Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2023, 08:53   #7
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Przechodząc przez portal, Joresk wciąż nie wiedział, co myśleć o walce z wizją, czy też cieniem Dahaka – tak, była ciężka i nawet kilka chwil więcej mogło być dla nich śmiertelne w skutkach, ale z drugiej strony, to w końcu powinna być manifestacja bóstwa, a oni zdołali stawić jej czoła! Paladyn z uśmiechem spojrzał na swoich towarzyszy, którzy teraz wydawali się malutcy niczym dzieci. Górował nad nimi, a ten widok wydał mu się przez moment …właściwy? Tak jakby ta perspektywa była czymś mu pisanym…
Odrzucił szybko te myśli, skupiając się na teraźniejszości. Rozejrzał się po zniszczonym pomieszczeniu, w którym się znaleźli – widać było, że przez lata nikt się nim nie interesował (może poza rabusiami). Przykro było patrzeć, jak opuszczona świątynia popadła w kompletną ruinę, a wnioskując po rozwalonej skrzyni, stała się również ofiarą grabieżców.
- Wygląda nawet gorzej niż twierdza Alterein… - mruknął cicho.
Zainteresowały go pościerane glify, ale nie miał wielkiej nadziei na odczytanie czegokolwiek. Gestem dał tylko znać Sidoniusowi – uczony prędzej mógł coś z nich zrozumieć. Co dla paladyna było najważniejsze, wyglądało na to, że nie czyhają tu na nich żadne niebezpieczeństwa. Mogli więc poświęcić trochę czasu na zajęcie się oparzeniami przed dalszą drogą. Jak wcześniej, zaoferował towarzyszom leczniczą moc Ragathiela, o ile nie śpieszyło im się do opuszczenia tego grobowca.

***

Wyjście na zewnątrz, zamiast uraczyć świeżym powietrzem, poraziło ich kolejną falą gorąca. Joresk czuł, że poci się coraz obficiej, poruszanie się po dżungli w pełnej zbroi zapowiadało się na niezłe wyzwanie. Warunki przypominające łaźnię parową łagodził jedynie siąpiący delikatnie deszczyk. Przynajmniej zapach siarki i rozgrzanego kamienia ustąpił przyjemnym woniom lasu, znacznie intensywniejszym niż te, z którymi miał dotąd do czynienia. Szybko doszedł do wniosku, że wszystko w tej dżungli jest mocniejsze, wyraźniejsze niż puszcze, po których podróżował w Isgerze. Rozmiary drzew, ilość kolorów, hałasy i zapachy – wszystko było …bardziej. Paladyn rozglądał się po tych dziwach z niekrytym zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy. Gdy chwilę później skupił się na kamiennych ruinach i śladach niedawnej bitwy, uśmiech zamienił się w gniewny grymas.
- Piękne miejsce. Tym bardziej szkoda, że ktoś postanowił je zdewastować – warknął, idąc przez pełne sadzy, wypalone połacie zarośniętej świątyni. Podszedł do drewnianego obelisku, przyglądając się totemowi i powściągając chęci do natychmiastowego przewrócenia go i pocięcia. Pysk smoka z pewnością miał przedstawiać Dahaka, ale zaciekawiła go owijająca go szmata. Przyjrzał się symbolom, na wszelki wypadek nie dotykając materiału. Nie zdziwiłoby go, gdyby osłaniała jakąś magiczną pułapkę.

- Renali, masz pomysł którędy powinniśmy się teraz udać? – zapytał towarzyszkę, która jako jedyna mogła mieć pojęcie o tym miejscu.
 
Sindarin jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem