Przynajmnie nie padało mu na głowę. King więc od razu skreślił drogę prowadzącą w górę. Nie po to wchodził do jaskini, by wracać na powierzchnię.
Droga na wprost najwyraźniej wiązała się z niebezpieczeństwem. Ciężko było powiedzieć jakim - należałoby to ostrożnie zbadać, aby nie natknąć się na coś, co przerasta jego możliwości.
Ale najbardziej jego uwagę przykuł korytarz prowadzący w dół. Głos, który stamtąd dobiegał przypominał mu głos dziecka. King lubił dzieci i nie mógł pozostawić jednego w potrzebie. Owszem, mógł się mylić. Może to wcale nie dziecko. A nawet może to jakiś potwór jaskiniowy, wabiący go swym wołaniem. Ale musiał sprawdzić.
Posuwając się ostrożnie, by nie zdradzić swojej obecności ruszył w dół zbadać, co tam znajdzie.