Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2023, 12:10   #175
Prince_Iktorn
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację
-Twój ojciec widział, że Twoje przeznaczenie leży gdzie indziej. Nie jest dane Tobie być wodzem jednego plemienia. Będziesz władał wszystkimi.



Popatrzywszy na pozostałych, najmłodsza syrena wyrzuciła ręce w górę. Woda w jaskini zafalowała po czym ponownie rozprysnęła się w feerię migoczących drobin. Śpiew najmłodszej z syren był hipnotyzujący.
W zawisłych w powietrzu kropelkach wody ukazała się postać Księcia.
- Nieśmiertelny Władca, Xalotun z Keronu, pragnie przywrócić swoje władztwo, Miasto Tysiąca Bogów, do świata żywych. Używa przeklętego magią krwi złota aby omamić i zawładnąć duszami chciwych. Krew żywych istot zapewnia mu długowieczność. Nie akceptuje tego, że wszystko ma swój kres.
Oczy postaci księcia przez chwilę rozbłysły rubinową czerwienią, tak jak zauważyli to Marcus i Bhatra podczas bitwy w porcie w Darsus.
- Wasze drogi skrzyżowały się z jego z różnych powodów - obraz zmienił się. Przedstawiał teraz kobietę o poznaczonej bliznami twarzy. Pomimo dawnych ran, widoczne było zdecydowane podobieństwo do stojącej na brzegu Amazonki.
- Ty szukałaś swojej siostry – syrena wskazała na Bhatrę – tymczasem ona oddała się Nieśmiertelnemu. Czy jej dusza jest już stracona, to wiedzą tylko bogowie…
Wojowniczka ujrzała jak oczy na obrazie jej siostry na chwilę nabierają lekkiej, czerwonawej poświaty.
- Ty szukałeś zemsty i wypełniałeś obowiązki – syrena wskazała na Marcusa, zaś obraz znów się zmienił.
Wszyscy ujrzeli jak Xalotun torturował i okaleczał ludzi. Mężczyzn, kobiety. Starców, dzieci.
W jednym z obrazów ujrzeli jak na rozkaz Nieśmiertelnego nadzorcy niewolników odcinają stopę alchemiczce Aemelii, ich towarzyszce.
- Księżniczka Aglaja z Darsus wysłała Was z wyprawą mającą na celu ustalenie co ten przeklęty chce uczynić i gdzie.
Obraz znów się zmienił. Widać było córkę władcy Darsus przeglądającą dokumenty zdobyte na statku Xalotuna. Usłyszeli wypowiadane słowa:
- Witajcie. Jak zapewne wiecie, trwają intensywne poszukiwania Xalotuna. Mój ojciec rozsyła konne patrole Kyrosjańskich najemników, którzy przeszukują wschodnie góry, jednak ani pasterze ani górale nic nie widzieli a konni nie natrafili na ślady zbiegów i ich latającej bestii. Razem z doradcą mojego ojca czytaliśmy wszystkie zwoje i listy, które znaleźliście w kajucie kapitana „Tnącego Burze”. Wynika z nich, że Tricarnijczykmiał konszachty w wielu miastach w okolicy. Sądzimy, że mógł udać się po pomoc do swoich sojuszników. Mój ojciec sądzi, że sprawa jest zakończona. Że on uciekł i już nie wróci. Ja... nie jestem taka pewna. Według dokumentów prowadził jakieś negocjacje z Kilmaszem, Satrapą Zamaradu oraz z Nero, Tyranem Sedef. Nie wiemy dokładnie co było przedmiotem negocjacji, ale z pewnością to nic błahego. Oprócz tego wędrował po całej okolicy Zębów Keronu, zapuścił się nawet na południową pustynię. Czytając te papiery, mam przeczucie... sądzę, że on czegoś szuka.
Postanowiłam, że trzeba dowiedzieć się, co zamierza. Bhatro, Samarytho. Wasze kontrakty niedługo się kończą. Będziecie bogate i niezwiązane umową. Marcusie. Twój kontrakt najemnika także na dniach wygasa. Masz dość pieniędzy aby razem z Aemelią założyć kompanię handlową. I Ty, Enbie, także jesteś bogaty, nawet bardziej niż myślisz. Żadne z Was nie musi się zgadzać. Ale przemyślcie moją propozycję. Chcę zorganizować wyprawę aby zbadać działalność Xalotuna na naszych ziemiach. A w razie potrzeby aby go pojmać lub zabić. Oczywiście nie oczekuję, żebyście zrobili to za darmo. Jedna czwarta tego co zdobędziecie podczas tej wyprawy będzie należeć do Darsus, reszta będzie do podziału między Was. Poza tym, jeśli Wam się uda, zostaniecie sowicie wynagrodzeni. To o co proszę to nic lekkiego. Z tej wyprawy wielu może nie wrócić. Przemyślcie to. Chciałabym abyście wyruszyli w ciągu kilku najbliższych dni. Obawiam się każda chwila zwłoki działa na korzyść czarownika.


Obraz zmienił się. W zagraconym, pełnym dziwnych narzędzi, butelek i innych przedmiotów domu alchemiczki Aemelii Lepidy przebywała ona sama wraz z Marcusem.
-Chcę Tobie coś powiedzieć, Marcusie.
Alchemiczka lekko podpita wstała patrząc przez okno na miasto ogarnięte nocą.
-Myślę o tym, co mówiła Aglaja. O Xalotunie. Nie wiem co zrobić. On... on ma władzę nade mną.
Ramiona kobiety zadrżały w chłodnym nocnym powietrzu.
- Gdy śpię, śnię o nim. Gdy się tu pojawił, bałam się wyjść z domu. Czasami słyszę jego głos, gdy nikt do mnie nie mówi. Gdy ktoś mnie dotyka, czuję jego...
Alchemiczka urwała. Po chwili zebrawszy się w sobie wyprostowała się i obróciła do kuzyna.
- Chcę popłynąć w wyprawie księżniczki. Jeśli uda mi się przyczynić do jego upadku...Chcę odebrać mu tą władzę, którą ma nade mną. Mamy pieniądze, nasza rodzina może odzyskać pozycję, ale ja... chcę znowu być wolna, Marcusie.


Obraz zmienił się. „Jednorożec”, statek kapitana Gelona, stał w porcie i właśnie kończono załadunek. Rzeczy osobiste Bhatry, Marcusa i pozostałych były już na pokładzie. Kuśtykając o kuli, alchemiczka objuczona wielką torbą weszła na pokład statku poprzedzając Diossoa, który w wielkim plecaku taszczył chyba całe laboratorium alchemiczne. Odpływających nie żegnały tłumy, przyszło jednak kilka osób. Księżniczka wraz z doradcami przekazała materiały, które rozszyfrowała z dokumentów Xalotuna. Pożegnać się przyszli ich towarzysze broni, Enb wraz z Tarą, którzy postanowili wspólnie szukać szczęścia w świecie, oraz Kletus woźnica, którego rany nie pozwoliły jednak na wzięcie udziału w wyprawie. Statek wypłynął. W trakcie podróży płynął prosto na zachód, przez wiele dni nie było widąć lądu. Jak się okazało, alchemiczka miała bardzo ładny głos i potrafiła śpiewać, zaś Diossos akompaniował na flecie. Wieczorami śpiew i muzyka niosły się ponad falami...



Obraz zmienił się a głos syreny opisywał pojawiające się postacie.
- Na wyspach spotkaliście sługi Xalotuna, oraz Glarpa, jego niewolnika który próbował jak mógł aby się od niego uwolnić.
Głos Marcusa rozbrzmiał z pojawiającego się obrazu.
- Jestem Marcus Aulius. Jeśli nie jesteś przyjacielem Xalotuna, to mamy ze sobą wiele wspólnego. Szukamy sposobu, by, że tak powiem, skończyć z jego nieśmiertelnością.
-Jam jest Garp, król tej wyspy. – ogromny stwór pochylił się w parodii dworskiego ukłonu.
-Więc mówisz, że chcecie go zabić. Wiesz, ilu już próbowało, przez dziesiątki, setki lat? A on nadal tu jest. - prychnął.
-Jego nieśmiertelni wojownicy znów przemierzają te ziemie. Ich dusze są związane z nim na wieczność. Są prawdziwie nieśmiertelni jak długo on żyje, bowiem za sprawą jego mocy mogą odradzać się w kolejnych ciałach. Widziałem kiedyś, dawno temu, jak to robił. Stary czy młody, kobieta, mężczyzna czy dziecko. Każdy mógł przyjąć duszę jego wojownika, lub maga-kapłana. Służyli mu zanim spadła Gwiazda Grozy, zanim upadł pradawny Keron, gdy na północy nikt nawet nie śnił o Imperium, a znakiem ich służby są maski które noszą. Jego moc nie jest zwykłą siłą ramienia. On zna serca ludzi i bestii. Potrafi złamać lub oczarować wolę każdego stworzenia, aby było mu posłuszne. Lepiej z nim nie rozmawiaj bo może się okazać, że dla niego zdradzisz wszystko na czym ci zależy i wszystkich których kochasz. Byłem jego niewolnikiem, dawno, gdy Tricarnijczycy, synowie Keronu, walczyli z Imperium Żelaza. Książęta-kapłani pragnęli aby nauczył ich sekretów wiecznego życia. To najpotężniejsi magowie na świecie. Kilku z nich porozumiało się i wspólnymi siłami zaatakowali Nieśmiertelnego, gdy próbował odbudować swoje imperium. W wielkiej bitwie rozbili jego armie, wybili jego sługi, a jego samego spętali magią. Ha! Na pewno chcieli poznać jego tajemnice wiecznego życia. Głupcy! Wiedziałem, że w końcu się od nich uwolni i wróci na te ziemie, bowiem gdzieś tu leży jego dawne władztwo, Miasto Tysiąca Bogów. Świat zmienił się po upadku Gwiazdy i dlatego nie może go odnaleźć. Ale gdy już tam dotrze, to cóż, słyszałem jak mówił, że sprowadzi dusze wszystkich jego mieszkańców z krainy śmierci. Wiem, że ofiary w których mają odrodzić się dusze jego sług podczas rytuału piją jego krew, on śpiewa i wzywa ich po imieniu. To tyle. I tak, kiedyś chełpił się mówiąc że ma ponad dwa tysiące sług i każdego zna z imienia. Jeśli myślicie o tym co jest groźne, pomyślcie o tym. Jego słudzy, choć w nowych ciałach nie walczą tak wspaniale jak dawniej, są całkowicie nieustraszeni. Jedyną rzeczą której się boją, jest jego śmierć, bo wtedy oni także zginą. Mogą rzucić się na włócznie, spalić się we wrzącym oleju, bo mają pewność że on może ich ożywić.


Głos Glarpa umilkł. Ponownie przemówiła syrena.
- Pokonaliście Glarpa, zabiliście maga w Złotej Masce, niestety jedna z was, wojowniczka Samarytha straciła przy tym życie. Uwolniliście Wyspy. Zdobyliście nasze skarby, tarczę i pas które ochraniają osoby noszące je przed magią wpływającą na umysł. My zaś chcemy tylko stąd odejść. Opuścić tą wyspę-więzienie. Zabierzcie stąd posążek z przeklętego złota a będziemy wolne. Poza tym… Wiecie już co Xalotun zamierza. Chce wywołać chaos i pozyskać dla siebie jedno z miast i jego zasoby. Wierzy że wtedy będzie miał dość siły, aby zwyciężyć pozostałe miasta… ci którzy się z nim sprzymierzyli nie wiedzą jeszcze, że to oni sami i ciała ich ludzi posłużą jako naczynia dla dusz podwładnych Nieśmiertelnego, gdy tylko przywrócą świata żywych. Czy dotrzymacie umowy i uwolnicie nas? Dokąd zamierzacie się udać?
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.

Ostatnio edytowane przez Prince_Iktorn : 15-09-2023 o 12:38.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem