Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2023, 12:55   #1
Pani
 
Pani's Avatar
 
Reputacja: 1 Pani nie jest za bardzo znany
[Storytelling +16] Ty zawsze przy mnie stój

[MEDIA]https://static.kb.pl/media/uploads/media_image/original/wpis/214/najlepsze-sposoby-na-cieknacy-kran.jpg[/MEDIA]


Kap, kap, kap – irytujący dźwięk przeciekającego kranu, który znajdował się w rogu szpitalnej izolatki, wyrwał mężczyznę ze snu. Zbyt zamroczony jeszcze, by zadawać sobie pytania typu gdzie jest czy nawet kim jest, odruchowo otworzył oczy. Momentalnie jego świat zalało ostre, białe światło. Było tak jasne, że musiał zamknąć powieki. Dopiero po kilkunastu uderzeniach serca udało się mu nieco je rozewrzeć i zmrużonymi oczami spojrzeć na pokój, w którym się znajdował. Spróbował się też poruszyć, ale poczuł silny opór. Był przykuty do łóżka kablami i rurkami. Nawet na głowie miał elektrody, które rejestrowały jego aktywność mózgową. Musiał wyglądać jak kosmita z filmu SF klasy B. Czuł się więźniem we własnym ciele. Chciał się podnieść, lecz żaden mięsień nie zareagował. Zupełnie jakby nie był właścicielem ciała, lecz tylko lokatorem…
Nagły flashback przeszył jego umysł.

Cytat:
Wszystko się zatrzymało. Nie czuł już bólu, strachu ani smutku. Tylko spokój i ulgę. Jego oczy zamknęły się na zawsze, a jego jestestwo oderwało się od ciała. Unosił się w przestrzeni, nie wiedząc dokąd zmierza i z jakiegoś powodu wcale go to nie martwiło. Sycił się błogością tego stanu. W którymś momencie zobaczył przed sobą jasny tunel, który wydawał się zapraszać go do środka. Poczuł ciekawość i jakąś wewnętrzną ekscytację. To mógł byś wreszcie koniec jego cierpień.
Zaczął płynąć w kierunku światła, które stawało się coraz jaśniejsze i cieplejsze. Słyszał odległe głosy, które nawoływały go z radością. Czuł, jakby wreszcie wracał do ukochanego domu.
Był blisko celu, gdy nagle coś go złapało za nogę i zaczęło ciągnąć w dół. Próbował się wyrywać, ale nie miał siły. Zobaczył piekną twarz swojego oprawcy, który wyraźnie się… naburmuszył. To był… anioł?!
- Jeszcze nie! To nie jest twój czas. Same z tobą problemy. Będzie cię trzeba lepiej pilnować… Uriel, przejmiesz go.
- Ale... przecież to zadanie dla stróża. Ja jestem archaniołem – usłyszał gdzieś dalej głos protestu drugiej postaci.
- Ten człowiek jest zbyt ważny. Nie możemy pozwolić, żeby sytuacja się powtórzyła.
- Ale…
- Nie martw się, też dostaniesz ciało.
- Cooo?!
Anioł nie zważał na protesty, znów zwrócił się do człowieka:
- No a ty, co tu jeszcze robisz? Zmykaj.

Jak na komendę jego dusza została brutalnie wrzucona z powrotem do kawałka mięsa, które znał jako swoje ciało. Poczuł ból, strach i smutek. Wszystko wróciło.

- Udało się! - usłyszał radosny głos lekarza. - Żyje!

Miał ochotę płakać.
Mężczyzna przypomniał sobie wszystko, łącznie ze swoim imieniem. Przypomniał sobie nawet to, czego nie chciał pamiętać i... pouczył przypływ strachu. Sean chciał kogoś przywołać, ale z ust wydobył się tylko suchy skowyt. Był to pierwszy dźwięk, jaki wydał od dawna. Zdał sobie sprawę, że przeżył coś strasznego i cudownego zarazem. Przeżył śmierć i powrócił do życia. Tylko po co?

Kiedy wzrok przywykł już do wszechobecnego światła, Sean rozejrzał się na tyle, na ile umożliwiał mu to sztywny kołnierz na szyi. Leżał w jednoosobowej sali szpitalnej, która była mała i miała jedynie wąski świetlik zamiast okna - dlatego cały czas włączone były tu jarzeniówki. Na ścianach wisiały plakaty z informacjami o higienie i profilaktyce.

[MEDIA]https://www.spodlady.com/zasoby/images/big/plakat-myj-rece.jpg[/MEDIA]

Przy łóżku zaś stała szafka z wazonem i wystającymi zeń na wpół zwiędniętymi kwiatami – pewnie kogoś z dawnej roboty ruszyło sumienie. Po lewej stronie pokrytych białą farbą, prostych drzwi na ściennej półce znajdował się telewizor na monety, a nieco dalej…
Sean znów jęknął.

Obok telewizora, na szpitalnym taborecie siedziała kobieta. Przez cały okres jego wybudzania, nie poruszyła się, dlatego zauważył ją tak późno. Miała urodziwą, młodą twarz, którą okalały niezbyt długie, złociste pukle. Ubrana była w pomarańczową bluzę sportową, czarne spodnie i tego samego koloru tez buty. Siedziała sztywno z dłońmi złożonymi na udach, jak grzeczna uczennica, oczekująca nagrody. Wyglądała pozornie niewinnie, lecz jej oczy…

[MEDIA]https://i.ibb.co/GTD1JLL/2a524ad3-5513-4ae3-a3ba-f24f344392c8.jpg[/MEDIA]

Te szarobłękitne studnie zdawały się nie mieć dna. To nie było spojrzenie żadnego człowieka. W tym wzroku odbicie wszak znajdowało coś, czego Sean doświadczył umierając – bezczas. Pustka i zarazem pełnia. Moc czysta i pierwotna, nie skażona ludzkimi wartościami dobra czy zła.

Czując na sobie wzrok przebudzonego, kobieta podniosła się i podeszła bliżej. Srebrzyste oczy wciąż się na niego patrzyły, przypominając cudowny tunel światła, z którego został wyrwany. Sean nie chciał tego pamiętać, tak bardzo chciał uciec przed tym nieludzkim (to dobre słowo!) spojrzeniem, lecz… nie był w stanie. Czuł się zahipnotyzowany. Mógł tylko przyglądać się bezradnie, jak nieznajoma blondynka staje obok, wyjmuje coś z szafki, co okazało się butelką wody źródlanej. Kobieta odkręciła ją, po czym włożyła do środka plastikową rurkę do picia. Jej kraniec przystawiła do suchych warg Seana.

- Tak, też nie mogę w to uwierzyć. – Jej głos był ciepły i dość niski, jak na kobietę. W zasadzie mógłby należeć tak samo do przedstawiciela płci przeciwnej. – Ale więcej takich numerów nie wywiniesz. Jestem Uriel i od teraz ja cię pilnuję. A teraz pij.

 
Pani jest offline