Nikt nie byl na tyle wojowniczy lub zdesperowany, by zadzierać z wielkimi jak krowy krabami, więc cała grupa powędrowała w kierunku przeciwnym - w poszukiwaniu wody. Co prawda obecność palm nie gwarantowała obecności tej życiodajnej cieczy, ale zawsze była jakaś nadzieja.
Chwila wędrówki zaowocowała znalezieniem czegoś, co nadawało się do zjedzenia i, co ważniejsze, nie mogło zaatakować jedzącego. Jednak kolejne znalezisko wprowadziło nieco niepewności w serce czarodzieja - nie było wiadomo, kto kogo i dlaczego goni, czy tych "ktosiów" nie jest więcej, no i jakie mogą mieć zamiary.
Shiro najwyraźniej nie żywił żadnych wątpliwości, bowiem ledwo usłyszał czyiś krzyk, od razu rzucił się w kierunku osoby, która krzyczała.
A że nie wypadało zostawiać kompana samego, Aldan pospieszył za wojownikiem. |