Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2023, 14:35   #3
Pliman
 
Pliman's Avatar
 
Reputacja: 1 Pliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputacjęPliman ma wspaniałą reputację
Barbarzyńcę obudził ból... w kroczu! Poczuł jakby ktoś go kastrował. Zawył wściekle zrywając się na równe nogi. Wroga nie widział, ale go czuł. Jakieś cholerstwo wlazło mu w spodnie i uczepiło się akurat tam! Wielkolud zaczął podskakiwać niczym błazen i trząść portkami, próbując za wszelką cenę pozbyć się intruza. Po chwili z nogawki wypadło to parszywe coś! Cholerny, mały krab! Nędzna, niższa forma wegetacji. Wegetacji, którą za chwilę miało zakończyć cięcie potężnego dwuręcznego miecza, który jakiś cudem nadal znajdował się na plecach mężczyzny. Barbarzyńca szybkim ruchem ręki chwycił oręż i uniósł nad głowę. Jego wzrok utkwił w małej, bezmyślnej i tak na prawdę bezbronnej istocie, która za moment miała pożegnać się z tym światem. Dłoń dzierżąca miecz zastygła na moment w powietrzu, a potem powoli spłynęła na dół opuszczając potężne ostrze.
- Zjeżdżaj stąd kreaturo zanim się rozmyślę - warknął barbarzyńca, umieszczając miecz z powrotem na plecach. Ból powoli ustawał, a on nie był złym człowiekiem. Gwałtownym tak, ale nie podłym. Taki typ, o którym mówią, że muchy by nie skrzywdził. No więc tym bardziej kraba. Lepiej zachować siły i gniew na prawdziwych wrogów.

Barbarzyńca rozejrzał się po okolicy. O dziwo ocalał cały jego dobytek. To znaczy miecz i kilka drobiazgów jakie zwykle nosili przy sobie awanturnicy jego pokroju. Nie miał nic po za tym. Chyba. Bo tak na prawdę to pamiętał tylko kilka ostatnich dni i w sumie to mógł być wielkim bogaczem, z ogromnymi włościami, magnatem albo nawet i królem... No dobra, biorąc pod uwagę jego wygląd, zapewne był po prostu jakimś zwykłym najemnikiem. Zresztą mniejsza z tym. Istotne było, że gdzieś tam, na innym lądzie rozszalała się plaga demonów, przed którą on i jego towarzysze uciekli na tą zapomnianą przez bogów wyspę. O ile oczywiście była to wyspa, bo przecież mogło to też być wybrzeże jakiegoś większego lądu.

Wojownik spojrzał po pozostałych. Zdążył ich poznać w czasie lub bezpośrednio przed rejsem.
Shiro - elfi wojownik. Jego brat krwi. Pomimo niezbyt przyjemnego początku znajomości, kilka chwil później walczyli ramię w ramię przeciwko siłom nieczystym. To wystarczyło by powstała miedzy nimi nierozerwalna więź. Barbarzyńca uratował w tej walce elfowi życie, jednak wiedział, że gdyby role się odwróciły elf zrobiłby to samo.
Aldan - również elf, czarodziej. Dziwny i niezrozumiały jegomość. Ciężko było nadążyć za jego metodami. Barbarzyńca nigdy nie przepadał za magami. A przynajmniej tak mu się wydawało, bo przecież nie pamiętał nawet własnego imienia.
Dellbur - kolejny elf, łowca. Niby dobry wojownik i zacny towarzysz. Jednak wydawało się, że ma jakieś powinowactwo do ładowania się w kłopoty. Najwyżej trzeba będzie go z nich wyciągać.
Dunwick - ludzki bard. Wyglądał na pierdołę, w dodatku niezbyt rozgarniętego. Ale co trzeba mu było przyznać, zawsze potrafił zabawić towarzystwo. Jak nie pieśnią to głupią miną, dowcipem albo jakąś zabawną grą.

Babrarzyńca odprowadził wzrokiem oddalającego się kraba, a potem zwrócił się do towarzyszy:
- Co teraz panowie? Wypadałoby poszukać jakiejś ludzkiej osady. Albo elfiej...
 
__________________
Cóż może zmienić naturę człowieka?

Ostatnio edytowane przez Pliman : 02-08-2023 o 14:40.
Pliman jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem