Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2023, 19:38   #2
Halwill
 
Reputacja: 1 Halwill nie jest za bardzo znany
Młody Archer bardzo się cieszył i choć starał się nie dać tego po sobie poznać, to ale energia go wręcz rozpierała.
~Moja pierwsza fucha, nareszcie!~ pomyślał i spojrzał łapczywie na butelkę. Zlustrował zawartość, sprawdzając czy jest w niej coś podejrzanego. Miesiące szkoleń wyrobiły w nim pewne instynkty zachowawcze, wiedział że nie mają powodu by się go teraz pozbyć.
~A jeżeli to mój pierwszy test?~ zastanawiał się złodziejaszek, a przez głowę przelatywało mu tysiące podobnych myśli. Po chwili zorientował się że Bischop siedzi i wpatruje się w młodzieńca oczekując odpowiedzi.
-Na pewno Cię nie zawiodę- szybko zreflektował, uśmiechając się przy tym głupkowato. Już od dawna marzył o jakieś akcji lecz nigdy nie było mu dane w niej uczestniczyć. Ciągle słyszał tylko że “nie jest gotowy”, a on czuł że siedząc w dziupli tylko marnuje czas, więc nie mógł opanować uśmiechu.
Kurt rozlał czym prędzej po szocie do grubego i eleganckiego kryształu rodem z królewskich komnat. Wręczył szklanicę Szefowi, następnie postawił jedną na rogu biurka, w miejscu gdzie stał i na koniec podał Archerowi.
-Zapanuj nad swoim entuzjazmem…- zrugał go niespodziewanie Bischop -Cieszysz się jak czarodziej w starożytnej bibliotece… Zanim wyjdziesz zaczniesz działać w grubszych akcjach, zapracujesz na siebie. A właściwie to zapracujesz by spłacić to co w ciebie zainwestowaliśmy- kontynuował świdrując go zdrowym okiem -To dopiero początek, a kilkanaście tygodni treningów nie sprawiają Cię doświadczonym złodziejem. Rozumiesz mnie?- zagrzmiał nieco podniesionym tonem.
-Rozumiem szefie- chłopak momentalnie opanował się, tłumiąc swoją ekscytację. Złapał się w myślach za swoje nieopanowanie. Stanął wyprostowany z dumnie uniesioną głową w miejscu wyznaczonym mu poprzez szklankę z trunkiem.
-Nie pajacuj, to nie armia. Nie musisz stawać na baczność…- syknął mu Wąż.
-Dobra. Uczyłeś się wiele dni. Pora żebyśmy sprawdzili ile z tych nauk wyniosłeś i ile z nabytej wiedzy będziesz w stanie użyć w praktyce- rzekł Bischop, wychylając zawartość szklanki na raz, lekko się przy tym krzywiąc -Po pierwsze będziesz musiał ustawić sobie pewny grunt pod nogami. Nasza grupa zawsze ci użyczy złota w razie potrzeby, ale każdy z pełnoprawnych członków utrzymuje się sam. Potrzebujesz znaleźć źródło dochodu. Najlepiej w takiej branży, która sprawi ci przyjemność wtedy nie będziesz się wkurwiał na swoją robotę. Po drugie Wężu?- spojrzał na Kurta.
-Własny kąt. Tu się spotykamy, trenujemy w większości, planujemy i dzielimy łupy ale jak widzisz nie ma tu zbyt wiele miejsca, więc będziesz musiał sobie ogarnąć jakieś lokum- wyjaśnił Kurt.
-Dobrze by było abyś miał swoją dziuplę w strefie działań, ale raczej na uboczu dzielnicy- znów przemówił Szef -Po trzecie, jeśli zdecydujesz się na włamy i kradzież to potrzebny ci będzie paser, który kupi od ciebie fanty. No byłoby dobrze gdybyś znalazł sobie kogoś w straży miejskiej, kto będzie mógł cię ostrzec zanim zrobi się gorąco…- dodał na koniec.
-Kiedy załatwisz te podstawy, będziemy mogli wtajemniczyć cię w coś większego, co zrobimy wspólnie…- wtrącił Kurt.
-I pamiętaj o najważniejszej rzeczy. Nie daj się złapać…- rzekł Szef.
Archer wyraźnie pobladł na twarzy. ~Załatwić? A jak ja do cholery mam to wszystko naraz ogarnąć~ pomyślał, ale po chwili odzyskał zimną krew. -Ile mam na to czasu i jaki wkład dostanę?- Zapytał szefa rozluźniając palce prawej ręki. ~Czeka mnie sporo roboty, pierwszo będę musiał skombinować stałe lokum, stamtąd będę mógł ogarnąć resztę.~


Bischop skinął głową Kurtowi. Prawa ręka szefa wyjął spod pazuchy skórzany mieszek wypełniony brzęczącymi monetami.
-Na początek ci wystarczy- oznajmił rzeczowo -Kiedy już będziesz gotów i wszystko załatwisz wróć do mnie i pomówimy o konkretnej robocie- dodał szybko. Wąż skinął Archerowi głową na znak, że Szef nie ma mu nic więcej do powiedzenia, otworzył mu drzwi i syknął po cichu -Poczekaj na zewnątrz na mnie- po czym zamknął drzwi. Archer wyszedł z pomieszczenia, przeszedł przez niewielki magazyn i wyszedł na zewnątrz zgodnie z poleceniem Węża. Pogoda była przyjemna. Był środek lata, lecz nadmorski klimat ochładzał mieszczan wilgotną bryzą. Ulice Suzail były zatłoczone za dnia. W każdej dzielnicy kotłowało się od lokalsów wymieszanych z przybyszami.
W końcu przez uchylone wrota wyłonił się Kurt -No młody…- wzdychnął chłopak -Przemyśl i dobrze przekalkuluj każdy krok. To twój egzamin zaradności. Jeśli go zdasz to będzie już z górki- oznajmił klepiąc Archera w plecy.
Chłopak stracił dech pod klepnięciem Kurta. -Jakieś rady na początek dla młodszego kolegi po fachu? Czy z tym też mam sobie sam radzić?- zapytał chłopak, a w jego głowie powoli rodził się plan.
-A od kiedy my kurwa jesteśmy kolegami?- zapytał z powagą Kurt patrząc na Archera tym swoim potwornym spojrzeniem -Jakieś rady mam ale najpierw się zastanów i zdecyduj w jakiej branży chcesz działać- dodał szybko rozluźniając atmosferę.
-Od małego kradłem by przeżyć, byłem w tym dobry i w tym się dobrze czuje- odparł chłopak wzruszając ramionami.
-Czyli złodziejstwo. Łapie… w takim razie będziesz żył skromnie. Wszak mało kto nosi przy dupie większe ilości złota…- wzruszył ramionami.
-Mam za sobą też drobniejsze włamy do posiadłości. W innych dzielnicach co prawda nie próbowałem, ale najwyraźniej niedługo to będzie musiało się zmienić- odparł chłopak.
-Za bardzo wybiegasz w przyszłość młody- zrugał go Kurt -Bądź tu i teraz. Zajmij się tym co jest do zrobienia dzisiaj, a co będzie trzeba zrobić niedługo zrobisz niedługo. Rozumiesz mnie? Jeżeli nie będziesz skupiony na chwili obecnej zaczniesz popełniać błędy- kontynuował. -Posłuchaj. W naszym fachu bardziej od zwinnych dłoni liczy się koncentracja. Jeżeli jej zabraknie to ktoś cię zauważy na robocie, konkurencja naszpikuje cię żelastwem pod żebra, dopadną cię straże i tak dalej. Skup się na tym co jest teraz. Rozejrzyj się. Co widzisz?- spytał.
-Miasto, ogrom możliwości i zadanie które muszę wykonać- Archer odpowiedział po chwili namysłu. Chłopak przyglądał się Kurtowi obserwując jego reakcję i próbując wyciągnąć jak najwięcej wniosków ze słów które wypowiada.
-Tak, a teraz spójrz na najbliższe otoczenie. Co widzisz w zasięgu wzroku?- dopytywał.
Archer rozglądnął się uważnie, nic szczególnego nie przyciągnęło jego wzroku to też opisał to co widział. -Ludzi na przystani, część z nich ma wypchane sakiewki prawdopodobnie kupcy. Część z nich chodzi z ochroną. To tego tragarzy niosących różnorakie towary. Kilka magazynów, dwa z nich od dawna opuszczone, potencjalne kryjówki. Na dachu po lewej siedzi dwóch mężczyzn czegoś pilnują albo kogoś obserwują. W tym zaułku słyszę pijaczka, więc tam bym się raczej nie zapuszczał.- odparł chłopak nie wiedząc do końca czego się od niego oczekuje.


-No właśnie…- skomentował -Czasami kiedy ktoś chce zostać zauważonym robi to po to by pozostać w ukryciu- skomentował uwagę Archera co do pijaka w zaułku - A teraz spójrz tam- skinieniem głowy wskazał strażnika miejskiego, który stał na rogu uliczek. Na pierwszy rzut oka wyglądał na dumnego mężczyznę o zadbanej cerze -Widzisz jaki jest sztywny? Widzisz jak mu się gęba świeci? Ktoś go opłaca. Dostaje srebro za ochronę. Ale wie, że na jego pracodawcę wydano wyrok, dlatego jest taki spięty. Dlatego cały się spocił… Przyglądaj się, szukaj zawsze ukrytych motywów. Podważaj własne przekonania na temat tego co widzisz. Pusty magazyn to oczywisty wybór na kryjówkę, ale mniejszą oczywistością będzie sklep stojący drzwi w drzwi z posterunkiem straży miejskiej…- Kurt wziął głęboki wdech.
-Znajdź sobie lokum. Miejsce, gdzie będziesz bezpieczny. Miejsce, gdzie będziesz poza wzrokiem takich jak ja. Miejsce, które da ci możliwość ucieczki ale i zarazem pozwoli widzieć co się dzieje wokół… Kiedy już to zrobisz to wróć po dalsze instrukcje- polecił mu, wstał i wrócił do Szefa, zostawiając młodzika samego.
Archer odprowadził Kurta wzrokiem. ~Ukryć się na widoku, hmmm może coś w tym jest~ pomyślał młodzik i ruszył przed siebie. ~Miejsce na widoku, muszę sprawdzić miejscówki w których jest dużo ludzi i też te, które są blisko garnizonów. Można by też zahaczyć o kilka świątyń~ Chłopak przyśpieszył kroku zmotywowany aby jeszcze dziś odwiedzić jak najwięcej miejsc.
Spacer ulicami Suzail w poszukiwaniu lokum był zdecydowanie mniej stresującym doświadczeniem niż wypatrywanie potencjalnych ofiar rabunku. Archer kontynuował poszukiwania, kierując się kilkoma bezwzględnymi warunkami, które ów miejsce musiało spełniać. Jednym z najlepszych miejsc, które młody złodziej uznał za godne bliższej obserwacji był portowy żuraw służący do rozładunku największych okrętów, które witały w stolicy Cormyru. Budynek był jednym z najwyższych w całym mieście nie licząc wież zakonu Bojowych Magów z górnego miasta, oraz kilku wieżyc świątyń Tyra, Helma czy Czerwonej Rycerki. W przeciwieństwie do pozostałych budowli żuraw przylegał bezpośrednio do sąsiadujących z nim magazynów i kamienicy. Ponadto ze szczytu żurawia było widać niemalże cały port oraz co ważne stojący w sąsiedztwie posterunek straży miejskiej. Po dokach kręciło się bardzo wielu pracowników zarówno nocą jak i za dnia to też łatwo się było wmieszać w tłum. Archer chwalił siebie samego w duchu za pomysłowość, lecz po chwili przyszły wątpliwości, że skoro on wpadł na pomysł zrobienia sobie kryjówki na szczycie żurawia to każdy inny mógł to wymyślić…
~Niezłe miejsce, pytanie tylko czy niezbyt oczywiste, będę musiał je poobserwować kilka dni czy komuś jeszcze się nie spodobało~ pomyślał Archer po czym ruszył w dalszą drogę. W dzielnicy portowej natrafił na jeszcze kilka interesujących budynków. Pierwszy z nich to wieża starej świątyni Umberlee, która miała tutaj swój kult w związku z dużym ilością marynarzy. Kapłani byli jednak zbyt radykalni, a w związku z tym że bogini jest uważana za raczej zła, to kler przegnano precz, od tego czasu budynek popada w ruinę. Inną ciekawą budowlą okazała się stara kamienica, w połowie drogi między dokami, a murem do dzielnicy kupieckiej. Wysoka konstrukcja jednak nie dorównywała wielkością poprzednio sprawdzanym budowlom. Reszta miejsc w tej dzielnicy nie wydawała się spełniać oczekiwaniom młodzika, toteż ruszył w drogę powrotną.

 
Halwill jest offline