : 23-09-2007 o 23:53.
merill jest offline