04-08-2023, 20:14
|
#5 |
|
Wszyscy heretycy muszą zostać wyjebani!
Takie było ostatnie polecenie sędziwego człeka który nauczył Algrima inkwizytorskiego fachu. Znaczyło to nie mniej ni więcej zapodanie solidnej dawki Wpierdolu z użyciem Brutalnej Penetracji Przestrzeni Osobistej (w skrócie BPPO) tym którzy deptali caydeńskie zasady. Stary Dover miał bez liku nieparlamentarnych zwrotów będących eufemizmami na krzywdzenie tego typu delikwentów.
Cheliax i okolice były doskonałymi miejscami do łowów na tego typu skurwesynów. Nie mówiąc o radości sprawionej Bogowi Z Przypadku z napierdalania agentów Ciemnego Księcia.
Algrim na wspomnienie swego patrona golnął z piersiówki. Osobiście wolał mierzyć się z potworami. Stworzenia tego typu były mniej przewrotne niż inteligentne istoty które potworność przenosiły na całkiem inną płaszczyznę.
Tu krasnolud golnął jeszcze raz, tym razem by odegnać wspomnienia z ostatniej rozprawy z łowcą niewolników który był kimś więcej niż handlarzem. Towarzysze Algrima porzygali się po wszystkim i chyba postanowili zająć się jakimiś bardziej spokojnymi pracami zarobkowymi. Krasnolud narąbawszy się i naruchawszy w uroczym przybytku pod wezwaniem Caydena Caileana zapadł w słodki sen muskany po zbolałym umyśle i duszy przez wysłannice Shelyn i Desny.
Przynajmniej tak to sobie tłumaczył.
Fakt faktem wspomnienie ohydnych wynaturzeń przestało wiercić mu głowę jak inżyniery z Highhelm wiercą skały Gór Pięciu Królów.
Miasto srebra i soli było dobrą bazą operacyjną dla krasnoludzkiego inkwizytora. Powiązanie swojej działalności z działalnością pewnej ambitnej szlachcianki dawało natomiast stały dopływ gotówki i istot potrzebującego solidnej dawki słusznej witaminy W. Nie było nic gorszego niż po powrocie z roboty nie móc postawić kolejki w caydeńskiej świątyni.
Choć myśli Algrima były zgoła rubaszne to dla pozostałych jawił się dość sympatycznie. Krzepki krasnolud odziany był całkiem szykownie - koszula, lekko pstrokata kamizela z masą dodatków, ciężki pas, spodnie i solidne buciory. Starannie przystrzyżona broda skrywała dość grubo ciosane ale jednak pogodne oblicze poznaczone na nosie blizną. Do pasa przytroczoną miał pochwę z pokaźnym nożem, drewniany okuty kufel, wysłużoną piersiówkę oraz pęknięty kamień runiczny na łańcuchu oprawiony w stal. Słuchał krzyżując ręce na piersi i kiwając co jakiś czas głową.
- Zawsze w okolicy znajdą się opowieści dziwnej treści z których da się wyłuskać kilka ziaren prawdy. Nawet jeżeli historia wydarzyła się dawno. - rzekł inkwizytor - Od siebie rzeknę że te wszystkie drobne rzeczy wskazują na solidne nawiedzenie.
Tu krasnolud wykonał płynnie gest dłonią na odegnanie licha.
- Wiecie. Patrzysz w otchłań to otchłań patrzy w ciebie. Nie zdziwiłoby mnie gdyby mości hrabia zajrzał przez przypadek przez teleskop między poślady jakiejś gwiezdnej kanalii i w ten sposób ściągnął na siebie jej uwagę.
Tutaj westchnął.
- Niepokoi mnie ta wzmianka o tym że cała okolica popadła w amok. Jeżeli od rezydencji aż tak promieniuje spierdoleniem to wychodząc stamtąd nie będziemy już tacy sami. Nie przepijajmy zaliczki, chłopcy. Przychylność bogów i parę amuletów może zaważyć na tym czy w ogóle stamtąd wyjdziemy.
Ostatnio edytowane przez Stalowy : 05-08-2023 o 19:14.
|
| |