Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2023, 18:07   #75
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Dzień upłynął spokojnie, koszmary nie były tak dojmujące. A Szkaradziec, po obudzeniu nadal był sobą. I domagał się powrotu do miasta. Nic go tu nie trzymało. Diabeł uciekł, tracąc swojego vozhda i wielu popleczników. Giovanni odzyskali swojego wysłannika, i choć dla Szkaradźca było to bez znaczenia, to nowojorski oddział klanu był zadowolony. A przynajmniej taka była oficjalna linia tego klanu. Jaka była prawda? Cóż… klan Giovanni był równie tajemniczy co Tremere. I nie wywlekał swoich brudów na zewnątrz.
Szkaradziec opuścił Stillwater jeszcze tej nocy. A wraz z nim niedobitki ghuli jego klanu. Spokój powoli wracał do miasta.
A wampiry je opuszczały. Następnej nocy odeszli członkowie klanu Malkavian. Gorgon co prawda straszył swojego “opiekuna” pomysłem założenia tu przyczółku kultu. Salvatore nie chciał zostać w Stillwater w roli ambasadora Papy Roacha. Taka wizja go przerażała.
I z ulgą powrócił do Nowego Yorku.
Raze ‘owi nie spieszyło się aż tak bardzo. Gangrel był zadowolony, że trzymał się z dala od gniazda szerszeni w jakie zmieniło się miasto. Zbrodnie wszak się nie skończyły. I co kilka nocy… jeden prominentny Kainita ginął.


Aż w końcu… seria morderstw zakończyła. Morderca został zniszczony i nastał czas sądu.
Za serię mordów odpowiedzialny był… Cyril. Okazało się ostatecznie, że wina starego Tremere'a była bezsprzeczna. Acz same zbrodnie zrodziły się z błędu. To nie Cyril zlecał morderstwa, on jedynie stworzył zabójcę. Co z tego, że przypadkiem.
Jak się bowiem okazało, dwie nocy przed pierwszą zbrodnią. Cyril z pomocą znajomych magów przygotował rytuał oparty o bluźnierczą mieszankę magii krwi i magyi. Rytuał ten miał mu dać coś czego żaden Tremere nie posiadał… awatara.
Niestety okazał się sukcesem i porażką zarazem. Cyril nie zyskał awatara i uważał że cały ten rytuał okazał się porażką. Cóż… nie do końca. Z osobowości starego maga wyodrębnił się byt kierujący się jego emocjami, emanacja jego gniewu i frustracji. Uderzająca w tych, którzy w jakiś sposób zirytowali Cyrila… aczkolwiek połączona jakoś z magiem, więc Tremere musiał być w odpowiedniej odległości by byt mógł zaatakować. Obdarzony pewną formą złośliwej inteligencji umbralny byt był czymś, z czym zwykły wampir poradzić sobie nie mógł. A choć Tremere nigdy nie był na miejscu podczas zabójstwa,to… zawsze znajdował się w odległości kilku ulic, gdy była ono popełniane. Nic więc dziwnego, że zawsze był o nie podejrzanym.


Falconi zabił ów byt z pomocą “wynajętych fachowców” i paru specjalistów z klanu Tremere, gdy ów umbralny zabójca próbował zabić Cynthię Harley, po tym jak ta odmówiła Cyrilowi pomocy.
Primgoen Ventrue i sam szeryf omal nie zginęli podczas tej akcji. Niemniej byt został zniszczony i sprawa morderstw została zakończona. Nadszedł czas sądu nad Cyrilem.
Cynthia, Nosferatu i Palafox żądali kali śmierci dla pechowego Tremere. Cynthia co prawda gotowa była zadowolić się torporem dla niego, niemniej Nosferatu byli żądni krwi. Co prawda cała tragedia była wywołana nieszczęśliwym wypadkiem przy pracy, niemniej zbyt wielu ważnych Kainitów zginęło, by dało to się łatwo zamieść pod dywan. Ktoś musiał ponieść odpowiedzialność za te zgony. Ktoś musiał zostać kozłem ofiarnym… a Cyril wszak nie miał żadnego sojusznika wśród Primogenów. Jego los wydawał się być przypieczętowany. Niespodziewanie jednak Książę okazał łaskę, wspierany przez primogen Toreadorów i Papę Roacha.
Ostatecznie pozwolono mu żyć i nawet oszczędzono torporu… Niemniej Cyril został skazany na izolację i pustelniczy żywot przez następne czterdzieści lat. Zostanie zamknięty w siedzibie klanu na ten czas, jego kontakt ze światem zewnętrznym ograniczony do minimum. Jego korespondencja cenzurowana, a jego sługi wygnane z Nowego Jorku na czas jego izolacji.
To też dotyczyło Ann. Caitifka nie mogła już wrócić na stałe do Nowego Jorku.


Tego wszystkiego Ann dowiedziała się od pana Banksa. Ten szczurowaty osobnik był wysłannikiem Księcia z Nowego Yorku i przywiózł nie tylko informacje na temat losu Cyrila. Przywiózł także wyrok dla niej, nawet jeśli pan Banks tak tego nie nazywał. Była to, według niego, decyzja związana z powiązaniem Ann z Cyrilem. Jako jego podwładna nie mogła przebywać stale w NY, bo to mogłoby skusić starego Tremere do zdecydowanie złych pomysłów. Ann co prawda pozwolono wracać do miasta, ale tylko dwa razy na miesiąc i nie mogła w nim przebywać dłużej niż dwie noce pod rząd. Na osłodę tego wyroku otrzymała fiolkę z krwią Cyrila i jego listowne zapewnienie o tym, jak ważna jest ich więź dla niego. Niemniej wyglądało na to, że Stillwater zostanie domem Ann na co najmniej kolejne czterdzieści lat.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline