03-11-2023, 18:38
|
#161 |
| Władza, moc, potęga - koncepty stare jak świat, które przez tysiące lat rządziły niepodzielnie jako jedne z najsilniejszych motywacji ludzkości, były zarzewiem niejednego konfliktu i których żądza pozostawała źródłem wszystkiego, co złe. Nieziemski głos zakutej w lodowe okowy istoty ustami Evy obiecywał te rzeczy, nęcił wizją wspaniałych darów mających obalić fundamentalne rozumienie świata i obalić rzekome kłamstwa, otworzyć oczy na jakąś metafizyczną prawdę istnienia. Stojący na metafizycznych rozdrożach Nathaniel nie potrzebował nawet zachęty do podjęcia decyzji w postaci szurających kroków zbliżających się z każdą sekundą, przesuwając się ostrożnie po łuku głębiej w grotę i z rzadka tylko zerkając pomiędzy kłębiące się cienie w poszukiwaniu jakiegoś innego wyjścia instynktownie wiedział, jaka będzie jego odpowiedź. Nawet pomimo chwili słabości, gdy mikroskopowa cząsteczka jego jestestwa rozważała podpisanie tego cyrografu, uszczknięcie kropli z zatrutego kielicha, przyjęcia oferty z zapewne niejednym warunkiem zapisanym małym druczkiem.
— Nie chcę twojej nagrody — oznajmił rezolutnie, ściskając mocniej kolbę rewolweru w spoconej dłoni. — Chcę tylko żyć. Odejść stąd żywym.
To była jedyna prawda, jaka była mu potrzebna. Najgłębiej zakodowany instynkt, wykształcony przez milenia odruch ewolucji - przeżycie za wszelką cenę. Chciał przeżyć, zabrać Austina jak najdalej, odjechać w stronę zachodzącego słońca, zostawić "Czysty Śnieg" daleko w tyle i zapomnieć o tym wszystkim, tym piekielnym dniu. Nic innego się dla niego nie liczyło.
— Czy jesteś w stanie to zapewnić?
|
| |