Słuszny kierunek został określony, pozostało zarzucić sakwy na ramię i ruszać. Szli dłuższy czas, gdy Debllur ujrzał ślady na piasku. Gdy podeszli bliżej stało się jasne, iż ktoś szukał tu żółwich jaj. Leżało tu parę skorup, o dziwo nie pustych, ktoś najwyraźniej upuścił kilka. Parę było widać na wpół wygrzebanych… Łowca przykląkł, badając ślady. Sypki piasek utrudniał badania, ale parę kroków dalej na wigotnym piasku dostrzegł drobne ślady gołych stop. Prowadziły wzdłuż plaży, ten ktoś biegł. Parę metrów dalej z lasu dołączyły kolejne dwie osoby, tym razem w butach. Także biegły. Ślady były świeże, góra parę minut. Dwójka obutych goniła bosonogą osobę. Po parunastu metrach ślady skręciły w kierunku lasu.
Nagle z tamtej strony rozległ się krzyk…