Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-07-2023, 10:23   #19
Muagor
 
Muagor's Avatar
 
Reputacja: 1 Muagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputacjęMuagor ma wspaniałą reputację


Nie wiedział w co pogrywał doża ze swoim sługusem. Milczenie po ostatnich słowach Vincenzo dłużyło się. Czy to był dobry znak, czy zły, czy cokolwiek w tym spotkaniu miało choć namiastkę bycia dobrym znakiem? Ciężko było określić. Tak czy inaczej Vincenzo wiedział już, że srogo się zawiódł na doży. Razem z ojcem pomogli mu osiągnąć obecne stanowisko, a teraz on odwracał się do rodziny Albertinazzi plecami. Kiedy Vincenzo już myślał, że cała rozmowa zakończy się takim nieprzyjemnym milczeniem doża w końcu się odezwał przywołując nie kogo innego jak świętej pamięci ojca Vincenza.

Miał rację… Nawet jeżeli Vincenzo nie chciałby tego przyznać, to byłoby oszukiwanie rzeczywistości. Doża miał rację. Pod wieloma względami. Fabrizio nie nadawał się do prowadzenia rodzinnego interesu. Zbyt często myślał lędźwiami miast głową. Czego najnowszy dowód zafundował bratu całkiem niedawno. Wciąż czuł w sercu gorycz całego zajścia. Wciąż czuł te ukłucia wstydu i wyrzuty sumienia. Disgrazia! Po trzykroć disgrazia. Na obu braci, na jego córkę, na żonę. Na całą rodzinę. Doża miał rację. Ojciec byłby zawiedziony. Świadom był natury Fabrizia. Wiedział, że przeszkadzałoby to mu w godnym prowadzeniu rodzinnych interesów. Miał nadzieję iż Vincenzo wywrze pozytywny wpływ na brata i ostatecznie uda się sprowadzić go na szlachetną drogę porzucając tą buduarową drogę przyjemności ciała. Ostatnia doba ukazała jednak, iż stało się dokładnie na odwrót. Miast wynosić Fabrizia na drogę szlachetności, to ten drugi przyczynił się swymi występkami do stoczenia się Vincenza w odmęty tych samych grzesznych praktyk. Ojciec zdecydowanie byłby zawiedziony tymi wydarzeniami. Teraz z pewnością patrzył na nich z niebieskich pałaców z dezaprobatą, tak jak tylko on potrafił. Wzrokiem, który zazwyczaj kierowany był wyłącznie na Fabrizia. Vincenzo wiedział, że zgrzeszył, a świadomość wagi tego grzechu paliła jego trzewia. Czas na spowiedź i pokutę zbliżała się niemiłosiernie, acz on przygnieciony wyrzutami sumienia obawiał się jej niczym ścięcia. Ale pewne było również to, że ojciec byłby dumny z tego jak Vincenzo prowadził ich interesy. Tutaj doża się sromotnie mylił. Dość dobitnie ilustrował sytuacje używając płonącego zwoju. Ale… przecież to była jego pieczęć i podpis. Czy to była ostatnia wiadomość jaką mu przesłał? Nie ważne. Delikatne oparzenia na rękach nie przeszkadzało Vincenzo. Zasługiwał na większe kary po tym co uczynił swojej małżonce.

- Masz racje doxe. - Zaczął mówić Vincenzo pocierając palce, aby odruchowo pozbyć się nieprzyjemnego odczucia przypalenia. - Traktuję tego zdrajcę niczym drobnostkę, bo nią jest. Zdradził raz i więcej okazji mieć nie będzie. Jest zaledwie pionem. To co się zadziało nie byłby w stanie samemu przygotować. Dostał ode mnie wszystko, a mimo to zdradził. To wiele mówi o sprawczości i możliwościach osoby, która go do tego pchnęła. On jest pionem. Poniesie zasłużoną karę i będzie przestrogą dla innych, ale nie rzucę wszystkich środków, aby dostarczyć go przed Twe oblicze za trzy dni, bo ten który siedzi za szachownicą w tym czasie rozstawi figury. - W jakimś odruchu Vinenzo na chwilę przeniósł wzrok z Dandolo na jego pomocnika, z którym wcześniej rozmawiał. Zaszczycił go paroma sekundami kontaktu wzrokowego, po czym wrócił do głównego rozmówcy. - Nie traktuję tego jako nic nie znaczącego zajścia. Po prostu skupiam się na tym co naprawdę istotne. - Spojrzał w dół i przydeptał tlący się pergamin - Non perdiamo tempo. Walczenie z zaprószeniami jest daremnym trudem kiedy po bibliotece biega podpalacz. Szybciej będzie w stanie podkładać ogień niż ja go gasić. Dlategoż najpierw muszę zająć się nim, gdyż dopiero wtedy sytuacja ulegnie uspokojeniu. A ukoronowaniem tego będzie ów zdrajca klęczący przed Tobą i błagający o litość. - Vincenzo wskazał gestem podłogę przed biurkiem dla urzeczywistnienia, że w tym miejscu będzie klęczał ów niegodziwiec - Dostaniesz go wedle życzenia doxe, ale nie wystawię się na kolejne ciosy, aby go doprowadzić w trzy dni. Obaj na tym byśmy ostatecznie stracili i tego żałowali. Trzeba to zrobić z głową, a nie gonić z żądzą zemsty za ukaraniem niegodziwca.


 
Muagor jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem