Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2023, 08:58   #12
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację

ANNO DOMINI MCCVIII,
Posiadłość rodu Albertinazzi, Venetia

Alessia złożyła delikatny pocałunek na ustach Vincenzo, kończąc pomagać swemu dobrodziejowi.

- Oczywiście, dobry panie. Odnajdę twojego brata, bo coś czuję, że nie wrócił jeszcze do domu. Oczywiście opuścił twoją posiadłość jak tylko zamknąłeś się w gabinecie. - sprostowała nim Vincenzo dopytał o szczegóły - Jeżeli nie wrócę dopóki się nie uporządkujesz to doniosę dokumenty do rezydencji doży. - dodała dokończywszy poprawiać wygląd samej siebie.

Nie zapytała nawet czy ma nie ujawniać ich "aktywności" Glorii... Czy komukolwiek innemu. Było to zbyt jasne.

Choć Vincenzo zdawał sobie dokładnie sprawę z niebezpieczeństwa plotek i domysłów służby, które na pewno nie pozostaną jedynie pośród nich samych.



ANNO DOMINI MCCVIII,
Posiadłość rodu Dandolo, Venetia

Przez całą drogę do posiadłości Doży ciążyła mu jedna tylko myśl. Nie martwił się już czy uda mu się wywinąć z kłopotów obronną ręką. Nie myślał już o czynie swojego brata i córki. Nie rozważał grzechu jaki popełnił niedawno. Nie, wszystko zostało zmyte przez ten jeden akt, którego nauczyła go Alessia... a może sam go znał tylko przez cały czas zaprzeczał przed samym sobą, iż byłby zdolny dopuścić się tej zdrady? Jeżeli jednak ten ciąg wypadków, który popchnął Vincenzo do wykorzystania Alesii był jedynie diabelską zabawą... Conte Albertinazzi w tym momencie diabła przeklinać nie był w stanie.

Jedynie o czym myślał to powód wezwania go przez sojusznika rodziny, jak wzywa się nieposłuszne sługi.

- Cieszę się, że w końcu dotarłeś jednak na to spotkanie, drogi Vincenzo. - słowa powitania, jakie skierował ku niemu Doża Wenecji nie ukoiły obaw serca Vincenzo - Słyszałem, iż pochorzał, mam nadzieję, że żadne dodatkowe nieprzyjemności nie wniknęły przez moją tak niezręcznie wystosowaną prośbę o spotkanie?

[MEDIA]http://co.forum4.ru/uploads/0002/6f/7a/27377-3-f.jpg[/MEDIA]

Doża nie patrzył na Vincenzo, jedynie spoglądając na nocne niebo widoczne przez okno gabinetu. W dłoniach trzymał wściekle czerwone wino tak kontrastujące z jego ciemnoszarym odzieniem, przypominającym mnisie, że wydawało się to aż zbyt nierealne, aby nie było przypadkiem. Był on niewiele młodszy od nieżyjącego już ojca Vincenzo i wyraźnie ciężka praca, która doprowadziła go tak wysoko, odbiła się także i na jego ciele. Mimo jednak wyraźnych już zmarszczek na twarzy oraz bieli zaczesanych do tyłu włosów, Doża Wenecji daleki był od poddania się na swej drodze władzy.

Nim Vincenzo zdołał odpowiedzieć zobaczy dwa ciężkie drewniane krzesła, które zdobiono ornamentami rodzinnymi Doży, których oparcia i siedzisko wyłożone zostało grubym materiałem, którego szkarłatna powłoczka błysząca niczym wino Doży w świetle księżyca. Jedno z nich ustawione było trochę kątem, bliżej biurka, obok którego stał Doża. Drugie zaś stało wyraźnie na wprost siedzenia władcy Wenecji, znajdując się dalej od tego tronu.

Osoba zajmująca bliższy fotel również miała więcej lat niż sam Vincenzo, a szare włosy oraz równie mysi zarost dopełniały obrazka. Conte kojarzył z widzenia tego jegomościa, którego czasem widział w obecności doży, ale nie pamiętał nic więcej o nim, nawet imienia, a jedynie to, że znajdował się on na usługach doradczych władcy. Jego odzienie nie było tak niesamowite jak doży, najwyraźniej człowiek ten nie przepadał za przepychem, a ponad złoto cenił kolory morskiej toni.

[media]https://i.pinimg.com/564x/84/13/e8/8413e84529c9179c5842427fd45ef684.jpg[/media]


 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.

Ostatnio edytowane przez Zell : 27-07-2023 o 14:48.
Zell jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem