Trochę głupio się zrobiło Tfardemu że tak przy tym stole ( a dokładniej na stole ) przesiedział, zakombinował i nic nie znalazł, a tam był klucz do drzwiuf.
Czy do czego innego.
No nic. Ważne że był i chyba wydostaną się z tego dziwnego pokoju.
- Biesz ten klucz. Biesz ten klucz! BIESZ TEN KLUCZ! - zaczął zagrzewać Trartexa i Snara do działania w rytmach takich w jakich wielkoludzie nawoływali siebie do brutalnejszego walenia po ryjach.