Hen na szczycie wielkiej góry
Gdzie już śniegi nie topnieją
Mieszka stwór podłej natury
Tuż za dziką, mroczną knieją
Sadyba jego wieżą wysoką
Dach czerwienią się mieni
Jakby skropiony posoką
Wśród bujnej zieleni
Maszkara ta przebrzydła
Z wierzchu strupy ma ropne
Z tyłu nietoperze skrzydła
Do niczego to niepodobne.
W izbie pod sklepieniem
Truchełka się suszą
W beczkach pod kamieniem
Podroby się kiszą
Mimo wszystko jest szczęśliwa
Na tym końcu świata
Tutaj niefrasobliwa
Wolna sobie lata.
__________________ LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną) |