Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2023, 13:53   #7
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Silver
Okręt gwiezdny Balmoral Castle

August wykuwał przedziwne formy ostrzy na pustyni swojej kuźni. Wyglądał identycznie jak przed trzema laty, jego obecna forma nie starzała się. Potrzebował chwili, aby zobaczyć Silvera. Uśmiechnął się na jego widok. - Dawno cię nie widziałem. Ostrze powinno dobrze się sprawić. Nazwałem je Gáe Bulg. Bo było wykute z umierającej osoby.
Młody Armstrong skinął Miesiącowi głową. Zastanawiało go, czy ten nad czymś pracuje, czy po prostu kuje tę całą broń, by samemu nie zardzewieć.
-Czołem staruszku. - Uśmiechnął się również. - Mam nadzieję, że nie dajesz się mojej siostrze zanadto we znaki.

- Chciałbym, ale nie jest dobrym uczniem. Za dużo rezerwacji, za mało dedykacji do rzemiosła. - komentował z grymasem starca zawiedzionego nową generacją. - To ostrze mogło być dużo silniejsze.
-Kiedyś to było… - Westchnął Silver teatralnie. - Uprzedzałem Cię, że nie każdy będzie chciał stosować tak ekstremalne metody, nawet jeśli są bardzo skuteczne. - Wzruszył ramionami. - Wiem dobrze, że ta włócznia nie stanowi maksimum twoich możliwości, ale to nadal artefakt klasy A, wystarczy, żeby walczyć z armią.
Starzec wzruszył ramionami, angażując się w swoją pracę. - Więc? Co cię sprowadza?
-Mam do Ciebie kilka pytań. Nie mieliśmy okazji domknąć spraw, o których poprzednio rozmawialiśmy, ale po kolei. Nadal chcesz stąd wyjść? I która wersja jest prawdziwa, jesteś zamknięty wewnątrz tego miecza, czy jesteś tym mieczem? - Odpowiedzi na te dwa były kluczowe do ustalenia dalszego toru rozmowy.
- Jedno i drugie. Jestem w mieczu, ale też mogę go kontrolować. Przykładowo, jakbyś chciał porozmawiać z piratami, mogę zacząć się świecić i zaraz któryś tu zajrzy. - wyjaśnił. - Oczywiście, że chętnie bym stąd wyszedł. Ciężko być kreatywnym, spędzając setki lat na jednym pustkowiu.
To zupełnie nie była odpowiedź, o którą Demonowi chodziło. Przynajmniej w kwestii wyjścia na wolność, dostał potwierdzenie, którego się spodziewał.
-Widocznie źle się wyraziłem. Dwie hipotezy mówią że, albo jakimś sposobem przekułeś siebie samego w miecz; albo jesteś zamknięty w mieczu, który wykułeś jako osobną całość. - Efekt był teoretycznie ten sam, ale wynikał z innego ciągu przyczynowego. - Może z twojego punktu widzenia to żadna różnica, ale dla mnie jest ona diametralna.

- Wykułem miecz z siebie, nie byłem jednak w nim zamknięty od razu. Z czasem mój kod przeszedł do wnętrza. - wyjaśnił. - Powiedzmy, że użyłem swojej duszy jako żelaza. Z biegiem czasu cała reszta wsiąknęła do środka. Mimo tego jestem pewien, że z zewnątrz da się odkręcić ten proces.
-To jest akurat najłatwiejsza część całej akcji. - Rzucił Silver, zgodnie z prawdą. - Tylko skoro miecz jest wykuty z twojego Kodu, czy można to w jakiś sposób rozdzielić, wiesz wyciągnąć Cię z niego z powrotem, czy trzeba odmienić całość?
- Jak mi powiesz, co byś chciał osiągnąć, to mogę się wprost zastanowić nad możliwym rozwiązaniem. - zauważył August. - W moim mniemaniu najłatwiej byłoby wykuć mnie z powrotem z miecza, używając go jako materiału. Mógłbym wytłumaczyć dziewczynie jak to zrobić.
-To nie jest kwestia rozważań, wiem, jak Cię uwolnić wykorzystując moją moc. Mam wystarczającą kontrolę nad Kodem, by to zrobić, po spełnieniu odpowiednich warunków. - Młody October westchnął ponownie. - Sęk w tym, że Zilva nie odda mi miecza po dobroci. Raz, że z tak potężnej broni, nikt by tak po prostu nie zrezygnował. A dwa, kolejny Miesiąc na wolności, to zbyt dużo nowych zmiennych w równaniu i ani ona, ani osoby z którymi jest sprzymierzona, tego nie chcą. - Nie sądził, by coś się w tej kwestii zmieniło pod jego nieobecność. August był mu potrzebny, ale nie planował iść dla niego na wojnę, przynajmniej nie teraz. - Pozostaje zatem pytanie, czy można Cię względnie bezpiecznie wyekstrahować z ostrza, używając jego części jako medium. Nie znam twojej dziedziny na tyle, by stwierdzić to samemu. - Zamyślił się na chwilę. - No, chyba że ten odłamek wystarczy, by przywrócić Cię do stanu "Ty i miecz". Potem trzeba by tylko przeciąć połączenie między wami, żeby przypadkiem nie wessał Cię z powrotem.
August zamyślił się. Potrzebował chwili na rozważenie opcji. - Przy tym, co wiem o kodzie, fragment który masz, jest raczej za mały, aby mnie przez niego wyciągnąć. - przyznał. - Może gdyby dało się go jakoś wzmocnić? Potrzebowalibyśmy eksperta od magii. Ja jestem tylko kowalem. - August nie widział swojej mocy i pracy nadzwyczajnie, był rzemieślnikiem z pasją i niczym więcej. - Mogę zwrócić na nas uwagę Zilvy, jeśli chcesz z nią ponegocjować. - zaproponował. - To raczej nie zaszkodzi.
-Nie teraz. - Armstrong pokręcił przecząco głową. - Skoro nie mogę się tym zająć "na już", najpierw muszę ustalić, kto chciał Cię ukraść trzy lata temu, względy bezpieczeństwa. Nie wygadaj się przypadkiem, bo cała sprawa się mocno skomplikuje. - Nie chciał alarmować drugiej strony, nie wiedząc z kim ma do czynienia. Z Augustem w swoim stronnictwie miałby zabezpieczenie, ale póki co musiał radzić sobie sam. - Specjalista od magii… Pierwszy przychodzi mi do głowy September, ale on gdzieś wyparował. Może mój kronikarz okrętowy coś wymyśli, uczył się bezpośrednio od niego. - Zawsze trzeba mieć przygotowane kilka rozwiązań, gdy jest taka możliwość.
Starzec wzruszył ramionami. - Jeżeli tak, to nie będę wspominał o tobie Zilvie. - obiecał Silverowi.
Demon pokiwał głową.
-Dobrze, że się rozumiemy. A skoro się tu nudzisz, to mam coś dla Ciebie na rozruszanie umysłu. - Zakreślił koło palcami, a w powietrzu zawisła projekcja bardzo skomplikowanego kręgu magicznego. - To schemat punktu skupienia do projektu, o którym rozmawialiśmy pobieżnie poprzednio. Miałem sporo czasu, by go dopracować, ale bez Ciebie nie będzie ukończony. Wiem, jak zgromadzić "surowiec", ale pojęcia nie mam jak przekształcić go w stabilną formę, z którą będziesz mógł pracować. I tu wchodzisz Ty, cały na biało. - Silver uśmiechnął się do starego Miesiąca. August miał już doświadczenie w zbieraniu emocji jako materiału, ale do tej pory chodził po łące z sierpem. Tym razem miał pomóc zbudować kombajn przemysłowy, to powinna być wystarczająca gimnastyka umysłowa.

- Chcesz zrobić coś potężniejszego od Rakshasy? - mężczyzna uniósł brew. - Zapomnij. Żeby przekuć emocje takiej ilości osób, muszę być tam osobiście. Wykorzystać swoją magię. - oznajmił. - Twoja dziewczyna miała iskrę ode mnie i fragment. To wystarczyło, żeby wydzieliła jedno konkretne uczucie i przekazała je w moje ręce. Zajęłoby mi lata, żeby nauczyć kogoś robienia tego z całą planetą, a twoja siostra nie pali się do roboty. - zauważył.
Stary mag zdawał się nie doceniać ambicji Demona i skali zagrożenia, z którym ten będzie musiał się zmierzyć.
-Nie tylko od Rakshasy, chcę stworzyć najpotężniejszą broń w historii, a to jest faza przygotowań. Oczywiście z twoją pomocą, żaden z nas nie dokona tego na taką skalę w pojedynkę. - Silver nie wydawał się zrażony, mimo że August raz za razem wykazywał się brakiem zrozumienia dla jego słów. Można to było zwalić na karb dużej różnicy pokoleń. - Ten krąg pozwoli zebrać odpowiednie emocje, ale zmienić je w materiał i przekuć w oręż, to już twoja dziedzina. Stąd potrzebne jest, żebyś naniósł odpowiednie elementy na schemat, dla optymalnego efektu. Nie chcę poświęcać dodatkowych tygodni czy miesięcy na dopinanie szczegółów, gdy już Cię stąd wyciągnę. Równie dobrze możemy spożytkować czas, którego będę potrzebował by to zrobić. - Silver musiał wymyślić jak zdobyć miecz, albo uwolnić Augusta używając Odłamka i jakiegoś rodzaju obejścia, bądź katalizatora. Choć bardzo by chciał, nie spodziewał się żeby którekolwiek z tych rozwiązań okazało się proste. A miał jeszcze tonę innych kwestii do ogarnięcia…

- Mhm. - burknął starzec, mrużąc oczy w stronę kręgu. Złapał jedno z otaczających go oręży i zaczął wyrywać na nim znak. - Pomyślę o tym. Kucie broni dla piratów i tak zaczyna mnie nudzić. - wyznał. - Mam. Zanim mnie stąd wyciągniesz, powinienem mieć jakieś pomysły. - ocenił. - Ale nie dawaj starcu zbędnych nadziei. Minęło dużo czasu, od kiedy stworzyłem prawdziwe dzieło sztuki.
Po twarzy młodzieńca przemknął lekki uśmiech.
-Nie zadowolę się niczym mniej, niż arcydziełem. -Odparł, by nieco podsycić ogień. - A tkwiąc tutaj, raczej nie masz zbyt szerokiego pola do innowacji. Potrzebujesz więcej swobody, by ponownie rozwinąć skrzydła. - Zauważył. - Swoją drogą, to jest prawdziwa przestrzeń czy tylko sfera twojego umysłu?

- Ta przestrzeń to pałac mojego umysłu. Nawet nie wiem na ile realne są te wytwory. - wyznał kowal, patrząc na pustkowie wykutych przez niego mieczy.
-To zależy od tego, jakie zasady ustaliłeś w trakcie procesu tworzenia pałacu. Niech no spojrzę, może coś wydedukuję. - Silver rozejrzał się uważnie po całym konstrukcie, zwracając szczególną uwagę na ostrza. Nie wiedział, czy jego wzmocniona percepcja zdoła zidentyfikować właściwości tej magicznej przestrzeni, ale nie szkodziło spróbować. W końcu chodziło o reguły, specjalność jego dziedziny. Jeśli nie da rady, zawsze mógł spróbować po prostu zabrać jeden z mieczy, gdy będzie wychodzić.
Świadomie lub nie, wyglądało na to, że August wykształcił pałac zdolny do kreowania materiałów, które nadają się do produkcji. Miecze najpewniej mógłby z niego wyciągnąć, jednak w tym celu musiałby samemu znaleźć się w świecie rzeczywistym.
-Ciekawe… - Rzekł Demon zamyślonym tonem. - Wygląda na to, że twoje twory są realne, a przynajmniej mogą się takie stać. - Przekrzywił głowę, zrozumiawszy że w sumie nic tym stwierdzeniem nie wyklarował. - Już tłumaczę, jeśli sięgnąłbyś po nie z zewnątrz, powinieneś być w stanie przenieść je do świata fizycznego. - Objaśnił pokrótce. - Nie wiem, czy ktokolwiek inny mógłby tego spróbować, albo czy da się je stąd "wynieść", w końcu to część twojego umysłu, ale to da się sprawdzić empirycznie, jeśli nie będziesz miał nic przeciwko. - Wyciągnął rękę i jeden z pobliskich mieczy w nią wskoczył. Silver wykonał nim kilka cięć ćwiczebnych. - Wprawdzie nie są magiczne, ale to wciąż robota nieporównywalnie lepsza, niż znacząca większość broni białej, którą produkuje się w tej galaktyce. - Odesłał ostrze na miejsce. Nie planował go zabierać jeśli August się nie zgodzi. - Być może masz tu jakieś magiczne twory, ale żadnego nie znalazłem w zasięgu wzroku.
- Niech tu zostaną, na razie. - stwierdził August. - Wiele z nich zrobiłem bez natchnienia. Nie chcę słyszeć, że są w boju. - sztuka była dla niego wyjątkowo ważna, a te miecze powstały wyłącznie do zabijania czasu.
Czyli staruszek po prostu nie chciał zardzewieć, całkiem zrozumiałe.
-Zobaczę następnym razem, czy nie dam rady Ci czegoś dostarczyć. - Zaproponował Silver. Jeśli chciał zbudować powiązanie między nimi, od czegoś trzeba było zacząć. - W sumie, skoro moje moce tu działają, chwila… - Młody October spróbował sięgnąć przez barierę wymiarową i ściągnąć kilka sztabek nowoczesnych stopów, które opracowano w korporacji.

Choć na początku Silver miał wrażenie, że udało mu się dotknąć rzeczywistych materiałów, szybko zrozumiał, że nie będzie w stanie ich tu wciągnąć. Jego obecność w tym świecie była porównywalna do patrzenia przez dziurkę od klucza. Z jego mocą i większym fragmentem ostrza być może byłoby to możliwe.
Armstrong nieco rozczarowany pokręcił głową.
-Niestety, nic z tego. Mam tu zbyt ograniczony "dostęp". - Co zapewne oznaczało, że nie zdołałby stąd wynieść broni stworzonej przez Augusta, przynajmniej nie teraz. Potrzebował jakoś otworzyć te drzwi, czyli albo wzmocnić posiadany odłamek lub znaleźć większy, albo nadpisać reguły, które tu obowiązywały. To drugie było hipotetycznie możliwe, ale wymagało spełnienia praktycznie tych samych warunków co wyciągnięcie go stąd.
-Zanim sobie pójdę, jest coś co chciałbyś wiedzieć?

- Walczyłeś już z piratami? - spytał. - Robili ze mną dużo broni. Jeśli któregoś zabijesz, chcę wiedzieć, co można w orężu poprawić. - wyjaśnił. - Nie starają się tak jak ta twoja… teraz to siostra chyba? - August miał problem w nadążaniu za relacjami z gośćmi jego odłamka.
-Jeszcze nie miałem okazji, jestem na wolności dopiero od kilku godzin. Jeśli mi się zdarzy, na pewno zwrócę uwagę na detale ich uzbrojenia. - Obiecał Silver. - I tak, Nessie to moja siostra. - Potwierdził, choć ten detal raczej nie był dla starego Miesiąca ważny, skoro zdążył go zapomnieć od początku ich rozmowy. - Z innej beczki, im więcej broni dla nich wykonasz, tym mniej chętnie się z Tobą rozstaną. - I tym trudniej będzie ich do tego zmusić, jeśli zajdzie taka konieczność, ale tego nie powiedział na głos. Szczerze, liczył że nie będzie musiał walczyć z Zilvą i jej ludźmi, nie byli dla siebie wrogami. Chyba, że o czymś nie wiedział, jeszcze nie nadrobił zaległości.
- Skoro już się nauczyli ode mnie kuć, to może nie będę im potrzebny? - skontrował August. - Pogadasz kiedyś z Zilvą to się dowiemy. - zawnioskował, zabierając się powoli za kolejne ostrze. - Nie będę się nudził na zapas, bo mi gór naobiecywałeś młody. - ostrzegł.
-Wszystko w swoim czasie. - Odparł Silver ze spokojem. - No nic, miło się gawędzi, ale będę musiał się z Tobą póki co pożegnać. Mam mnóstwo do zrobienia na wczoraj, więc do następnego razu. Jakbyś miał do mnie jakąś sprawę, daj znać przez Nessie. - Symbolicznie pomachał Augustowi i opuścił Odłamek.
Siostrę zastał pracującą przy komputerze, pocałował ją tylko w czubek głowy na pożegnanie i wyszedł z kuźni, żeby jej nie przeszkadzać. Wysłał Francisowi krótką notkę, by jednak utrzymać pierwotny kurs, miał już inny pomysł jak ustawić spotkanie z rodzicami. Sprawdził czy nikt nie zostawił mu wiadomości i poszedł znaleźć Drake'a. Ainsley pewnie już mu przekazał, co i jak, ale nie miał wiedzy o konkretnych właściwościach mocy Silvera i Eidith, a te informacje mogły być kluczem do usprawnienia poszukiwań.


***

Drake odpoczywał w swojej prywatnej czytelni. Była ona pełna komputerów, które skanowały sieć za potrzebnymi archiwiście informacjami, jak i przechowywała jego dane. Jednocześnie wykorzystywał tu szeregi drukarek, za pomocą których robił analogowe tomy. Niektóre miały tylko przechowywać wiedzę, inne zawierały artykuły które chciał przeczytać bez wpatrywania się w jasny ekran komputera.
- Silver! Wejdź. - Ucieszył się, otwierając drzwi swojemu przełożonemu, jak i dobremu koledze. - odpoczywałem od naszej uczty przy herbacie. Nie lubię spać zaraz po jedzeniu, acz nie czułem się na siłach, aby pomóc w sprzątaniu. - przyznał. - Odpocznij ze mną. Jak masz siły, to chętnie posłucham, jak się czujesz po trzech latach w demonicznej maszynie.
-Odpoczynek, jak ja nie znoszę tego słowa. - Burknął Armstrong z udawaną złością. Niemniej w tym stwierdzeniu było więcej niż ziarno prawdy. Nienawidził tracić czasu. Od zawsze żył na bardzo wysokich obrotach i prawie wcale się nie zatrzymywał. Niemniej, pacnął się na jeden z wolnych foteli i nalał sobie herbaty, czas dla przyjaciół nie był czasem zmarnowanym. - Dobrze w końcu być na wolności, choć mam poczucie, że świat zostawił mnie z tyłu, jeśli wiesz, co mam na myśli.
- Niespecjalnie. - przyznał Drake. - Bardziej, wszyscy się spieszyli, aby zająć najlepsze możliwe pozycje, zanim wrócisz. - skontrował. - Wątpię, aby ktokolwiek w galaktyce był na tyle naiwny, aby nie oczekiwać powrotu jak nie twojego, to Eidith. Świadomość jednak, że ktoś tak potężny dołączy do gry, motywował wszystkich do pośpiechu. Powiedziałbym, że piraci i Bastion najbardziej poczuli ogień pod stopami, choć korporacje też nie próżnowały. Pi wspominała coś o groźnej technologii w rękach Milii, możesz chcieć z nią kiedyś porozmawiać. - poradził. - Dziwi mnie, że Icaria i Tobory wydają się obijać. Nie wiem na co czekają, choć może tworzyli jakieś subtelniejsze machlojki, które nie rzucały się w oczy. Może nie każdy ma za cel zajęcie terytoriów. - Drake znał Silvera na tyle, aby na ich drobną rozmowę trzymać się przynajmniej tematów politycznych, chcąc zainteresować gościa.
Młody Armstrong pociągał herbatę małymi łykami, przysłuchując się wywodom przyjaciela.
-Sam widzisz, trzy lata wyścigu zbrojeń i umacniania się, a ja w tym czasie tkwiłem w stalowej puszce, mogąc pracować tylko z tym, co już miałem. - Spojrzał na Holmesa znad filiżanki. Oczywiście, Silver był potężną jednostką, ale w trakcie wydarzeń poprzedzających jego uwięzienie, raz za razem przekonywał się, że to wciąż za mało, by mógł w pełni zrealizować swój cel. - Bastion i Zilva są do siebie bardziej podobni, niż sami byliby gotowi przyznać. Siła to dla nich nie tylko źródło władzy, ale również wolności. I gdy wreszcie mogą w pełni sami o sobie stanowić, nie zaryzykują, że ktoś będzie w stanie im to odebrać. Swoją drogą, czy piraci są do nas otwarcie wrogo nastawieni?

- Z tego, co się orientuję, nie są chętni oddać tereny, które już posiadają. Nie kojarzę jednak, aby atakowali korporację. - ocenił Drake. - Są bardziej agresywni względem Toborów. Regularnie też toczą potyczki z wojskiem Bastiona. Dlatego spory kawał galaktyki nie jest nikomu przypisywany. Przewaga sił w rejonie między tą dwójką zmienia się zbyt regularnie.
Silver pokręcił z rozczarowaniem głową i dolał sobie herbaty.
-Bastion rozumem nie grzeszy, ale spodziewałem się, że Zilva jest mądrzejsza. Stoimy w obliczu inwazji planowanej przez dziesiątki tysiącleci, a oni bawią się w wojnę domową… - Oczywiście, gdy rozpadła się iluzja scentralizowanej władzy, ktoś musiał przejąć stery w sektorach, ale zamiast wdawać się w konflikty o terytorium, należało najpierw skupić wysiłki na odparciu Toborów. - Skłonić ich do współpracy nie będzie łatwo, zapewne bez odrobiny przymusu się nie obejdzie. Ktokolwiek z osobników którzy opuścili Piramidę ujawnił, kto za tym wszystkim stoi? Czy większość dalej błądzi jak dzieci we mgle?

- Właściwie nie wiemy niczego od momentu, gdy zerwała się komunikacja z wami na stacji. Po tym gdy prysły wspomnienia imperium wiele zrozumieliśmy naturalnie, ale tylko Ty i Eidith jesteście świadomi, z kim współpracowali March i January. Tobory przejęły Anielską Bramę podczas inwazji, więc wszyscy już traktują ich jak wrogów. Nikt po prostu nie miał planów jak odbić bramę. - wyjaśnił. - Spodziewam się że to właśnie przez swoją niewiedzę Bastion podbija galaktykę. Z Zilvą ciężko powiedzieć. Nie winię jej za walkę z Bastionem, bo dawny admirał widzi ją jako antytezę zjednoczonego społeczeństwa. Nie rozumiem jednak po co ogłosiła tak duży kawał galaktyki przestrzenią wyzwoloną.
Nie wiedzieli nic, sytuacja była jeszcze gorsza niż Demon przypuszczał.
-Czyli ani ta spaczona łajza, ani suka w żelaznej masce nie uznali za stosowne, by poinformować ludzi o zagrożeniu, no po prostu przewybornie… - Jego głos przepełniała pogarda i sarkazm. I bez tego miał dość powodów by wykończyć tę dwójkę, ale więcej nie zaszkodzi. Z drugiej strony oznaczało to, że jest nadzieja by zażegnać konflikty wewnętrzne, przedstawiając wspólnego wroga. Oczywiście najpierw musiał wyprostować kwestie bieżące, nie chciał w kółko oglądać się przez ramię, planując kontrofensywę przeciwko Toborom. - Skoro Bastion i Zilva nic nie wiedzą, można im część przewin darować. Zgram wam w pigułce to czego się dowiedziałem w Piramidzie, żebyście mieli ogląd na skalę tego co się odpierdala. - Rozmowy między nim, Marchem i Interminusem nie trwały długo, więc po paru sekundach kompilacja była gotowa. Rozesłał ją swoim oficerom.

- Obejrzę ją w wolnej chwili. Można się jutro umówić całą kadrą na jakąś naradę, chyba, że póki co masz jasne plany na przyszłość. - zaproponował. - rozumiem, że lecimy do twojej rodziny? - dopytał.
-Póki co, mam zarysowane cele. Jeszcze trzeba zaplanować jak je osiągnąć. - Odparł. - Na razie trzymamy kurs na waszą dotychczasową destynację, spotkanie z rodzicami ogarnę nieco inaczej, zwłaszcza że siedzą w różnych placówkach. Ainsley poinformował Cię o twoim zadaniu?
Drake zamyślił się na chwilę. - Nie jestem pewien o co ci chodzi. - przyznał w końcu.
-W galaktyce zapewne pojawiły się już artefakty bazujące na mocach moich i Eidith, trzeba je namierzyć i przechwycić, zanim zrobi to ktoś inny. A śledzenie magicznych przedmiotów to twoje pole specjalizacji. Do twojego pliku dorzuciłem informacje, które powinny Ci ułatwić poszukiwania.
- Ah, o tym mówi. - przyznał Drake. - Planuję od tego jutro zacząć. Acz szczerze, to nic nowego. Artefakty o mocach December czy Octobera powinny od dawna być w galaktyce. Nawet gdy jakiś znajdziemy, ciężko będzie powiedzieć, czy to efekt uboczny waszych działań.
-Każde wcielenie Miesiąca ma własne zaklęcia. - Była to mniej lub bardziej prawda, z racji, że samo przejęcie Fragmentu dawało tylko możliwości, a nie znajomość czarów, trzeba je było tworzyć samemu, choć najpewniej ni dało się uniknąć podobieństw. - Nie wiem, co potrafił Max czy jego poprzednicy, ale wiem co sam umiem i do czego zdolna jest Eidith. Dlatego wytwory naszych mocy będzie najłatwiej namierzyć. I mam lepszy ogląd na to, ile chaosu mogą wywołać. - Silver wyjaśnił swój punkt widzenia. Na przyszłość musiał zadbać o kontrolowaną manifestację. Eksperyment Opusa dowiódł, że jest możliwa, można więc było ją wykorzystać.
Drake przytaknął skinieniem głowy. - Gdy coś znajdziemy, na pewno będziemy w stanie stwierdzić, czy jest któregoś z was. Myślisz, że gwiezdni hegemoni przyznaliby ci własność nad tymi przedmiotami? “Hej Bastion, to ma moją magię, tylko mi odprysło”? - zaśmiał się.
-Skoro starali się zabunkrować zanim wrócę do gry, to raczej nie będą próbowali znaleźć się po mojej złej stronie. - Odparł z lekkim uśmiechem. Musiał oczywiście ugruntować swoją pozycję, bo póki co oficjalną siłą w tym układzie był konglomerat, nie on. To wymagało zrobienia czegoś efektownego. Lista zadań w kółko się wydłużała. Nie minął jeszcze nawet jeden dzień, a on już czuł, że jest kilka tygodni spóźniony.
 
__________________
Also known as Boomy
Recollectors - Ongoing, Gracze: Deadziu, Eleishar
Fiath jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem