Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2023, 08:15   #62
Cioldan
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Miejsce: pn-wsch Hochland; północne pogórze; m. Breder; główny rynek; front ratusza
Czas: 2521.04.24; Aubentag; zmierzch
Warunki: ; na zewnątrz: dzień, pogodnie, powiew; ziąb (0)

Duivel, postanowił zwiedzić ulice Breder. Po przejściu większości miasta znajdującego się na powierzchni, zaciekawił go zacieniony zaułek, który doprowadził go do niepozornej tawerny, czającej się pośród starych, drewnianych budynków na zboczu góry. Tawerna, znana jako „Żar Górnika”, emanowała niesamowitą aurą, a jego zwietrzała, poblakła fasada nosiła nieco już zniszczony czasem symbol kilofa i paleniska. W środku zapach tlących się kłód w palenisku przenikał przestrzeń, dym wił się jak macki ośmiornicy, a dysharmonijne dźwięki lutni barda wprowadzały niepokojącą melancholię. Wnętrze tawerny to świadectwo zapomnianej świetności, ozdobione reliktami minionej epoki i narzędziami górniczymi, które przypominały o podziemnym pochodzeniu Breder. Klienci tłoczyli się przy dużych, rozklekotanych stołach, a ich krzesła wyglądały na zużyte i zapadnięte. W tej słabo średnio oświetlonej komnacie miejscowi, handlarze i podróżnicy snuli opowieści przeróżnej treści.

Duivel, zasiadł przy małym wyblakłym stole przeznaczonym dla dwóch osób. Rozejrzał się po karczmie i gdy tylko zobaczył pracującego tu parobka, zawołał go. Gdy ten podszedł do elfa, spiczastouszy od razu złożył zamówienie
Dwa kubki najlepszego piwa, jakie ta tawerna ma do zaoferowania – przemówił Duivel, a jego słowa płynęły jak łagodny strumień przez las. - I przynieś mi mięso z dziczyzny, świeżo złowione, upieczone do perfekcji. Proszę. Elf na koniec szczerze się uśmiechnął i lekko skinął głową.
Parobek odpowiedział tym samym gestem jakby przyjmując zamówienie, a jego oczy błyszczały z ciekawością na widok elfa. Z pełnym szacunku ukłonem odszedł, by wypełnić zachcianki swojego klienta.

Wrócił całkiem szybko z dwoma spienionymi kubkami i postawił oba na stole. Duivel prędko złapał za uchwyt kubka, wykonanego z doświadczeniem krasnoludzkich rzemieślników. Podniósł go do ust, a złocisty płyn spłynął mu kaskadą do gardła. Leśny elf następnie delektował się drugim kubkiem, nasłuchując ciekawszych opowieści innych klientów karczmy. Po dłuższej chwili parobek przyszedł z półmiskiem soczystej pieczonej dziczyzny, a zmysły Duivela wyostrzyły się, wchłaniając odurzający aromat lasu zmieszany z zapachem piwa. Z każdym kęsem uważnie słuchał toczących się wokół niego rozmów. Historie o nadchodzącej wojnie, utraconych skarbach i cieniach czających się w najgłębszych zakamarkach świata umilały mu posiłek.

Kiedy noc okryła Breder płaszczem, Duivel udał się do oberżysty uregulować rachunek i wynająć pokój na noc. Następnie udał się do swojej izby której drewniane ściany ozdobiono gobelinami przedstawiającymi cuda górniczego rzemiosła i różne heroiczne legendy. Łóżko, choć niezbyt bogate, zapewniało oazę wytchnienia, a koc położony schludnie na wierzchu miał zagwarantować miły i długi sen. W oddali ciche melodie lutni barda niosły się po korytarzach, śpiewając elfowi nieznajome i nieco fałszywe tony. Nuty wirowały wokół niego, prowadząc jego zmęczoną duszę do królestwa snów, gdzie czekały na niego różne wizje.

Miejsce: pn-wsch Hochland; północne pogórze; m. Breder; główny rynek; front ratusza
Czas: 2521.04.25; Marktag; ranek
Warunki: ; na zewnątrz: dzień, ?, ?; ? (?)

Gdy poranne światło zaczęło wdzierać się przez szpary w oknach izby, Duivel obudził się ze swojego spokojnego snu. Jego elfickie zmysły objęły łagodne przebudzenie Breder, jakby samo miasto ziewnęło i rozciągnęło się, by powitać nowy dzień. Z nową energią Duivel wstał z łóżka i oddał się modlitwie, a następnie poszedł do małego pomieszczenia wydzielonego jedną krótką ścianą i wiszącą płachtą, która miała za zadanie przesłonić ten kąt od ciekawskich przechodniów. Czekało tam na niego spore drewniane naczynie z zimną po nocy wodą i chochla. Obmył się, założył ubranie w kolorze lasu, wyszedł do głównego pomieszczenia tawerny, które świeciło pustkami. Zamówił śniadanie, które okazało się ciepłym chlebem otoczonym w jajku. Następnie wyszedł na zewnątrz dołączając do tętniącego życiem tłumu kupców, rzemieślników i poszukiwaczy przygód, którzy zebrali się na to tętniące życiem wydarzenie. W porannym powietrzu dało się wyczuć wyczekiwanie, gdy stragany ożyły, eksponując przyprawiającą o zawrót głowy gamę towarów. Aromaty świeżo upieczonego chleba, wędzonego mięsa i aromatycznych ziół mieszały się, kusząc zmysły Duivela. Wędrował przez tętniący życiem rynek, a jego bystre oczy wyłapywały przebłyski lśniących ostrzy, mistycznych bibelotów i wspaniałego rzemiosła. Szybko też zobaczył innych członków wyprawy do których niezwłocznie dołączył.
 

Ostatnio edytowane przez Cioldan : 17-07-2023 o 08:48.
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem