Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2023, 06:59   #278
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- To teraz mnie zaczęło zastanawiać co za Cleanera ma mój szef w krematorium, że ten wyczuwał ślady mrocznej harmonii na Hillu czy Evansie. Bo to nie zgadza mi się z tym co potrafią Cleanerzy. A dobrze wiem, że obaj byli obiektem użycia na nich heretyckich czarów - popatrzyła wymownie na Charlesa. - Więc ten Cleanera nie zmyślał. Będę musiała przycisnąć Sinclaira, żeby mi dał do niego kontakt to z nim porozmawiam.
- I co masz zamiar potem zrobić z tą wiedzą? - Charles sprawiał wrażenie, że bardziej interesują go zamiary partnerki niż sam fakt Cleanera w krematorium.
- No... - zamyśliła się nad odpowiedzią, żeby znaleźć jakiś inny powód niż zaspokojenie jej własnej ciekawości. - W sumie jak bym skonfrontowała się z tym Cleanerem to mogłabym dowiedzieć się więcej o nich, a tą wiedzę pośrednio można wykorzystać, żeby zadbać o twoje bezpieczeństwo - zasugerowała.
- Masz zamiar mu zdradzić co potrafisz? W jaki sposób chcesz mu dać do zrozumienia, że wiesz, że jego zdolności są nietypowe? - dopytywał.
- Powołam się na rozmowę ze Specjalnymi i nawet będzie to prawda - uśmiechnęła się.
- Zaitrygowałaś mnie. Koniecznie daj znać co z tego spotkania wyniknie - poprosił.
- Jesteś jedyną osobą, z którą rozmawiam o tych sprawach, więc tak czy inaczej się dowiesz wszystkiego - zaśmiała się. - A co u ciebie? Jak się czujesz? - zapytała z troską w głosie.
- Jakbyś nie zapytała to nawet nie pomyślałbym o tamtym zdarzeniu. Fizycznie ok, psychicznie też ok. Chociaż na razie jogę odpuszczę - zaśmiał się.
Cieszyło ją, że był w dobrym humorze, choć sama uznała że więcej w jego słowach było wyparcia rzeczywistości niż pewności.
- Więc już w pełni wracasz do swoich obowiązków? - zapytała. - Jacyś heretyccy znajomi odzywali się do ciebie?
- Nie - spoważniał. - Na szczęście na razie nic ode mnie nie chcą.
- Może respektują twoje zwolnienie lekarskie - sarknęła. - Szkoda że Pandoriny nie da się załatwić donosem do Bractwa jak Yamadę - westchnęła i spojrzała na przyniesione przez siebie pakunki, zastanawiając się czy najpierw zjeść czy wziąć prysznic.
- Nie wiem czy ktoś do tej pory próbował ją załatwić, ale jeśli tak było, to było to to nieskuteczne. Nie wiemy też jak skończyli potencjalni pretendenci.
- Najłatwiej by było właśnie ją podpierdolić do Bractwa, ale wiadomo, byłbyś pierwszą osobą, którą by pociągnęła za sobą, także... - rozłożyła ręce. - A zarazem na pewno zdaje sobie sprawę z tego, że w razie twojej śmieci mogę zachować się “nieracjonalnie” i pójść do Bractwa, więc ta sytuacja chyba tylko trzyma nas w tym pacie, że nikomu nie opłaca się szkodzenie tej drugiej stronie... - sięgnęła do torby i wyciągnęła kartonik oraz patyczki zwiastujące danie zamówione w mishimskiej restauracji. - Więc tak, trzeba poszukać jakiejś alternatywy - otworzyła kartonik i dało się poczuć bardziej intensywny zapach słodkiego sosu chili.


Charles również sięgnął po jedzenie, ale nie wybrzydzał. Wybrał opakowanie stojące najbliżej niego.
- Swoją drogą to co konkretnego masz przeciwko niej? - machnął pałeczkami w jej kierunku.
- Prewencja to się nazywa. Zapobieganie złym zjawiskom i zagrożeniom, usuwanie ich przyczyn. - zacytowała definicję, nabierając na patyczki grudkę ryżu z owocami morza. - A co? - sama zapytała i wpakowała sobie jedzenie do ust.
- Chodzi ci o ogólnie o złe zjawiska czy tylko te dotyczące ciebie? Nie zauważyłem żebyś podchodziła w ten sam sposób do całego zła tego świata - rozsiadł się wygodnie na kanapie z jedzeniem w dłoni.
Dosyć łapczywie Irya podjadła ze swojego kartonika gdy Charles mówił. Przełknęła zanim się wypowiedziała.
- Trudno jest mi się odnieść do twojej ewaluacji mojej pracy - odparła w rozbawieniu. - Musiałbyś określić które elementy mojej działalności oceniasz.
- Pytam ogólnie. Rozważasz sytuację, w której Pandorina dostaje się w ręce Bractwa. Zakładam więc, że w twojej ocenie Pandorina jest zła, a Bractwo dobre. A zastanawiałaś się, co byłoby gdyby Bractwo wygrało? Gdyby stracili swój główny argument wtrącania się do wszystkic Korporacji pod przykrywka walki z Ciemnością. Rozwiązali by się? Usunęli w cień? Jaki wpływ mieliby na zwykłego szarego mieszkańca.

- Łał, nie wiedziałam, że masz takie dobre zdanie o mnie, że jedna moja decyzja sprawi, że światło pokona mrok - parsknęła. - Chyba w historii już tak było, że mrok zniknął i jakoś Bractwo nie przejęło kontroli nad ludzkością, po prostu ludzkość skupiła się na tłuczeniu się między sobą - zamyśliła się nad tym faktem. - Jedynym minusem braku Mrocznej Harmonii to to, że ludzkość bez wroga, do którego zwalczania muszą się zjednoczyć, zaczynają się tłuc między sobą. Ja mimo wszystko z dwojga złego to już wolę Bractwo, bo choć nie popieram celibatu to przynajmniej nie są kanibalami - skrzywiła się na wspomnienie o ludzkich podrobach w lodówce Yamady. - No i to całe tracenie kontroli nad sobą to domena Heretyków, a to też krzywa akcja.
- Chyba umknęła Ci regresja rozwoju ludzkości na tysiąc lat, pod wpływem dyrektyw Bractwa, której błędy w założeniach udowodnił Cybertronik poprzez samo powstanie i istnienie.
- Niby masz rację, że Bractwo tak jakby spowalniało ludzkości rozwój technologii, ale jednak myślę, że wygrana Mroku zdecydowanie nie byłaby lepsza dla ludzkości - odpowiedziała żartobliwie. - Osobiście, choć nie zabrzmi to patriotycznie, kibicuje Cybertonikowi i liczę że nie podzielą losu technologii z zamierzchłych czasów, gdy pojawił się Legion. Swoją drogą, nie zapominajmy że Bractwo powstało w odpowiedzi na atak Legionu, nie na odwrót. Odnoszę wrażenie, że ludzkość zawsze znajdzie rozwiązanie na wyjście z dupy, niezależnie jak czarna by ona nie była.
- A Legion pojawił się w odpowiedzi na pazerność Korporacji, ich lekkomyślną ekspansję i Wojny Korporacyjne. Cybertronik też nie jest taki idealny. Piorą mózgi i wcielają ludzi do swojej korporacji niezależnie od ich woli. Usuwają emocje i robią z nich maszyny. Czy to według ciebie dobra droga do obrony przed ciemnością? Wszystko ma dwie strony i to wszystko jest robione pod płaszczykiem chwalebnej ideologii. W którym punkcie jeszcze masz wolność, a w którym ci ja zabierają? - zapytał w formie wyzwania.
Irya zjadła kilka kęsów, kiedy Charles mówił i przełknęła zanim mu odpowiedziała.
- Oho, skoro ruszamy tematy egzystencjalne to ja muszę się napić - stwierdziła i wstała od stołu. - Chyba widziałam piwo w lodówce. Przynieść ci coś?
- Niech będzie piwo - Charles przystał na propozycję.

Wróciła po chwili i tym razem usiadła obok niego na kanapie. Podała mu piwo i przysunęła swoje jedzenie bliżej siebie. Napiła się pory łyk piwa z własnej butelki, choć sądząc po poziomie jej zawartości, już sporo z niej zniknęło w drodze z kuchni do salonu.
- Wracając do tematu... - zaczęła i odstawiła butelkę na stół, biorąc do rąk kartonik z jedzeniem i pałeczki. - Za tą pazerność masz dążenie do eksploracji kosmosu? Przekraczanie kolejnych granic? Bo jeśli tobie chodzi o chciwość to jak dla mnie jest ona, tuż przy rywalizacji, ważną cechą ludzkości, która napędza rozwój.
- Więc skoro wszystkie podstawowe, jeśli nie nawet prymitywne, dążenia człowieka są w gruncie rzeczy pozytywne to co takiego złego jest w Legionie? - zapytał Charles uśmiechając się półgębkiem. - Chęć walki i podboju, przeżycia za wszelką cenę, władza i potęga, manipulacja wszystkimi dookoła, tworzenie własnej prawdy i rzeczywistości - wyliczał kolejno.
W kilka ruchów pałeczkami Irya opróżniła jedzenie ze swojego pudełka. Odstawiła je na stół i na powrót wzięła butelkę piwa.
- No właśnie. To brzmi bardzo ludzko - pokiwała głową. - Więc czemu zwalczać ludzi? Chyba tylko dlatego, że Legion chce monopolu i czuje... wie że ludzkość jest dla niego zagrożeniem dla dalszej ekspansji - wzruszyła ramionami i napiła się.
- A zachowuje się inaczej niż inne korporacje? Dominacja, likwidacja, wchłonięcie. Nie wszystkich przecież zwalcza - popatrzył na nią wymownie. - Ma nieco inny niż my kodeks moralny, ale podejrzewam, że okupacja Mishimy czy Cybertroniku byłaby dla obywatela Capitolu równie szokująca.
- Tak, wszyscy działają przeciw sobie - pokiwała głową. Ale nawet ty zauważysz, że jednak to Bractwo, jakie by nie było, jednak potrafi zjednoczyć ludzkość. Ja szczerze powiem, że jestem pod wrażeniem tego. Natomiast Legion nasila konflikty - westchnęła.
- Może tak było za pierwszym razem, ale wtedy ludzkość się zjednoczyła gdy Bractwo jeszcze nie istniało. Zastanów się zatem nad tym czy ludzkość jednoczy się ze względu na Bractwo czy raczej ze względu na wspólnego wroga. Może ich trochę przeceniasz. Są potężni i mają tą swoją Sztukę, ale czy to faktycznie wyznacznik? Każda korporacja walczy z Legionem na własną rękę i odnosi sukcesy.
- A może ty tak bardzo ich nie cierpisz, że nie chcesz docenić ich wkładu? - uśmiechnęła się wyzywająco. - Ja ich widzę w ten sposób, że są komórką wyspecjalizowaną do walki z Legionem. Tak jak choćby w policji masz różne wydziały, w których każdy zajmuje się swoim polem specjalizacji czy tam zakresem kompetencji. Bo może i korporacje sobie jakoś by radziły, ale potrzebny jest organ koordynujący działania, żeby najlepiej wykorzystywać dostępne środki i mieć sprawny przepływ wiedzy i informacji. Swoją drogą w bibliotece w posiadłości mojego ojca są stare książki o historii ludzkości, kiedyś je przeglądałam, ale że nie szczególnie mnie na tamten moment interesował ten temat to niewiele z tego pamiętam. Wydaje mi się jednak, że właśnie przy pierwszym spotkaniu z Legionem, gdy ci pierwsi ludzie, ktorzy polecieli na rubieże Układu Słonecznego i przylecieli już jako apostołowie ciemności, przegrywaliśmy z Legionem przez swój podział i dalsze walki. Przegrywaliśmy do czasu aż ludzkość został zjednoczona przez tych, którzy z czasem stworzyli Bractwo.
- Tyle, że było to dawno temu. Obecne Bractwo ma niewiele wspólnego z tamtymi ludźmi. Szczególnie szeryf Luny. Kardynał Dominik, który podobno szczególnie lubi osobiście przesłuchiwać krnąbrnych młodych heretyków. Gwarantuję Ci, że Bractwo nie odstaje zbytnio od innych korporacji w aspekcie korupcji i spaczenia, tyle że szybko to wykrywają. Podobno najtrudniej Legionowi radzić sobie z Cybertronikiem, a przecież Bractwo ich traktuje prawie na równi z Legionem.
- "Prawie" to za dużo powiedziane - podkreśliła. - Kto wie, może Bractwo jest świadome tego, że Legion sobie z Cybertonikiem nie radzi i przyglądają się uważnie rozwojowi sytuacji? - My tego nie musimy wiedzieć, może te relacje są tylko na pokaz. W końcu wszystkie korporacje grają w grę pozorów - zasugerowała. - No i dziwnym byłoby oczekiwać od Bractwa zachowań innych niż korporacyjne. To naturalna kolej rzeczy, gdy organizacja się rozrasta - stwierdziła wpatrując się w pustą już butelkę. - A kardynał Dominik... Chyba ichniemu zarządowi, jeśli coś takiego mają, z jakiegoś powodu pasuje na tej pozycji. Luna to ich najważniejsza miejscówka, może specjalnie ma siać grozę? Na motłoch strach dobrze działa. A może to tylko heretycka miejska legenda, żeby zniechęcić nowych do prób szukania wyjścia z Ciemności.
- Dla mnie dominacja Legionu, Bractwa czy Cybertroniku oznacza koniec świata jaki znamy, a ten tutaj - wykonał dłonią ruch wskazując swoje otoczenie. - Całkiem mi się podoba.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline