Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-08-2023, 10:36   #6
MrKroffin
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
… Obudził się z krzykiem na ustach.

Znajdował się w łazience swojego nowego mieszkania, w pozycji półleżącej na grubym, szarym kocu. Próbował się podnieść, lecz coś go przytrzymało za rękę. Spojrzał półprzytomnym nieco wzrokiem i… poczuł, że sen odpada od niego jak zaschnięte błoto. Był przykuty kajdankami do obdrapanego, ale solidnego kaloryfera pomiędzy ubikacją a prysznicem! To były jego własne kajdanki! Lecz… gdzie znajdował się klucz?

- Czas się oczyścić, Sean – usłyszał znajomy, głęboki głos.

W drzwiach łazienki stała samozwańcza anielica i przyglądała mu się ze spokojem i smutkiem w błękitnych oczach.

- Co do… - patrzył tępo raz na kajdanki, raz na Julię - zwariowałaś?! Sorry za to przeszukanie, ale byłem na głodzie, musiałem dostać trochę kryształu… cholera, zaraz przyjdzie Spłuczka, uwolnij mnie natychmiast! - zaczął szarpać się nerwowo, do chwili, gdy uświadomił sobie, że z tymi kajdankami to nie ma szans powodzenia.
- Rozwiążę twój problem z tamtym człowiekiem, tak jak mnie prosiłeś. Ale nie chcę już patrzeć jak niszczysz swój dar życia. Najbliższe dni z pewnością będą dla ciebie ciężkie. Postaram się dbać o ciebie i zapewnić ci wszystko, czego potrzebujesz. Poza narkotykami. - Odparła Julia już bez uśmiechu.
- Czy ty myślisz, że to takie proste?! Przykuć do kaloryfera i problem się rozwiąże? Idiotko, wypuść mnie, ja mam pracę, myślisz, że z czego będziemy w tym czasie żyć?! - Jego gniew kumulował. - Okradłaś mnie, skułaś MOIMI kajdankami, w MOIM mieszkaniu! Jesteś tu tylko nieproszonym gościem, ile razy mam ci powtarzać, żebyś się przestała wpierdalać w nieswoje sprawy! Odkuwaj natychmiast, ze Spłuczką sam sobie poradzę, nie pierwszy to raz…

Po chwili namysłu, widząc jej zdecydowaną minę, postanowił zmienić taktykę.

- Jeśli ci obiecam, że postaram się ograniczyć, uwolnisz mnie?
- Wierzę w ciebie Sean. - odparła, pomijając jego pytanie. - Jeśli chcesz, mogę ci coś przeczytać, żeby czas się mniej dłużył…
- Znając ciebie to pewnie psałterz - rzucił z rezygnacją.

Był w kropce. Mógłby krzyczeć, ale krzyki w jego mieszkaniu, ani w ogóle w tej kamienicy, nie były niczym nadzwyczajnym. Musiał jakoś przekonać tę wariatkę, by go wypuściła, a potem natychmiast wezwać policję, by ją zapakowali w kaftan.

- Jeśli wierzysz we mnie, to mnie wypuść. Na siłę nikogo nie wyleczysz, podstawą terapii uzależnień jest zgoda pacjenta, serio, wiem coś o tym. Myślisz, że ja nie chcę rzucić tego świństwa? Po prostu tak się nie da, to trzeba stopniowo, pod okiem terapeuty. Takie nagłe odcięcie uzależnionego od substancji, jeszcze w tak skrajnych warunkach, spowoduje jedynie mnóstwo cierpienia i rozstrój zdrowia. Wciąż wiesz mało o rzeczywistości, w której się znajdujesz, pomóż mi, a ja pomogę tobie, taki był układ. Razem możemy zmienić wszystko, ale jedynie wspólnie i zgodnie, a nie wymuszając na drugiej stronie pożądane działania. - Starał się brzmieć spokojnie, empatycznie i racjonalnie.

- Wiem dość dużo, by mieć świadomość, że powiesz teraz wszystko, abym cię wypuściła. - kobieta przycupnęła w drzwiach łazienki i otoczyła ramionami kolana. - Masz rację, wybór należy do ciebie, ale twoja wolna wola jest obecnie zniewolona przez nałóg. Musisz przejść detoks, żeby znów móc jasno myśleć. I dokonać wyboru, którego nikt za ciebie nie dokona. Ja chcę ci tylko otworzyć ścieżkę inną niż kłamstwo, w którym ostatnio toniesz. Naprawdę Sean, znam cię. Twój anioł stróż, który był przy tobie przed tym… wypadkiem. Przekazał mi wizje tego jak dorastałeś, jak stawałeś się tym, kim jesteś teraz…

Z wariatami trzeba ostrożnie, jak negocjator policyjny, pomyślał.

- Dobrze, skoro tyle o mnie wiesz, to wiesz zapewne, że wcale nie mam satysfakcji z tego, czym się stałem. Chcę się zmienić. Tyle że żadnego narkomana jeszcze nie wyleczono z nałogu przez przykucie do kaloryfa… mogłabyś mi chociaż trochę zaufać. I tak patrzysz mi ciągle na ręce.
Szalone, ale pierwszy raz w życiu zapragnął, aby Spłuczka czym prędzej pojawił się w jego domu. Może to marna szansa, ale chyba jedyna, na jaką mógł teraz liczyć. Ona była nieobliczalna, a modus takiego sprawcy zawsze stanowi zagadkę.
- Mylisz się. Detoks to najlepsza metoda. A ty jesteś silny psychicznie i masz dla kogo żyć i się zmienić. Dla swojej córki. Pomyśl o niej…

Wtem do drzwi mieszkania ktoś załomotał. Czyżby modlitwy Seana zostały spełnione? Spojrzał szybko na Julię. Poczekał chwilę, by sprawdzić, czy otworzy i nieco się oddali.

- Tak, wiem. Otworzę. - powiedziała z lekkim uśmiechem.
Kobieta podniosła się. Wychodząc z łazienki, zamknęła za sobą drzwi.
~ Niedoczekanie twoje, dziwko ~ pomyślał.

Rozejrzał się dokładnie po pomieszczeniu, by ustalić, czy znajduje się tu cokolwiek, co mogłoby mu pomóc wydostać się z rąk psychopatki. Pociągnął mocno ręką, sprawdzając, czy dałby radę siłą przemóc opory kajdanek. Był skupiony, by gdy tylko usłyszy dźwięk otwieranych drzwi, zakrzyknąć głośno o pomoc, prosząc o wezwanie policji. Liczył, że nawet jeśli to Stan, z ciekawości wejdzie on do środka, zobaczyć co jest grane. Choć wolałby zdecydowanie niespodziewaną wizytę ojca.

Czas mijał, lecz nikt nie nadszedł. Sean nie słyszał ani odgłosów rozmów ani kroków w mieszkaniu. Czyżby był tu całkiem sam? Na dodatek… tak, kobieta przeszukała i opróżniła jego kieszenie. Nie miał przy sobie telefonu ani niczego poza papierem toaletowym, ręcznikami, mydłem oraz szczoteczką i pastą.

Musiał przyznać, że ta szmata wszystko sobie świetnie zaplanowała. To tłumaczy jej bierność, gdy odbierał jej swoje dragi. Ale jak to możliwe, że nie usłyszeli jego głosu? Z frustracji zaczął kopać z całej siły w podłogę, ze złudną nadzieję, że przyjdzie tu jakiś zirytowany sąsiad. Gdy już opadł z sił, ze zrezygnowaniem zaakceptował fakt, że przynajmniej na ten moment jest na łasce tej psychopatki. Trzeba było czekać na dogodny moment do ucieczki, choć bardziej niż fakt uwięzienia, przerażała go wizja nadchodzącego narkotykowego głodu.
 
MrKroffin jest offline