Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2023, 13:13   #285
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Podejrzenia druida okazały się słuszne – w części jaskini służącej za kwaterę dowódcy, na szerokim stole poza mapą okolic znajdowało się sporo różnych dokumentów, zapewne raportów i istotnych notatek. Niestety, pomieszczenie nie było póki co puste. Bladoskóra hobgoblinka siedziała właśnie nad papierami, notując coś zawzięcie, więc Vircanowi pozostawało uzbroić się w cierpliwość i czekać na odpowiedni moment. Ta chwila pozwoliła mu dostrzec dodatkowe zagrożenie – z wielkiego łoża, którego posłania poruszały się lekko podczas poprzedniego zwiadu, wychynął łeb masywnego węża, a za nim kilkumetrowe cielsko, które podpełzło do hobgoblinki. Gad otarł się o nią, co zaowocowało czułym drapaniem po pysku.
- Głodny jesteś, co? – powiedziała zaskakująco miłym głosem - Zaraz ci coś przyniosę, zanim zeżresz kolejnego z tych patałachów – rzuciła, wstając i wychodząc do głównej komory. Wąż tymczasem wrócił do swojego legowiska, a Vircan wiedział, że to najlepszy moment. Spłynął jak najszybciej po ścianie, wyskoczył z niej i zgarnął jak najwięcej papierów ze stołu, nie zważając na ostrzegawczy syk od strony legowiska.
Druida kusiło odłożyć akcję na ciut później, by pozwolić hobgoblinicy dokończyć notatki, ale nie było na to czasu. W każdej chwili nad klifem mógł przelecieć zwiad na wywernie i wypatrzyć drużynę. Będą musieli sobie poradzić z tym co już było w dokumentach.
Zanurzył się w podłodze, gdy tylko łuskowaty łeb wysunął się z barłogu.
Po odłożeniu dokumentów pomknął w górę klifu, do czekających na niego towarzyszy.
- Dokumenty w większości zabezpieczone - zaraportował drużynie, a z dołu dało się usłyszeć podniesione głosy - Schodzę na dół. Dajcie mi dziesięć sekund przewagi i zaczynamy akcję.
Druid-żywiołak zanurzył się w głąb ziemi i pomknął na sufit jaskini. Gdy tylko wychylił jedno skało-oko i czekał patrząc na wejście, wyczekując nadejścia drużyny.
Kargar, wraz z ośmioma zebranymi na szybko członkami milicji, wyposażonymi w plecaki pełne ciepłych ubrań i koców, wycofali się do poprzedniej kryjówki, czekając za sygnał, po którym mieli przejąć jeńców.
Zgodnie z założeniami, Mikel odczekał chwilę i ostrożnie ruszył w wybrane miejsce. Rufus podążył za nim, okryty płaszczem niewidzialności. Już się nie mógł doczekać rozprawy z hobgoblinami.

Wychynąwszy przez sufit, Vircan zobaczył, że w jaskini panuje spore poruszenie. Z kwatery dowódcy dobiegała głośna rozmowa o jakimś złodzieju czy szpiegu, zaś żołnierze dookoła obserwowali ściany i wejście do jaskini, trzymając broń w gotowości. Ostrzegawczy okrzyk usłyszał dopiero, gdy zza górnej krawędzi wejścia do jaskini wychynęli Mikel, zapewne wraz z niewidzialnymi Jacem i Rufusem.

Nie było odwrotu, druid wyskandował zaklęcie i w całej jaskini wzdłuż ścian wyprysnęły kłącza splatając się w kolczastym uścisku, oplatając wszystko i wszystkich, którzy stali na drodze. To wzbudziło dalsze zaskoczenie przeciwnika. Sprytny czar druida podzielił jaskinię i wejście na kilka bloków oddzielając od siebie przeciwników. Uwięzieni przeciwnicy klęli, gdy bezskutecznie próbując się przebić, ranili się o ostre niczym brzytwa kolce. Rufus z Jace'm wlecieli niewidzialni, a zaraz za nimi Mikel, skupiając na sobie złość przeciwników.
Chwilę później druga ściana kolców wypełniła pomieszczenie blokując już niemal wszystkich przeciwników, gorgony, wiwernę, hobgobliny i minotaury.
Jace próbował zaczarować kapłana, ale nie udało mu się, czym spotęgował chaos wyłaniając się nagle w jaskini. W rewanżu hobgoblin próbował oślepić go zaklęciem, ale Jace odparł mroczną magię.
- Tu jest! Zarżnąć go! -
- Do mnie! Magowie są tutaj! - rozległ się krzyk dowódczyni, która wyskandowawszy magiczne zaklęcie bez problemu przeszła przez pułapkę druida, a jej gigantyczny wąż rzucił się na maga. Jedynie dzięki refleksowi, psionik zdołał osłonić się magicznym dyskiem przed olbrzymim cielskiem, które pewnikiem zgniotłoby go i odrzuciło niczym pluszową lalkę.

W tym czasie Mikel z Rufusem dobili dwóch przeciwników i walczyli z tym, by nie zostać wepchniętym do ściany. Na domiar złego, nieuwięziona chimera podleciała do dzielnych wojowników i opluła ich kwasowym oddechem swojej smoczej głowy.

Sprawa nie wyglądała różowo. Pomimo złapania przeciwnika w pułapkę, nadal byli rozciągnięci zbyt daleko na zbyt wielu frontach. Dodatkowo pozostający na zewnątrz przeciwnicy wymienili broń na łuki i zaczęli szyć dość precyzyjnie w pozostających na środku jaskini Mkiela i Rufusa.

 
psionik jest offline