Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2023, 11:42   #20
Zirconia
 
Zirconia's Avatar
 
Reputacja: 1 Zirconia nie jest za bardzo znany
Alice siedziała na ziemi, opierając się o jeden z kamiennych filarów. Jej ramiona spoczywały na podciągniętych kolanach. Wzrok utkwiła w najbliższym z kolistych otworów sufitu, chociaż gwiazd na niebie jak dotąd się nie dopatrzyła. Pewnie dlatego coraz częściej rzucała ukradkowe spojrzenia na mężczyznę i chłopaka badających kielich. Ale ku swojemu pozytywnemu zdziwieniu odkryła, że w tym wypadku nie kierował nią ani głód krwi ani strach przed mroczną sylwetką goszczącą w jej pamięci. W tym momencie chciała po prostu pchnąć akcję do przodu, wybadać, co jest grane, dowiedzieć się, kto ich tu zawezwał. A jeśli ci dwaj nie chcieli pobrudzić sobie rączek, będzie musiała załatwić sprawę sama… lub – w ostateczności – zachęcić do tego śmiertelniczkę, bo przecież… zatrzymała się na ostatniej sentencji ze zgrzytem zaciętej płyty. Mrugnęła. Raz i drugi. Zaraz potem, próbując stłamsić kiełkujący w umyśle niepokój, ruszyła mentalnie wstecz.

Pchnąć akcję do przodu? Co jest grane? Pobrudzić sobie rączki? Jej myśli nigdy wcześniej nie układały się w takie… ordynarne wyrażenia. Nigdy też nie ciągnęły jej w stronę tak bezdusznych rozwiązań jak upuszczenie krwi ciężarnej kobiecie. „Jesteś bez serca!” – wykrzyknął w jej głowie moralizujący głos, który był zadziwiająco podobny do jej własnego. Nie wiedziała, czy bardziej zdziwiła ją jego obecność, czy to, że oskarżycielski komentarz stłamsiła serią niewypowiedzianych (ale bardzo soczystych) epitetów. Może aż tak przesiąkła bestialstwem bezdusznych pupili Vykosa, że sama zaczęła nim promieniować? „Nie” – odpowiedział inny głos, tak różny od tego należącego do ckliwej, prawiącej morały młódki. A Alice wiedziała, że miał rację, że wina leżała gdzie indziej. W nowej warstwie nieumarłego mięsa powlekającej jej duszę? Niewkluczone. Uniosła lewą rękę do oczu, uważnie się jej przyglądając. Badając smukłość ruchów i giętkość nadgarstka. Na próbę zacisnęła palce w pięść, podziwiając zarys kłykci. Później jej oczy pomknęły wyżej, do zaakcentowanych mięśni ramienia, przedramienia i barków. Dziewczyna na próbę się zamachnęła, jakby próbowała zabić natarczywego owada. Wyprowadzony cios był tak płynny i szybki, że niemal nie nadążyła wzrokiem za własną ręką. To nie było ciało artystki. A jeśli już, to takiej, której za płótno służyła skóra przeciwnika.
 

Ostatnio edytowane przez Zirconia : 23-08-2023 o 11:51. Powód: Powtórki.
Zirconia jest offline