Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2023, 21:26   #6
Jenny
 
Reputacja: 1 Jenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputacjęJenny ma wspaniałą reputację
Sandra, Katie, i Jessy pomieszkiwały razem kilka dni… brunetka spała z jasnowłosą w łóżku, blondi na materacu na podłodze obok. Różnie to bywało przez owe parę dni, ale w sumie było całkiem fajnie. Na tyle fajnie, że… Sandra trochę sama zapomniała o chorobie, jaka ją trapiła, głównie za sprawą Katie, która często jej słodziła różne takie, i wyraźnie było widać, iż brunetka z nią czasem flirtuje… nigdy jednak nie odważyła się na jakiś poważniejszy, pierwszy krok.

Któregoś zaś ranka, gdy poprzedniego wieczorku, wypiły we trójkę trochę więcej niż wypadało… Sandra obudziła się pierwsza. Okręciła jeszcze nieco zaspana w łóżku, po czym zerknęła na śpiącą obok Katie. Brunetka spała na plecach, "rozwalona", cichutko pochrapująca, z burzą włosów nawet i na twarzy… w topie i majteczkach, które wyjątkowo szybko przyciągnęły wzrok Sandry, bowiem była w nich spooora wypukłość…


Sandra z początku pomyślała, że to może busz włosów, ale… no nie, żeby aż tyle i żeby nie wychodził z ciasno skrojonych majteczek? Upewniając się, że Katie śpi, przybliżyła się nieco bliżej, by upewnić się w swoim podejrzeniu, że to było jednak coś innego… a brunetka dalej spała jak kłoda, cichutko pochrapując. W sumie Jessy również, której miarowy oddech było słychać w pokoju gdzieś tam z okolic nóg łóżka, i z podłogi.
Na pewno było to coś, o czym Sandra chciała porozmawiać z Katie… ale jednak powstrzymała się przed natychmiastowym obudzeniem jej. Spróbowała dość cicho zwlec się z łóżka i iść do łazienki, by załatwić swoje potrzeby, a wracajac sprawdzić, czy wstała… nope, obie dalej spały, chociaż Katie okręciła się na bok, i teraz wypięty tyłek był przed oczami Sandry. Ta postanowiła poszukać gdzieś butelki wody, by ukoić nieco męczącego kaca… a przy tym nie starała się być zupełnie cicho, bo jednak mocno chciała już porozmawiać z Katie, ale zarazem nie chciała jej specjalnie po to budzić.
- Boah… Jessy, weź kurna bądź ciszej… - Wymruczała w końcu Katie. No ale Jessy przecież spała.
- Bo co? - cicho odparła Sandra, w końcu dokopując się do przezornie pozostawionej butelki poprzedniego dnia na właśnie taką okazję.
- Ehhh… mrhpf… - Coś tam wymruczała brunetka pod nosem, po czym podrapała się po tyłku, co nawet było zabawne? - Obudzisz Sandrę głupia cipo…
- Myślę, że jej już nie obudzę… - powiedziała, zaraz po tym popijając wodę jasnowłosa. A gdzieś między burzą ciemnych włosów na twarzy Katie, otworzyło się oko. Po chwili zaś, błysnęły tam gdzieś i ząbki.
- Bry… - Powiedziała kobieta - Nieładnie mnie tak robić w balona z samego rana? - Zaczęła zwlekać się z wyrka.
- Ojej… miałam od razu się przyznać, że ja to ja? - zapytała Sandra, zerkając na rozmówczynię dość poważnie.
- Jeszcze bym się zbyt mocno przytuliła, i co wtedy…? - Katie się szeeeroko uśmiechnęła, wstając z łóżka, i człapiąc do łazienki. No a w majteczkach nadal miała sporą wypukłość…
- No nie wiem… ale idziesz do łazienki? Pójdę z tobą… - za brunetką zaczęła człapać i Sandra.
- Spociłam się pod cyckami… - Mruknęła Katie, przecierając oko, oraz drugą dłonią wspomniane miejsca, po czym nagle zatrzymała się, i spojrzała na Sandrę - Huh???
- Coś nie tak? - zrobiła zdziwioną minę Sandra. - Wiesz, jak za nastoletnich czasów, razem do kibelka w szkole, hihi…
- Popaplać przy robieniu siusiu? No okeeej… - Parsknęła kobieta, i ruszyła dalej do łazienki - Jak tam chcesz…

Sandra weszła tam za Katie i ostrożnie przymknęła drzwi.
- Jest może coś, co chciałabyś mi powiedzieć? - zapytała jasnowłosa, podczas gdy brunetka najpierw… skorzystała z umywalki, i przemyła sobie buzię.
- Eeee, nie wiem? Sorry raz jeszcze za Jessy? Lubię cię? Nie będziemy już tyle chlały? Dzięki za nocleg? - Powiedziała Katie, uśmiechając się.
- Mhm… czyli nic takiego, co warto byłoby powiedzieć komuś, kogo się lubi i nawet śpi na tym samym łóżku? - Sandra założyła ręce na piersiach i oparła się o ścianę łazienki z poważną miną.
Katie ściągnęła nagle top, po czym zwilżonym ręcznikiem przetarła swoje piersi, i obszary tuż pod nimi. Westchnęła z ulgą… po czym z cyckami na wierzchu zbliżyła się do Sandry.
- Wiesz, co kto ma w majtkach, to chyba… nie jest aż taaak ważne, póki się ktoś z tym nie narzuca? - Powiedziała z uśmiechem, po czym podetknęła ręcznik pod nos jasnowłosej - Chcesz?
- Nie ufasz mi, że nie chciałaś mi powiedzieć? Masz mnie za taką, co by źle zareagowała? - z wyrzutem, ignorując podany ręcznik zapytała Sandra.
- To nie tak… - Ręcznik wylądował na ramieniu Katie, przewieszony przez niego, a sama brunetka również nieco spoważniała - Myślałam, że się domyślasz… więc… ehhh… - Odwróciła się do Sandry plecami.
- Jakoś tak… wolałabym, jakbyś mi to sama powiedziała, czy chociażby potwierdziła… no ale cóż… stało się… - westchnęła. - To… zostawię cię samą… - Powiedziała, również się odwracając, by wyjść z łazienki.

I nagle została złapana za nadgarstek. I gwałtownie odwrócona… i przytulona. Katie, obejmując ją za szyję, przytuliła do siebie, do swych nagich cycuszków, i nosek w nosek, wtulony w szyję tej drugiej, wśród burzy włosów, wśród walących serduszek…
- Sorry - Szepnęła cichutko brunetka.
- No… spoko… - odparła nieprzekonanym głosem Sandra. - Po prostu… tak wyszło… trochę rozumiem, no ale… - Bełkotliwy potok słów wydobywał się z ust przytulanej.
- Tak wyszło… przepraszam… - I nagle, twarzyczka Katie, przytulona policzkiem do policzka twarzy Sadry, przesunęła się odrobinkę, po czym… Sandra została cmoknięta w owy policzek.
- No… nie wyganiam cię przecież, czy coś, nie musisz tak przepraszać… - speszona odparła Sandra, leciutko próbując się wyswobodzić z objęć brunetki.
- W przeciwieństwie do Jessy, mam to i to - Dodała jeszcze Katie, po czym rozluźniła obejmowanie jasnowłosej.
- To… i… - szerokie oczka zrobiła Sandra, ale zaraz starała się nabrać znów poważnej miny. - No… nie jest to… takie… ważne? Spoko, że już teraz… wiem…
- No to…? - Powiedziała z dziwnym uśmieszkiem Katie.
- No już cię zostawiam samą… - odparła Sandra, pospiesznie się odwracając znów do drzwi.
- Jak nie chcesz potrzymać… - Powiedziała brunetka, i parsknęła. A buraczkowa na twarzy Sandra czym prędzej wyszła z łazienki.

~

Jakiś czas później, tak gdzieś w porze lunchu… Katie kręciła się po kuchni, przygotowując coś do jedzenia, a Jessy poszła się popluskać w basenie.
- Pomóc ci coś? - spytała Sandra, niczym upiór nagle cichym krokiem pojawiając się w kuchni, bardziej chętna, by zobaczyć, co przygotowywała brunetka, niż chętna do pomocy… ale w sumie póki co i tak nie miała nic do roboty.
- Ja pier…!! - Katie trzasnęła nożem o drewnianą deskę do krojenia, po czym spojrzała na jasnowłosą, i lekko uniosła brwi - Przez Harry'ego już sobie palec rozcięłam, ty chcesz żebym go sobie całkiem oderżnęła?
- Przecie pytam, czy ci pomóc… - krzywo spojrzała się na Katie Sandra. - O co ci chodzi?
- Wystraszyłaś mnie pito… skradasz się jak jakiś duch - Dodała już z lekkim uśmiechem brunetka - Pomóc… pomóc… coś tu próbuję NAM zrobić do jedzenia z tych dziwnych składników… możesz pomóc jak chcesz.
- Jakbym jeszcze jakaś blada była… a nie taka różowa od tego rumieńca na pysku… a ty od razu że jak duch… - parsknęła basistka. - No ale co my tu mamy…
- No tak, tak, ten słodki rumieniec - Powiedziała Katie, i zrobiła "powietrznego cmoka" do Sandry, po czym parsknęła - Wpadłam na genialny pomysł, wymieszania dwóch puszek tuńczyka, z gotowym sosem mięsnym… wszystko oczywiście z puszek, hehe, no i teraz próbuję to jakoś ratować maggi, pieprzem, solą… i może cebulą? A propo… zgadnij co możesz pokroić? - Zamrugała perfidnie ślipkami brunetka.
- Ojej, nie wiem… - pokręciła z niezadowoleniem głową Sandra, nie tylko na samą myśl o krojeniu cebuli, ale i na kolejny gotowy posiłek z puszek… z których sama wcześniej dość często korzystała, ale jako leniwy zapychacz między ciekawszymi posiłkami, a nie codzienność… - Udało ci się znaleźć jakąś nie zgniłą cebulę jeszcze?
- Jedna, dosyć duża, tak… - Katie skończyła swoją robotę, z deski wszystko pakując do garnka, po czym zrobiła miejsce dla Sandry, nawet wieeeelce wymownie niemal dworskim gestem dłoni zapraszając do krojenia owej cebuli - Nie pękaj, jakby co, będę ci dzielnie ocierać łezki? - Wstrzymywała śmiech.
- Wolę płakusiać w samotności, jakby co… - parsknęła, po czym wzięła się za obieranie cebuli z łupin, a następnie krojenie.
- Ooooj tam… a jak kroisz? W kosteczkę, czy może w paseczki, jak byłoby lepiej do takiego dania? - Powiedziała Katie, stojąc blisko Sandry z boku, oparta biodrem o meble, ze ściereczką w dłoniach.
- Chyba lepiej w paski… żeby trochę więcej poczuć ostatniej dobrej cebuli, jaką na ten moment mamy… - odparła… pociągając mocno nosem Sandra, której warzywo dawało się we znaki, zanim w ogóle zaczęła kroić… a gdy już do tego przeszła, robiła to z mocno przeszklonym wzrokiem.
- Ta ostatnia cebula w LA jest chyba wyjątkowo wredna? - Powiedziała brunetka, i zmoczyła ściereczkę w wodzie, po czym zbliżyła się do jasnowłosej, i uniosła ją ku jej twarzy - Przerwa… przecieram twoje zapłakane oczęta…
- Dzięki, co ja bym bez ciebie zrobiła… och, może nie musiałabym w ogóle kroić tej cebuli… - jęknęła jasnowłosa. - Muszę wytrzeć nos, bo mi zaraz glut poleci…
- Byle nie w jedzenie - Zaśmiała się Katie, i… objęła lewą ręką Sandrę przy lędźwiach, a w prawej skierowała ściereczkę do nosa dziewczyny.
Sandra smarknęła w podaną jej ścierkę, choć poczuła się dziwnie z tym, że trzymał ją ktoś inny, niż ona sama… no i jeszcze zaczęła ją obejmować, zwiększając… dziwność sytuacji.
- No dobra, już… to tylko cebula, dam se radę… - powiedziała, wracając do krojenia.
- Nawet na sekundę w to nie wątpiłam - Cichutko zachichotała Katie, po czym odstąpiła od jasnowłosej od dwa kroki - To… jak myślisz, będzie to jadalne? - Zaśmiała się już głośno, mając oczywiście na myśli przygotowywany posiłek.
- Wylałam tyle łez poświęcenia, żeby było pyszne… - dramatycznym głosem powiedziała Sandra, po chwili chichocząc. - No, ale jest jakaś szansa, że na to, co mamy, to i tak będzie jedno z lepszych dań ostatnich dni…
- Ooooch! No jakżeby inaczej! Tak, tak, i jeszcze raz tak! - Katie dołączyła do tych dramatów, wychwalając udział Sandry pod niebiosa, i również zaczęła się z tego śmiać. A po dodaniu cebuli do reszty, i porządnemu wymieszaniu, w sumie… nie wyglądało to aż tak źle?


- To kto testuje? - Powiedziała Katie.
- Oj no, moje łzy pewnie nie zmiękczyły cebuli, trzeba poczekać, aż się trochę pogotuje… - odparła Sandra. - Ale jak jesteś taka niecierpliwa, to próbuj…
- Czyli jednak się znasz na pichceniu?? - Roześmiała się brunetka, i pacnęła ją niespodziewanie, lekko ścierką po tyłku - To może ja zobaczę, czy Jessy się już utopiła, zajaram sobie, i w podskokach tu wrócę?
- Na pichceniu nie, na cebuli trochę tak, mój ojciec ją uprawia… - westchnęła jasnowłosa. - Ale możesz iść, ja czasem pomieszam, by się nie spaliło?
- Za chwilę wracam, obiecuję… - Katie pomknęła na zewnątrz - Jessy, żyjesz…?

Sandra wzięła łyżkę do gara i zamieszała porządnie… by po chwili z nudów zacząć sobie wystukiwać rytmy piosenek o kant garnka…
Brunetka wróciła po pięciu minutach, po czym… zaszła "pichcącą" jasnowłosą od tyłu, stając tuż przy niej, i kładąc łapki na jej biodrach.
- Kochanie… wróciłem z roboty, co na obiad… - Powiedziała naśladując męski głos, po czym się cicho zaśmiała.
- Phi… baby w basenie podglądałeś! Widziałam! Nic nie będziesz jadł! - odparła udając złość Sandra.
- Pogapić się można, ale jeść tylko w domu? - Padła odpowiedź, połączona z… bardzo wymownym pchnięciem bioder Katie w pupę Sandry, i jej śmiechem.
- A gdzie jakieś kwiaty? Czekoladki? Nic się już o mnie nie starasz… - smutnym tonem odparła jasnowłosa, mieszając znowu w garze.
- Hmmm… - Rozległ się pomruk zastanowienia, a dłonie spoczywające na biodrach Sandry przesunęły się w przód, na jej brzuszek. Nacisk na pupę przylegającego do niej ciała zaś się nieco zwiększył… i jasnowłosa wyczuła tam coś twardego?? A usta Katie powędrowały do uszka dziewczyny, po chwili w nie szeptając - Kwiaty, czekoladki, phi… Mam coś o wieeeeeele lepszego…
- No eee… weź, bo się poparzę… - odparła zdziwiona, już swoim, nieudawanym głosem Sandra. A brunetka zachichotała, po czym skubnęła ustami jej uszko.
- Och, no dobrze… - Powiedziała, po czym zaczęła się cofać od jasnowłosej.
- Wszystko jest takie dziwne… - po chwili wypaliła Sandra. - Przed tym całym gównem, byłam tylko z chłopakami… jak to jebło, to… przez chwilę byłam z dziewczyną, ale… zginęła… a teraz ty, jeszcze… wiesz… inna… - Spojrzała lekko za siebie, obserwując reakcję na swoje słowa Katie, której na moment zaszkliły się oczka, ale odwróciła wzrok, patrząc na zewnątrz, niby w stronę basenu. Odkaszlnęła, jakby zaschło jej w gardle.
- Najważniejsze… by było… dobrze? Pójdę po Jessy, skoro jedzenie gotowe… - Brunetka spojrzała w końcu na jasnowłosą, i wysiliła się na uśmiech - Starczy tego dla trzech osób?
- Daj mi po prostu trochę czasu na decyzję… - odparła Sandra, obniżając nieco wzrok. - To nic… związanego z tym, kim jesteś, tylko to wszystko tak szybko… A jedzenie… chyba tak? Zawsze można dorzucić trochę ryżu, resztki jeszcze jakieś zostały…

Po kilku chwilach, okazało się, że Jessy nie bardzo ma ochotę na lunch, oraz podzieliła się z resztą informacją, iż woda w basenie zaczyna być już nieświeża… no tak, brak prądu, brak pracującej pompy, co tu się dziwić. No ale teraz ten lunch, zrobiony z taaakim poświęceniem jasnowłosej. Cóż, przynajmniej więcej zostało dla tych, które mniej lub bardziej danie przygotowywały, nie trzeba było dodawać przejadłego już ryżu. Oszczędziły też Jessy… bardzo nieprzyjemnego pierwszego wrażenia, jakie zrobiła potrawa. Na szczęście dostępnych mieli dużo przypraw, którymi można było nie tyle uratować jedzenie, co zabić jego smak i pozwolić, żeby jakoś dało się to zjeść.

~

Gdy wszystkiego złego było mało, doszło jeszcze trzęsienie ziemi. Kolejna rzecz, która wprawiała w strach, czy uda im się to przeżyć, czy to już koniec. Okazało się jednak, że obyło się dla nich bez strat, o ile trzęsienie nie spowodowało, że jakiś budynek, w którym były potrzebne Sandrze leki się nie zawalił, niszcząc cenne dla niej medykamenty. Już po trzęsieniu, gdy wstępnie obejrzeli sobie zniszczenia, znów Sandrze brakowało… internetu, w którym mogłaby sprawdzić, na ile to globalne, a na ile lokalne zdarzenie. Gdy jeszcze był dostęp, pamiętała coś o trzech miastach, w których były główne zniszczenia… a teraz? Czy kolejnym również się obrywało? Czy L.A. stało się nagle czarną plamą na mapie świata, gdzie zaraz mogli się spodziewać budowy wyższych murów dookoła byłej metropolii, niż na granicy z Meksykiem?

~

Sandra wsłuchiwała się w to, co mówili jej przedmówcy.
- Dzięki za troskę z lekami, ale musimy mieć też jakiś plan, co dalej… wiemy, że meteoryty spadły na Los Angeles, Minneapolis i Nowy Jork… - odtworzyła z pamięci wiadomości sprzed miesiąca, które zresztą odświeżyła sobie w rozmowach z Katie i Jessy. - Może są bezpieczne miasta, może powinniśmy próbować zdobyć info, jak sytuacja gdzie indziej? I według tego albo planować osiąść w jakimś centrum handlowym lub miejscu, gdzie można trochę pouprawiać ziemi, czy musimy ruszyć w drogę, by dojechać do bezpiecznego miejsca?
 
Jenny jest offline