Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2023, 21:44   #283
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację


Schwytany szpieg wciąż przebywał w areszcie w piwnicach ratusza, pilnowany przez wyraźnie zestresowanych strażników. Zapytani przez Rufusa stwierdzili, że co prawda nie sprawia kłopotów, ale dużo gada, prowokuje i przymila się.
Więźniarka wyglądała nieco lepiej niż ostatnio - zadane przez Mikela rany zostały zabandażowane i goiły się powoli. Znów zmieniła twarz, tym razem rude pukle spływały jej po ramionach na kształtny biust, a w zielonych oczach tliły się figlarne ogniki. Gdy półork opowiedział jej o ostatnich wydarzeniach, na początku nie dowierzała, by potem wybuchnąć melodyjnym śmiechem. Stwierdziła, że jej pan się dotąd nimi zupełnie nie interesował, więc teraz czekała ich ciekawa, choć krótka przyszłość. A pozwalając uciec jednej z sióstr, sprawili że powinna zacząć przyjmować zakłady, kto dorwie ich pierwszy.

- Widzę, że ciągle nas nie doceniasz - odpowiedział naburmuszony pół-ork.
- Jak widzisz radzimy sobie z każdym przeciwnikiem jakiego spotykamy.
- A ty co byś chciała teraz zrobić ze swoim życiem? - spojrzał jej w oczy.
- Radzicie sobie? - prychnęła kpiąco - Narobiliście bałaganu w wieży maga i daliście uciec jednej z zabójczyń. Najlepiej idzie wam torturowanie niewinnych kobiet. Chcesz mi coś zaproponować? - odpowiedziała na pytanie, a jej ton szybko zmienił się na bardzo zmysłowy - Zimą chłodno samemu, a ja potrafię ogrzać łoże.
- Zobaczymy kto będzie górą. A co do ciebie… Rufus zmrużył oczy wpatrując się w dziewczynę…Mikel trochę przesadził, ale zdecydowanie nie jesteś tutaj niewinną ofiarą. Darowaliśmy ci życie. Natomiast w kwestii tego ogrzewania łoża… brzmi kusząco ale na pewno byś mi nie poderżnęła gardła we śnie? - Uśmiechnął się drwiąco.
- Mówiłem ci chyba wcześniej o mojej przyjaciółce Emi, która jest twojego rodzaju? Skontaktowałem się już z nią i może mogłaby ci pomóc. Ona jest wolna spod władzy twojego paskudnego mistrza.
- Ja nikogo nie zabiłam, nikogo nie torturowałam. A ta Emi… naprawdę myślisz, że ona jest choć trochę bardziej wolna ode mnie? Twoja naiwność jest urzekająca. I czemu miałabym chcieć cię skrzywdzić, nawet gdybym mogła? Przecież ty nic mi nie zrobiłeś, a poza tym co bym na tym zyskała? Wolę kilka nocy przyjemności, zamiast sterczenia tu samotnie… - dodała ze smutkiem w głosie.
Rufus zawahał się na chwilę. Na ile ta "dziewczyna" pogrywała sobie z nim a na ile mówiła szczerze?
-Emi…- przypomniał sobie jak fascynujaca była - Emi jest wolna. Podróżowała z nami jako członek naszej drużyny z własnej woli i otworzyła się przed nami. Miała swoje problemy ale nie była niczyim niewolnikiem.
-Obiecuję że jak odeprzemy atak Kłów na miasto za kilka dni to pomogę ci się stąd wydostać, jeśli nie wywiniesz żadnego numeru. A tak w ogóle to jak masz na imię?
- A jak chciałbyś, żebym miała na imię? - rzuciła kusząco - Ta Emi, chyba dla ciebie wiele znaczy? Może będę mogła ją dla ciebie zastąpić? - jej twarz zmieniła się, poszarzała, a włosy zmieniły barwę na białą. Nie minęła chwila, a upodobniła się do prawdziwej formy Emi, chociaż nie do końca. Na pierwszy rzut okaz była podobna, ale niektóre drobne szczegóły się nie zgadzały: tak, jakby wzorowała się na opisie czy rysunku, a nie prawdziwej twarzy. Wydawała się też młodsza, niewinniejsza.

Rufus wzdrygnął się nieco. Wpatrywał się w zmienną z mieszaniną niepokoju i fascynacji.

- Czy to możliwe, żebyś nie miała prawdziwego imienia. I dlaczego nie rozumiesz…. Jeśli ona wiele dla mnie znaczy, to naprawdę uważasz, że zastąpienie fizycznej postaci będzie wystarczające? I czy ją kiedykolwiek poznałaś?
- Nie osobiście, ale znam ją pewnie lepiej niż ty - uśmiechnęła się filuternie - I zapewniam cię, że nie dostrzegłbyś różnicy. A może nawet wolałbyś mnie?
- Jak możesz znać ją lepiej jak nie osobiście?...- zadumał się pół-ork.
- I co planujesz zrobić po odzyskaniu wolności?
- Nie wierzę, że puścicie mnie wolno - “Emi” wzruszyła ramionami - Na pewno zniknę jak najdalej od was i tego miejsca - Rufus czuł, że mówiła szczerze.
-Staram sie nie zabijać jeśli nie nie jest to konieczne, a kogoś o twoich zdolnościach i tak nie da się długo trzymać w niewoli.
-Jeśli nie będziesz działać przeciwko nam to myślę że pozwolimy ci odejść.
Spojrzała na niego nieufnie.
- Uwierzę dopiero, jak będę daleko stąd.
-Tak jak powiedzialem po bitwie pozwolimy ci odejść. Czy potrzebujesz tutaj czegoś w granicach rozsądku?
- Wolności? - zapytała z kpiącym uśmiechem - Moglibyście chociaż mi te pęta zdjąć… - poruszyła się na krześle, obrazując swoje spętanie.
-Dobrze zrobię to.... - Rufus westchnął i zdjął więźniarce pęta - tak jak mówiłem, wolność dostaniesz po odparciu ataku Kłów, według mojej wiedzy do bitwy dojdzie za 4 dni. Nie możemy teraz ryzykować.

Następnie odszedł z mocno mieszanymi uczuciami. Czy był za miękki dla tej zmieniającej kształty dziewczyny? Czy też powinien pokazać że mogą pomóc się jej wyzwolić spod władzy jej Pana? Może jeśli Emi odpowie na jego wiadomość, dowie się więcej. Było zbyt dużo do zrobienia, by skupiać większość uwagi na tamtej.

**********************************
Następnego dnia miał zamiar wraz z resztą drużyny złożyć wizytę u burmistrza i przekazać informację które zdobyli oraz plany ataku Azersi - miał nadzieję, że pozwoli to na odmienienie losów bitwy. Poza tym miał zamiar wspomnieć o planach uwolnienia jeńców z obozu Kłów.

Po rozmowie z burmistrzem Rufus planował skończyć swoje szkolenia z milicją, uczulając ich tym razem oprócz standardowych taktyk by byli czujni na próby magicznych dywersji. No o potem musieli w końcu przerzucić walkę na teren wroga...
 
Lord Melkor jest offline