Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2023, 19:43   #7
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Wtorek, wieczór

Karol

Karol nie dotarł do swojej kawalerki.

Szedł powoli, wulkan emocji w jego ciele też powoli się uspokajał, choć wspomnienie dziewczyny – oraz tego, jak dął się jej wystawić do wiatru – ciągle było świeże.

Piwo nie było niby mocne, ale było go dużo, a nie pamiętał już kiedy jadł… szedł powoli, adrenalina opadła, ale myśli nie chciały się uspokoić.
„Co by było gdyby poszedł na egzamin?”
‘Co by było gdyby nie wypuścił dziewczyny?”
„C by było gdyby poszedł z Yegore?”
Co by było, coby było, cobybyło, cobybyło.. dudniło mu z głowie.
Natrętne, uporczywe myśli. Kurwa!

Dopiero po chwili to zauważył. Miasto było.. inne. Cichsze, pustsze. Dziwne. Jakby przyczajone, czekało na coś. Przycichło, przycupnęło jak królik na miedzy. Lub jak drapieżnik przed atakiem. Freeze or flight. Uciekaj lub walcz.
O co chodziło? Wzmógł czujność, jego nerw błędny zaszalał, uprzedzając go przed niebezpieczeństwem, którego nie widział, ale wyraźnie czuł.

Co się działo? Odruchowo wyciągnął komórkę, może tam znajdzie odpowiedź, ale ekran zamrugał tylko ikonka 1 % i zgasł.

I wtedy ich zobaczy. Policjantów było dwóch. Wyglądali jak policjanci, ale bardziej jak w amerykańskich filmach, lub jakiś oddziałach specjalnych – nie jak normalnie, w Polsce. Jeden z nich prowadził psa. Zwierzę szarpało się i ujadało, inaczej, niż te psy policyjne, co widział. Policjanci przyśpieszyli i ruszyli w kierunku Karola. Jeden z nich uciszył psa krótką komendą.
- Nie stawiaj oporu – powiedział wyższy.


Kacper

Komórki nagrywały, tłum powoli się zagęszczał, skuci młodzi ludzie ciągle leżeli na ziemi. Wydawało się, że czas się zatrzymał, a wraz z nim całe miasto. Dwie – nierówne – grupy stały naprzeciw siebie. Kacper i ludzie za jego plecami, oraz trzech policjantów z psem, który z niewiadomego powodu przestał nagle ujadać. Stali naprzeciw siebie, jak armie przed starciem.

Napięcie rosło.

Dowodzący policjant powiedział coś do swojego ramienia, a raczej urządzania, które miał tam przymocowane. Kacper nie usłyszał dokładnie, to było coś jak kod … naście.

Przez kolejne minuty – a może sekundy, które zadawały się minutami – nic się nie działo.

A chwilę potem usłyszeli narastający warkot, z początku odległy, z czasem coraz głośniejszy i głośniejszy. Wierzchołki drzew zafalowały, a potem wszyscy poczuli gwałtowny podmuch. Ciemny kształt helikoptera zawisnął nad zgromadzonymi ludźmi.

Widzieli go tylko przez chwilę, rozległ się gwałtowny pisk, a ostre światło szperaczy skierowało się z góry na zgromadzonych.

Wyświetlacz telefonu Kamila zamigotał i zgasł.

Jakaś dziewczyna krzyknęła głośno, przestraszona, ktoś zaczął uciekać, ktoś klął.

A potem wszystko zadziało się jednocześnie.
- Mamy stan wyjątkowy! Zakaz zgromadzeń. Rozejść się – usłyszeli z góry. Wydawało się niemożliwe, aby głos przebił się przez dźwięk wirnika, ale tak było.
Gdzieś z boku podjechała ciemna furgonetka, wycie syreny i błyski świateł uniemożliwiały dostrzeżenie czegokolwiek. Policjanci podnieśli dwoje skutych ludzi i zaczęli wpychać ich na tył furgonetki. Nikt nie zareagował.

Po chwili światła szperaczy zgasły.

Kacper niepewnie rozejrzał się dookoła.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline