Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2023, 16:08   #7
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Wyścig

Energia i młodzieńczy entuzjazm zawrzały w żyłach bohaterów. Żywym zrywem Thomas pobudził swojego wierzchowca, który wysunął się na przód. Czy akt ten wyniknął z braku cierpliwości młodzieńca, czy z jego naturalnej zawadiackości, czy to może z chęci zwrócenia na siebie uwagi? Nie sposób odgadnąć. Wiadomym za to był początkowy efekt jego działań. Kilka uderzeń kopyt później, reszta bohaterów również ruszyła galopem. Za to końcowy efekt... Nie uprzedzajmy.

Wszyscy


Kilka minut po rozpoczęciu wyścigu, droga powoli zaczynała opadać w dół, prowadząc do niewielkiej doliny. W jej dole bohaterowi dostrzec mogli długo wyczekiwany widok cywilizacji. Oczywiście, zabudowania w liczbie co najwyżej 40 nie powinny wywoływać dla obytych w społeczeństwie osób wielkiego wrażenia, jednak po wielu dniach podróży, widok ten powodował przyjemną ekscytacje. Większość domostw stanowiły najpewniej zwykłe gospodarstwa, jednak jeden większy, z komina którego najżywiej wydobywał się dym, jeszcze bardziej pobudził bohaterów. Musiała to być gospoda.

Ich uwagę zwróciły także jakieś dziwne, okrągłe ruiny na obrzeżach wioski, znajdujące się po przeciwnej stronie do tej, z której przybywali. Jednak zachodzące słońce oraz prędkość z jaką się poruszali uniemożliwiał dostrzeżenie szczegółów.

Wioska z trzech stron graniczyła ze świeżo zbronowanym polami uprawnymi, które gotowe były do siewów. Natomiast od północy wioska graniczyła z gęstym lasem liściastym, który wraz z nadchodzącą wiosną zaczął przybierać na nowo zielonego kolorytu.

Ostatnią rzeczą, która szczególnie przykuła uwagę bohaterów znajdowała się nie w obrębie wioski, a na oddalonym o kilka kilometrów dalej stromym zboczu wzgórza. Tam, wśród trawy, wyryty został ogromny biały symbol. Zdawał się przedstawiać on zachodzące słońce. Symbol ten wpasowywał się w krajobraz wioski Sundown, jakby spoglądało na nią wszystko widzące oko giganta.


Tego typu symbole w wielu zakątkach świata nie były czymś całkowicie obcym, choć z pewnością nie stanowiły żadnej normy, zwłaszcza w regionie Wschodnich Krain.

Dość intrygujący widok zdawał się jednak, przynajmniej nie od razu, zmniejszyć entuzjazmu bohaterów, którzy ścigali się drogą w dół zbocza, w kierunku wioski...

Brahma

To było to! Wioska, karczma, ciepły obiad i zimne piwo, a może i nawet jakiś grajek by się znalazł, który mógłby dać podkład do tańca. Wystarczyła niewielka iskra, by spowodować wybuch energii i entuzjazmu u młodej Genasi. I tą iskrą okazał się Thomas i jego spontaniczny pomysł wyścigu.

Brahma śmiało, lecz z pewną nutą obawy, popędziła konia w galop. Nie była zbytnio doświadczonym jeźdźcem, lecz nijak miało ją to powstrzymać. W końcu nawet sama zaoferowała nagrodę dla zwycięzcy wyścigu.

Gnała więc konia co sił. Szeroki uśmiech naturalnie pojawił się na jej twarzy, gdy minęła pędzącego przed nią Thomasa. Jeszcze większą radość, a także pewnie odrobina zdziwienia, musiały pojawić się w jej głowie, kiedy udało się jej wyprzedzić nawet Emilię, która już na początku objęła prowadzenie. W końcu w porównaniu do niej, Brahma nie była wybornym jeźdźcem. Czyżby w tak krótki czasie udało się opanować delikatną sztukę jeździectwa aż do tego stopnia, że była w stanie konkurować z zawodową listonoszką? Czyżby doprawdy była aż tak naturalnie zdolna? Nietęga mina Emilii, kiedy ją mijała, z pewnością mogły przywieść jej takie myśli. Gdyby tylko przyszedł jej do głowy potencjalnie inny powód, dla którego elfka niespodziewanie oddała jej prowadzenie...

Nagle, gdy krajobraz wioski stał się wyraźny na tyle, by mogła się mu dokładnie przyjrzeć, koń zarżał głośno. Brahma instynktownie mocnie schwyciła się cugla i przyległa do grzbietu wierzchowca. W samą porę, bo zaraz jej wierzchowiec stanął dęba. Młoda Genasi miała szczęście, że jej chwyt w tym momencie był pewny, w przeciwnym wypadku z pewnością by spadła.

Gdy koń opadł ponownie na cztery kopyta, Brahma próbowała go opanować, co przyniosło nawet pewne skutki. Nim jednak zdążyła się zorientować co się w ogóle stało, za jej plecami usłyszała krzyk. Głos był znajomy.

Emilia

Ktoś wyzywał JĄ na wyścig? Emilię Gooseberry? Która spędziła pewnie więcej czasu w siodle, niż na nogach? Elfka ponownie musiała przypomnieć wszystkim, że jeżeli chodzi o jeździectwo, to nie ma sobie równych.

Wystarczyło jedynie kilka uderzeń kopyt Firy, by Emilia już wysunęła się na prowadzenie, pozostawiając Thomasa za sobą. Wiatr przyjemnie uderzył ją w twarz, a jej rude włosy rozwiewały się pod wpływem prędkości niczym flaga na wietrze. Z uśmiechem i swobodą rozglądała się po okolicy i rosnącą przed nią wioskę. Nie musiała się przecież aż tak starać w tym wyścigu. Przecież wiedziała, że pozostali nie mają z nią szans.

Nagle jednak, jej uwagę zwróciła Fira. Emilia spędziła ze swym koniem wiele czasu, dlatego najmniejsza zmiana zachowania wierzchowca, była dla niej wyczuwalna. Elfka zwolniła nieco, wyczuwając jakiś kłopot, próbując równocześnie opanować zaniepokojonego czymś zwierzaka. Nawet nie zauważyła kiedy obok mignęła Brahma i popędziła przodem. Fira nieco wzdrygnęła się wówczas, a Emilia musiała poświęcić jeszcze nieco energii by doprowadzić ją do porządku.

Kiedy usłyszała rżenie konia przed sobą i walczącą ze swym wierzchowcem Brahme, wiedziała, że instynkt ją nie zawiódł. Była już pewna, że powinna jak najszybciej ostrzec pozostałych.

I wtedy za jej plecami rozległ się krzyk.

Thomas


Plan był dobry. Szkoda tylko, że zaraz wyprzedziła go Emilia. Mógł się tego spodziewać, w końcu wiedział, że Elfa jeździć potrafi zdecydowanie lepiej niż on. Ale że nawet Brahma!? Z pewnością tego Thomas przewidział. Ale przecież nie chodziło o wygraną, tylko o dobrą zabawę, prawda? Gdyby chciał przecież wygrać, to powinien przecież zaproponował bieg o własnych nogach do wioski. W tej kategorii przecież nie miał sobie równych.

Pędząc tak przyglądał się równocześnie krajobrazowi wioski oraz temu dziwnemu symbolowi na wzgórzu w oddali, jak i pędzącym przed nim dziewczynom. Dostrzegł jak Emilia nieco zwalnia, a Brahma ją wyprzedza. Później zaś, wszystko stało się nagle.

Jego koń zarżał i...

Lucretia


Ten wyścig był z pewnością spektakularny. I to z wielu powodów. Niespodziewany nagły zryw Thomasa, Emilii i Brahmy sprawił, że Lucretia znalazła się na końcu stawki. Za nią znalazła się jedynie Olga, którą chyba w podobny sposób zaskoczył przebieg wydarzeń.

Jednak bardziej spektakularne okazały się późniejsze wydarzenia. Najpierw widok wioski. Gospody. Dziwnych ruin. No i tego symbolu na dalekim wzgórzu. To z pewnością przykuło uwagę wynalazczyni. Jednak Thomas... Thomas to dopiero zwrócił na siebie swoją uwagę.

Jego wierzchowiec nagle stanął dęba. Z punktu widzenia kobiety, widać było mozolne starania jeźdźca, który próbował łapać się cugli, grzbietu, czegokolwiek. Starania te jednak prędko okazały się daremne. Chłopak mimowolnie krzyknął, gdy koń zrzucił go z siodła, a ten runął na ziemię. Szczęście w nieszczęściu, chłopak wylądował nie na twardej drodze, tylko na nieco mniej twardej trawie na poboczu. Natomiast jego koń pognał w górę trawiastego zbocza, prostopadle do kierunku ich podróży, zabierając przy tym cały ekwipunek łotrzyka.

Nim była w stanie jakkolwiek zareagować, Lucretia sama poczuła niepokój swojego wierzchowca. Wynalazczyni postarała się i nim ten zareagował tak samo, jak koń Thomasa, pociągnęła cugle i zatrzymała go, być może unikając podobnego losu. To jednak nie był koniec... Tuż za nią rozległ się ciężki dźwięk stali...

Olga


No cóż, najwyraźniej zamiast się zastanawiać, Thomas sam czym prędzej chciał sprawdzić, czy w Sundown mają pszenne piwo. Półorkinia powinna przywyknąć już do nagłych i nieprzewidywalnych zachowań swojego męskiego towarzysza, jednak jak tu przywyknąć do czegoś, czego nie da się przewidzieć?

Może za to powinna nauczyć się szybciej reagować na jego zachowania. Gdy jej towarzysze ruszyli, Olga pozostała na samym tyle. Musiała jednak nieco usprawiedliwić swojego konia, który nie dość że musiał przez cały dzień wozić wysoką kobietę, to jeszcze cały jej nielekki rynsztunek. Zresztą, zawsze mogła zwalić to na falstart Thomasa.

Jednak gnała swego wierzchowca z równą zawziętością co pozostali. Może udałoby się jej wyprzedzić chociaż Lucretię nim dotrą do widniejącej przed nimi wioski? Całkiem interesująco wyglądającej wioski.

Jednak nim Olga zdążyła się jej przyjrzeć, doszło do incydentu przed nią. Najpierw Brahma niemalże nie spadła z konia. Później Thomas spadł. Wszystko wydarzyło się niemal równocześnie. Gdyby tylko o sekundę wcześniej Olga połączyła ze sobą wszystkie informacje i zareagowała...

Było jednak za późno. Gdy ciągnęła za cugle, jej koń również zarżał głośno przestraszony czymś. Nagła próba zatrzymania go, spotkała się z dość nieprzyjemną reakcją zwierzęcia. Tylnie nogi konia podskoczyły w nagłym wybryku, a ułamek chwili później Olga była już w powietrzu. Niczym wielki, majestatyczny ptak przez kilka chwil szybowała... Szkoda tylko, że była na kursie kolizyjnym z ziemią. Kątem oka dostrzegła jeszcze, jak jej oprawca, pędzi w górę zbocza zaraz za koniem Thomasa. Jednak nie miała czasu się nad tym zastanawiać. Wiedziała, że nieubłagalnie zbliżający się upadek nie będzie przyjemny...

Wszyscy


Z pewnością, dla wszystkich był to niezapomniany wyścig. Wyścig w którym nie było zwycięzców. Tylko więksi i mniejsi przegrani.

Emilii, Brahmie i Lucretti udało się opanować swoje wierzchowce i spokojnie z nich zeskoczyć. Natomiast Thomas i Olga jeszcze przez chwilę leżeli na ziemi łapiąc oddech.

 
Hazard jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem