Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2023, 17:30   #16
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację

ANNO DOMINI MCIXII,
Puszcza na granicy Litwy z Kurlandią


Zygfryd nie mógł pozbyć się wrażenia, że nie poszło nawet powiedz jak dobrze jak miał nadzieję. Powinien bardziej cieszyć się, że przeklęta wiedźma okazała się krwawić jak każdy inny śmiertelnik. Powinien składać modły ku niebu, iż najwyraźniej siła Szatana nie była w stanie obronić kobiety przed słabościami ciała człowieka. Powinien... a jednak...

Słowa Zygfryda nie miały takiej mocy, jaką posiadały jeszcze przed chwilą. Najwyraźniej obraz, jaki rozpościerał się na ich oczach mocniej poruszył ducha co młodszych rycerzy, jacy jeszcze nie zostali zaprawieni w boju. Nie było co dziwić się tym słabościom, gdy za wroga miało się diabelskie moce.
Niemniej sama postawa młodego Rohrbracha najwyraźniej przywróciła chart boskim wojownikom (a może bardziej zaważył na tym wstyd?), ponieważ ruszyli oni prowadzeni przez Zygfryda ku bezbożnej kobiecie.

Gdyby tylko zdawali sobie sprawę...

Do uszu Zygfryda dotarło dźwięknięcie metalu pancerza, gdy ostatni z rycerzy powalon został na ziemię przez cielsko wilczej bestii, które jakby od niechcenia zatopiła kły w zbroi bezbronnego.

Jednak to była tylko zapowiedź koszmaru, jakiego zniszczenia się obawiał.

Z okalających i chaszczy po słyszeli charczenia psów... nie, wilków, napomniał się Zygfryd. Był to zdany już im dźwięk.

- Panie Niebiański...

Rohrbach nie miał czasu spojrzeć na rycerza wzywającego Boga. Sam już chodził oczami po wychodzących z gęstwin bestiach i te same słowa ugrzęzły mu w gardle. Wcześniej mógł zastanawiać się czy wiedźma posiada jedynie te trzy bestie na swojej uwięzi, ale teraz otrzymał odpowiedź. Tamte miały za zadanie odciąć im drogę ucieczki w razie dalszej walki...
I te nie czekały z atakiem. Rzuciły się z kłami i pazurami jak tylko zobaczyły swoje ofiary. Waleczne krzyki nie brzmiały już tak dostojnie i rycersko, jak nierówna walka rozpętała się na dobre. Zygfryd nie rozumiał Czemu jego własny miecz nie tnie tak dobrze diabelskiego nasienia, które do tego zdaje się nie odczuwać siły obrażeń. Choć udało się odciąć łapy jednego z potworów to zdawał się nie przykładać wagi do obrażeń, gdy kikutem stawał nierówno na okaleczonej łapie, jaka zmniejszyła jego możliwości ruchu, ale w żadnym stopniu zapalczywości ataku.

Zygfryd usłyszał przeraźliwy wrzask swojego kamrata, który poważnie ranion został powalony przez dwie bestie, jakie rzuciły się by pożywić na odsłonionej jego skórze.
Pożerając go żywcem.



 
Zell jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem