Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2023, 09:05   #13
Muagor
 
Muagor's Avatar
 
Reputacja: 1 Muagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputację

Podróż do swego dobroczyńcy i sojusznika minęła dla Vincenzo w zadumie. Myśli zaprzątały mu ostatnie wydarzenia. To co się stało dnia dzisiejszego. To było ukoronowanie ostatnich dni. Jakże złośliwe były koleje losu, które doprowadziły do tego wszystkiego. Jedno zdarzenie za drugim budowało tą sytuację. W końcu nie doszłoby do jego zbliżenia z Alessią, gdyby nie jego rozpacz, którą chciał ukoić winem. Ta zaś nie dała by o sobie znać gdyby nie dowiedział się o grzesznym związku jego córki i brata. Do niego zaś może wcale by nie doszło gdyby Fabrizio u niego się nie zatrzymał. On nie miałby ku temu powodu gdyby nie obecne problemy Conte. One zaś wzięły się z zainteresowania tymi tajemniczymi siłami, których istnienia nie byłby świadom gdyby nie krucjata. Od niej wszystko się zaczęło. Czy to była boska kara? Krucjata miała być wyprawą bogobojnych na pogan, aby głosić słowo Zbawcy. Oni zaś zamiast to robić złupili Konstantynopol. Sprzeniewierzyli się świętej misji biorąc na pierwsze miejsce dobra doczesne. Czy to była boska kara za to świętokradztwo? To wszystko co się wydarzyło... Kara za chciwość i pychę. Pozostawało mieć nadzieję, że dobry Bóg pozwoli się zrehabilitować swojemu zbłąkanemu synowi. Znając Jego miłosierdzie można było mieć nadzieję, ale jednocześnie nie można było brać tego za pewne. Trzeba było posypać głowę popiołem i o nie błagać.



W posiadłości u doży Albertinazzi od razu zauważył iż nie byli sami. To w połączeniu z tonem jakim przywitał go gospodarz jasno dawało do zrozumienia, że spotkanie nie zapowiadało się na jedno z tych przyjemnych. Vincenzo nastawiał się bardziej na obronę spodziewając się jakiegoś ataku jawnego bądź ukrytego. Nie sądził by coś mu miało grozić, ale doża musiał dbać nie tylko o tego jednego sojusznika, który przed nim stanął. To zaś mogło oznaczać, że mógł znaleźć się w dość nieciekawej sytuacji.

- Wybacz mą chwilową niedyspozycję Doxe. Ostatnimi czasy wiele zaprząta mą głowę. Winien temu sabotaż wycelowany we mnie. Skupiłem się na rozwiązaniu tego problemu. Niestetyż zaniedbałem niejako przy tym sprawy ciała i rodziny. Ale jestem na Twe życzenie. W czymże mógłbym Cię wspomóc? - Swoją krótką wypowiedź zakończył pytaniem podszytym delikatnym zainteresowaniem. Nie wiedział po co został wezwany i w jakim celu znajdował się w pomieszczeniu doradca, ale miał zamiar się tego szybko dowiedzieć.

 
Muagor jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem