Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2023, 19:38   #101
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Tfardy gdyby był bardziej kumaty i bardziej obeznany z obyczajami to by pokraśniał że wielkoludź tak się nim zachwycał. A że nie był to wzruszył ramionami i opowiedział krótką historię.

- No to było tak że ja siedział sobie w swojej klatce jedząc to co mi Orły dali. Przegryzałem to sobie palcami co to żem je odgryzł temu tam dużemu z Garnizonowych Chłopaków. Orli dali mi nawet piwa za to. Wieczór dobry. Wszystko boli po meczu, ale pełen brzuch dobrego jedzenia, dobrego picia.
A tu nagle krzyki. Pub Orłów zaatakowany przez ludziuf z kolorami Garnizonowych! I wszyscy się tłuką po mordach. Ja nawet odgryzłem parę palców! Klatka spaść, bęc, na ziemi leżeć i ktoś ją chwycić i próbować nią zdzielić Orła po łbie!
Potem przyszła Strasz i pałowała.
A potem to sprzątali pub.
A potem to było późno i wszyscy posnęli. Bardzo bardzo.
I jeden ludź z szalikiem Dozorców wszedł do pubu. Sypnął mi coś i zabrał klatkę, zostawił szalik, a wincej to stamtąd nie pamiętam bo usnąłem zanim odgryzłem mu palce.


Tfardy podrapał się po głowie, a dokładniej to po hełmie.

- Ale potem... obudzić się jak Dozorca nieść klatkę ulicą. Ja mu gwizdnąć klucze. A potem odgryźć palce. Klatka wpadła do rynsztoka, ale ja zgubić klucze. Tamten ludź się nie pojawić. Uratował mnie snot, co to ukradł czardziejowi jakąś zieloną wodę i nią zniszczyć kraty. Ja nie wiedział gdzie ja jestem, a ten snot mi mówi, że jest dobre miejsce dla wszystkich snotów gdzie nie ma ludziuf i nie ma orkuf i nie ma nikogo, tylko snoty.
To wyruszyliśmy szukać tego miejsca, idąc kanałami, choć jego po drodze zjadły wielkie szczury chodzące na dwóch nogach. No ale ja lazłem lazłem, pytałem snoty i trafiłem w końcu do jaskiń gdzie były tylko snoty.


Opowiadanie historii nie wymagało wielkich myśli bo w sumie mówił tak jak było i nic nie kombinował. Ale z tym autografem to trzeba było pomyśleć bo jednak autograf to był autograf. To ważna rzecz. By to rozkminić Tfardy zaczął drapać się po brodzie.

- Ty mi pokazać jak kreski stawiać to ja ci narysować autograf. Albo ja ci... o ten no... odcisnąć. - pokazał rozwartą dłoń.

Widział jak niektórzy snotballowi wielkoludzie maczali w czarnej wodzie dłonie i kładli je swoim babom z na piersiach. Ale też na tych no... książkach i ubraniach. Dziwne to były człecze obyczaje. No ale jak trzeba to Tfardy weźmie łapę w czymś upaćka i spełni prośbę czardzieja.
No a potem będzie wytrawnie robił za tłumacza. Tfardy już zaczynał czuć że od tych interakcji z ludziami i robieniem ynteligentnej roboty zaczyna mu łeb rosnąć.
Może będzie przez to mondszejszy?


 
Stalowy jest offline