Edgar ciągle patrzył na niziołka. -O żadnym obiedzie nic mi nie wiadomo i bynajmniej nie chcieliśmy jeść na Twój koszt, chcieliśmy porozmawiać.
Oparł rękę o bukłak z piwem.
"Żadnego sygnetu, tatuażu? Nic co by mówiło o jego przynależności do jakiejś grupy. Czyżby jednak zwykły awanturnik bo w to, że jest zwykłym mieszczuchem nie uwierzę." -No dobrze, skoro Tom nie chce nas zaprosić do siebie to proponuje iść do karczmy.
Edgar zabrał rękę z bukłaka tak, żeby zabulgotał. -To idziemy? Może czcigodny kapłan i córka kowala nam będzie towarzyszył?
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |