Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-12-2023, 19:11   #6
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Elfka, zwąca się Emilia Pine Gooseberry, była piękną młodą kobietą o wspaniałych sięgających daleko za łopatki, wręcz nieomal do pasa, czerwonych włosach. Wysoka i szczupła jak na elfke przystało, o przenikliwych szarych oczach.
Ubrana była w elegancką i delikatną śnieżnobiałą koszulę z koronkowymi wykończeniami na końcach rękawów. Na nią miała nałożony skórzany kubraczek, co na oko nie stanowiło żadnego ochronnego pancerza. Niżej zaś nosiła brązowe spodnie z cienkiego materiału z paroma kieszeniami i wysokie skórzane buty. Stroju dopełniały skórzane rękawice jeździeckie.
Przy boku miała niedużą skórzaną jasnobrązową torbę o dość sztywnej budowie, noszoną na przewieszonym na ukos przez korpus mocnym skórzanym pasku. Oczywiście, miała też przy sobie łuk i kołczan ze strzałami, noszonymi na plecach, zaś przy solidnym skórzanym pasie widać było jej elfią szablę, w zdobionym skórzanym pokrowcu.
Z biżuterii zaś mogła się pochwalić srebrną broszką, z małą wygrawerowaną kopertą na tle liścia dębu, będąca oficjalną odznaką listonosza - jej profesji.

Kobieta doskonale czuła się w siodle i było to po niej widać. Miała własną klacz o imieniu "Fira" i ewidentnie sporo podróżowała. Z tego co opowiadała, mimo młodego wieku dosiadała już nie tylko koni. Wspominała o jeździe na łosiu, strusiu, wielbłądzie, słoniu, czy tauntaunie. Leciała też na miotle, ale z tego co mówiła to było już co innego - dla niej, nie ma to jak żywy wierzchowiec.
Podczas ich krótkiej, kilkudniowej wyprawy, Emilia pokazała też że zna się trochę na magii. Gdy przychodziło mi rozbić obóz na noc, bez trudu potrafiła wyczarować niemałe ognisko, co znacznie oszczędzało wszystkim czasu. Przyjemnie przygrywała też na fletni pewną elfią melodię, a raz poszła do strumienia po wodę i okazało się że pozostawiona w centrum obozu fletnia sama gra dalej - mimo nieobecności właścicielki.

Uśmiechnięta i skora do rozmów, z łatwością dogadywała się z każdym w ich ekipie. Co prawda nie zdradzała Thomasowi gdy pytał "o czym tak chichocą", a nie raz im się to zdarzało, ze szczerym uśmiechem tłumaczyła mu krótko że jest to ich kobieca tajemnica. Ale dogadywali się bez problemów.
Z Brahamą próbowała figur i kroków tanecznych, gdzie wykazała się bardzo dobrym wygimnastykowaniem. Od Olgi zaś uczyła się jednego manewru bitewnego polegającego na natarciu bronią z góry, co elfce przypominało natarcie bociana. Broń Olgi była imponująca, ale elfka zdecydowanie wolała swoją szablę, a liczyła się ogólna zasada ataku. Topór może był do tego lepiej przystosowany niż proste ostrze, ale Emilia zapewne miałaby problem z uniesieniem tak ciężkiej broni, a co dopiero z jej używaniem.
Podobnie ta "broń palna", którą dysponowała Lucretia. Ciekawa, fajna. Ale jakie to pieruńsko głośne! No ale zabawa przy tym jest.
Jeśli zaś chodziło o zabawy, Emilia była pierwsza. Gdy tylko padło hasło do ścigania się, od razu z uśmiechem popędziła Firę na przód.
 
Mekow jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem