Przed drzewem - To moje oczy mają służyć mi – pomyślał Silwilin i skoncentrował wszystkie swoje siły na próbach opanowania swego umysłu. Wpadł w pewien rodzaj transu, tak jak robił to już niejednokrotnie. Oddzielił bodźce zupełnie niepotrzebne o tych koniecznych do działań w takiej sytuacji i podniósł klucz do góry. Zanim jednak zdążył przez niego spojrzeć na drzewo poczuł przyjemne ciepło opływające jego ciało. To połączone moce Naiserii i Ammana poprzez najzwyklejszy kontakt fizyczny zasilały jego kanały energetyczne. Silwilin poczuł ciepło w podbrzuszu, klatce piersiowej, a w końcu w całym ciele. Nie czekając ani chwili dłużej popatrzył przez klucz. Spojrzenie przez klucz Waszym oczom ukazał się niewielki budynek, ot jednoizbowa chatka w miejscu, gdzie stało drzewo. Tam, gdzie Naiseria poprzedniego dnia widziała tylko dziurkę od klucza teraz były proste drewniane drzwi. Silwilin podszedł i otwarł je kluczem. W drzewie
W środku było zimno i niezbyt przyjemnie. Cały dom oświetlony był zgniłozieloną poświatą, zaś w powietrzu unosił się odór zgnilizny i śmierci. Większość podłogi była schodami w dół, oświetlonymi równie zielonym i zło wróżebnym blaskiem zieleni. Gdy tylko przekroczyliście próg chatki drzwi za wami zatrzasnęły się z hukiem. Szybkie oględziny przeprowadzone przez Ammana dały wam do zrozumienia, że zostaliście zamknięci w drzewie.
__________________ Szczęścia w mrokach... |