- Może potrzebujesz pomocy z tym ładunkiem?
Oho, bohater chyba szuka zaczepki. Albo pojął swoją rolę w grupie. Szybko. Bystry chłopak, może Ed go nie docenił... jak tak dalej pójdzie to może uda się go wytresować dość dobrze, by w drodze powrotnej do krypty niósł elektronikę...
Edmund zacisnął leciutko szczęki i rzucił
- Poradzę sobie
Cholera, nie po to tyle godzin spędzał na bieżni żeby teraz słuchać takie brednie. Trzeba będzie uważać na bohatera...
Karciany trik Joanne zażenował go. Podniósł delikatnie brew i z narastającym przerażeniem obserwował jakie robią z tego przedstawienie. Chyba Matka Jr. uważa, że kogokolwiek obchodzi czym się zajmują w nocy... Bardzo profesjonalnie.
Słuchał przemowy uważnie, analizując jej słowa. Sarkazm względem HALa był taki typowy dla... mniej wyedukowanych mieszkańców krypty. Ci głupcy nawet nie zdają sobie sprawy jak skomplikowaną maszyną, o ile można go jeszcze maszyną nazwać, HAL jest. On nie popełnia błędów, nie pozwala emocjom wpływać na swoje decyzje, nie odstawia durnych, bezsensownych przedstawień. Jest kolejnym krokiem w ewolucji życia... Ale oni nie rozumieją, jak zwykle...
Gdy ruszyła, odczekał chwilę, patrząc za nią i rzucając szybkie spojrzenia reszcie drużyny i podążył w jej slady.
Przynajmniej mówić ją Matka nauczyła. Szkoda tylko, ze to nie wypad na imprezkę, tylko poważna ekspedycja naukowa...
- Nazywam się Edmund LaBay, jak prawdopodobnie państwo wiedzą, jestem lekarzem medycyny. Jestem odpowiedzialny za składanie was do kupy, w razie wypadków, medyczno-biologiczną dokumentację napotkanych przez nas form życia, jak również obsługę zaawansowanego sprzętu elektronicznego... dojakichniewątpliwienależyicznikGeigera... i analizę chemiczną. – wyrecytował głośno, wprost w plecy przełozonej
__________________ "To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS |