Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2007, 01:18   #7
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Joanne Roughtstorm

Czas do odprawy niezwykle dłużył się Joanne ,dość już miała życzliwych uśmiechów, dobrych rad, czułych pożegnań, życzeń powodzenia i bezpiecznego powrotu do domu tych oślizgłych Radnych.. Przez cały czas tej szopki zastanawiała się czy oni naprawdę wierzą w to, że ona nie wyczuwa ich obłudy i sztuczności? Chyba jednak wierzyli, nie zdając sobie sprawy jak wiele odziedziczyła po babce... Na szczęście godzinę przed rozpoczęciem misji mogła spędzić z Andym i to właśnie z nim poszła się pożegnać z matką. Z jej pełnym błogosławieństwem i złożoną obietnicą, że nie wróci z dzieckiem na ręku ruszyli do sali odpraw. Nie odzywali się do siebie zbyt wiele, czekając na to co czeka ich na zewnątrz... Właśnie wokół tego co zobaczy poza Kryptą obracały się wszystkie myśli Rought w czasie kazania tego młodocianego szczura, który zajął miejsce z którym przez tak wiele lat władała jej babka.. Wszyscy czuli się bezpiecznie gdy sprawowała swoje zwierzchnictwo.. A teraz, co? Ten najszybszy ze szczurów zajął miejsce Matki... Do tego doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że tam nie pasuje, ale trzymał się stołka pazurami i zębami ze wszystkich sił.. Nic dziwnego, że największego rywala wysyłał na samobójczą ekspedycję, ale za to na honorowej pozycji.

Gdy przemowa się skończyła, Rought bez słowa ruszyła ramię w ramię z Andym ku granicy "betonowej niewoli". W przedsionku postępując zgodnie z całą tą pierdzieloną procedurą zaczekali na zamknięcie się drzwi do Krypty i sygnał rozszczelnienia się śluzy. W czasie gdy współtowarzyszy całkowicie zajmowały własne emocje i niepewność następnego kroku, ona postanowiła pożegnać się z dawnym życiem na te cztery lata w sposób na jaki sobie zasłużyło. I radośnie pochwyciwszy ostatnią chwilę gdy Naczelnik żegnał wzrokiem pełnym powagi "bohaterów przyszłych czasów", wystawiła mu w międzynarodowym geście pokoju "fuck you", szepnęła pod nosem :

-I tak wrócę skurwielu.

.. i odwróciwszy się z rozmachem ruszyła jak najdalej od źródła dźwięku, który na dłuższą metę byłby w stanie doprowadzić do szaleństwa każdą rozumną istotę. Idąc ciemnym korytarzem, powoli zatracała radość wynikającą z satysfakcji udowodnienia Thomasowi, kto będzie jeszcze górą. A narastało w niej poczucie niepewności - "Czy ten tryiumf, nie będzie ostatnim, czy nie umrą nim przekroczą próg.." Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jej obawy są potwornie dziecinne, ale jeśli miała umierać to przynajmniej z kimś bliskim, dlatego też delikatnie wsunęła swoją drobną, delikatną dłoń w dłoń Andye'ego. "A niech też coś ma od życia. Poza tym przecież dzieci z tego nie będzie, nie bój się mamo."

Przekroczywszy ostatni próg Krypty pierwszą rzeczą jaką dojrzała Rought był oślepiający blask. Przez dłuższą chwile nie mogła się przyzwyczaić do panującej wszędzie jasności.. Gdy już uporała się z tą krótką, acz dość deprymującą niedogodnością i potwierdziła w praktyce swoje przypuszczenie, że nienależy patrzeć w tą wielką jasną kulę gdzieś na horyzoncie, bo przecież jest to słońce, które oślepia, jak jej ten grubas co fizykę i astronomię wykładał opowiedział swego czasu. Skupiła swoją uwagę na współtowarzyszach niedoli. Każdemu z nich przyglądała się w skupieniu, ale z uśmiechem, zastanawiając się czego mogą też chcieć, że mają takie dziwne miny.. Po chwili namysłu stwierdziła, że już wie.. Przecież dalej trzymali się za dłonie z Andym i lepiej było szybko coś wymyślić nim zaczną się głupie pytania. Z pomocą przyszedł jej stary trik szulerski polegający na wyciąganiu karty z rękawa, zawsze na taką okazje miała przygotowany "zestaw małego oszusta", który udało się jej zmontować nawet w ubraniu podróżnym, które czekało przecież już od dłuższego czas na nią na składzie, do którego trudno się było nie dostać. Dlatego też jednym zwinnym ruchem nadgarstka wsunęła pomiędzy ich dłonie asa pikowego z rękawa i robiąc minę niewiniątka zapytała uprzejmym tonem swojego przyjaciela, czy łaskawie zechciałby już zwrócić jej tę kartę, której nie dała mu rady wyrwać od dłuższego czasu? Andy uśmiechając się puścił jej dłoń i teatralnie pokazując wszystkim w okół kartę przekazał ją Rought, kłaniając się przy tym prześmiewczo, za co dostał kuksańca.
Joanne obserwując kontem oka miny pozostałych towarzyszy czekała tylko, aż usłyszy komentarz: "Co za banda dzieciaków.", bądź zobaczy jak któryś ze starszych panów klepnie się w czoło w ostatecznym geście rozpaczy.

Niedoczekawszy się jednak takiej reakcji, nie pozostało jej nic innego jak odstawienie kolejnego przedstawienia, ale tym razem z rekwizytami bardziej okazałymi niż zgrana pikowa karta. Westchnąwszy ciężko, odkleiła do połowy uśmiech z twarzy i spojrzawszy jedynie z rozbawieniem na Andyego, skarciła go kolejnym rzuconym spojrzeniem i delikatnym pokręceniem głową, widząc już co chłopak planował. Jednak trzynaście lat to taka kupa czasu, że wie się prawie wszystko o drugiej osobie.
Po czym rozpoczęła przemowę, z obrzydzeniem wspominając lekcje retoryki udzielane jej przez prawie zmumifikowaną, starszą kobietę, z włosami tak ciasno związanymi przy głowie, że dziwiła się, że oczy jej się nie ściągają do tyłu.

-Heh.. No witam serdecznie na naszej wycieczce krajoznawczej, mającej na celu zbadanie i zraportowanie dla naszego wspaniałego przyjaciela HALa jak najliczniejszych aspektów nie tylko, życia, fauny, flory, atmosfery itd. świata zewnętrznego, ale także naszych zachowań i możliwości przystosowania się do nowych warunków w których przyszło nam żyć. A więc powtarzając słowa naszej wspaniałej Rady Starszych: "Całe społeczeństwo będzie wam wdzięczne" , chciałabym zachęcić panów do prób nawiązania ze sobą wzajemnie współpracy i zaprosić jako wasz team lider do podążenia za genialnymi wskazówkami naszej "krypcianej sztucznej inteligencji" na zachód tej idyllicznej nadal dla 99% naszej społeczności krainy. Zapowiadając jednocześnie na dzisiejszy obozowy wieczór, pierwszą imprezę zapoznawczą.
Pozwolicie panowie, że zakończę swą krótką przemowę przedstawieniem się, gdyż przy natłoku jakże ważnych informacji powtórzonych wam już chyba setny raz, moglibyście zapomnieć do kogo i w jaki sposób możecie zgłaszać z wszelkimi problemami. Nazywam się więc Joanne Roughstorm, choć was zachęcam do zwracania się do mnie w mniej oficjalny sposób czyli Rought. Dalej prosiłabym was o krótką samoprezentację, co będzie z pewnością miłym urozmaiceniem nam marszu na zachód, w czasie którego możemy sobie jeszcze pozwolić na odpuszczenie szukanie zjawisk adekwatnych do wymogów stawianych nam przez nasze zadnie, a cieszyć się "ponownym narodzeniem" którego każdy z nas dostąpił, gdy w jego płucach znalazło się prawdziwe powietrze.


Nie czekając specjalnie na oklaski po przemowie, ruszyła pociągając za rękaw Andy'ego w kierunku, który Pipboy wskazywał jako zachód.

I tak zaczęła się dla nich wszystkich największa przygoda ich życia, w czasie której każdy odkryje nie tylko siebie, ale też to o czym nigdy nie marzył - swoich towarzyszy..
 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 24-09-2007 o 01:31.
rudaad jest offline