Wątek: Starbase ECHO-1
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2024, 08:25   #51
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Korytarze Galactic Mirage
Okazało się szybko, że mapa dostępna do tej pory członkom wyprawy ratunkowej była “niekompletna”. Soren bowiem zamówił u producenta by statek miał… tajne przejścia i ukryte korytarze. Czemu?... Wilds uznał, że to zabawne. Możliwe też że po prostu potrzebował mieć poczucie władzy i kontroli nad własnym “domem”. Tak czy siak, okazało się to bardzo użyteczne… do czasu.
Kolejne drzwi ulokowane w wąskim korytarzu okazały się uszkodzone. Zasilanie ich uległo uszkodzeniu i wyraźnie iskrzyło.
- Hmm…- ocenił Janos kucając.- Mogę zrobić obejście odłączając grawitację w korytarzu i tak zasilając drzwi. Ale nie napiszę od ręki programu sterującego nowym zasilaniem. Mogę…nie… to zbyt ryzykowne.
Spojrzał na drzwi, a następnie na resztę ekipy.- Możemy też po prostu wyważyć drzwi. Uchwyty je utrzymujące wypaczyły się. I nie wyglądają solidnie. Może się udać. Co wy na to?
Vicente wzruszył ramionami. Znali jego zdanie na temat kontynuowania tego szaleństwa. Poza tym ładunki wybuchowe nie leżały w jego kompetencjach, więc jeśli ktoś miał zdecydować to Janos z Mikhailem.
- Może zrobimy wpierw lekkie odgięcie w drzwiach, na tyle, by być w stanie zajrzeć tam kamerą, zanim wyważymy drzwi? - zapytała Vika, zastanawiając się, czy nie warto wpierw sprawdzić, czy wyważeniem drzwi nie urządzą krzywdy sobie lub komuś tam się znajdującemu.
- Hmm… a ma ktoś małą kamerę?- zapytał pozostałych członków grupy Janos i przyjrzał się drzwiom.- W sumie mogę wyciąć palnikiem dziurę przez którą wciśnie się twój dron, Vicente.
- Nie ma sprawy - odparł zapytany nerwowo przygryzając wargę. Prawie czuł upływ czasu. Prawie widział latające wokół nich kosmiczne śmieci, które mogły w każdej chwili zmiażdżyć Dedala i odciąć im możliwość powrotu. Jemu dała kurwa tylko pięć minut na rekonesans a teraz się tutaj pierdolą z jakimiś drzwiami zamiast zawijać do bazy. - Tylko się pospiesz.
- A ta trzecia opcja?- zapytał zaciekawiony Soren, a Janos zajęty rozkręcaniem płyty, by odsłonić przewody różnego rodzaju.- Mogę też wysadzić, ale… że znajdujemy się w wąskim korytarzu to impet fali uderzeniowej, nawet przy niewielkim wybuchu, może być dla nas nieprzyjemny.
-Uwaga ratownicy, za pięć minut, poczujecie wstrząs. To nie będzie nic groźnego. Jedynie wstrząsy wtórne. Jesteście bezpieczni.- wtrąciła nagle Elena informując ich.
- To może rzeczywiście nie próbujmy jej.- stwierdził Wilds nieświadom tego, co powiedziała ratownikom pilotka.
- Za pięć minut poczujemy wstrząs od uderzenia… - Vika przekazała Wildsowi i jego kompanowi komunikat od Eleny. - Z tą kamerą, to oczywiście nie jestem specjalistką, jeśli uznajecie, że lepiej będzie szybciej sforsować drzwi, a nie czeka na nas za nimi raczej nic niebezpiecznego…
Mikhail spojrzał po zebranych.
- Ty jesteś tutaj specem, Janos. Ty mówisz, ja robię.
Janos odkręcił kolejny panel z dostępem do portów dla Vicente. Sam zabrał się za łączenie kabli. Światło w korytarzu na moment zamigotało.
- Ok… uwaga.- rzekł po chwili. - Odcinam…
-... grawitację…- i wszyscy się poderwali z ziemi lekko unosząc w powietrze. Choć nie było zaskoczenia, to jednak stojący nieco stracili równowagę. Mikhal stracił równowagę, podobnie jak Soren. Zaskoczona nowym doświadczeniem Vika zamachała nerwowo ogonem i nogami w pobliżu ochroniarza łapiącego “pion”. Nieco lepiej poradził sobie Vicente i nawykły do czegoś takiego Janos.
Wkrótce zresztą kontrolki przy drzwiach rozjarzyły się. A Janos spojrzał na administratora systemu ECHO-1.
- Teraz twoja rola. Podepnij się i zajmij… magią. - dodał żartobliwie.
A przed oczami ekipy ratunkowej pojawił się w lewy górnym rogu licznik; 0:10, 0:9… zmniejszający się co minutę.
- Myślałem, że wygrała opcja palnikowa - skomentował informatyk, ale już wpinał się w sterownik.
W sumie zaczynało mu być wszystko jedno. Co za różnica czy zginą od dekompresji czy zabije ich coś, co czai się za tymi drzwiami. Chyba zaczynał wpadać w stany depresyjne.
Przejrzał strukturę programu. Parametry zasilania z systemu sztucznej grawitacji nie zgadzały się z tymi przeznaczonymi na siłowniki grodzi, dlatego też system otworzył zworki, które miały przekierować do nich energię. Wystarczyło usunąć warunkowanie. Co prawda miało ono chronić te silniki przed przegrzaniem, ale najważniejsze teraz było otworzenie tych drzwi. Czy później się zatną, miał tam, gdzie koty liżą się pod ogonem.
0:8, 0:7, 0:6, 0:5, 0:4…
Przepisanie programu było żmudną i nudną, ale za to łatwą robotą. Podręczne AI pomagały w przyspieszeniu tego procesu. Póki co Vicente nie natrafił na problem który wymagał by bardziej skomplikowanych rozwiązań. Póki co proste bazowe procedury, póki co…
…0:3, 0:2, 0:1
Wstrząs przeszedł falą przez cały statek i popchnął ratowników ku jednej ze ścian. Na szczęście niezbyt gwałtownie.
COMMAND “OPEN” RECOGNISED
PROCEDURE ACTIVATED
Drzwi otworzyły się z sykiem.
I nic groźnego nie kryło się za nimi. Zwykły korytarz, bardzo zwykły. Tu metaliczne ściany i sufit zastępowały typowe dla statku pseudodrewno.
- Na prawo. Centrum kontroli hangaru i zbrojownia numer 3, na lewo… sam hangar.- wyjaśnił Soren. - To gdzie najpierw?
- Zdaje się, że to twój statek. - Sanchez był wyraźnie rozdrażniony. Właściwie jego emocje wpadły w jakąś nieregularną sinusoidę, przechodząc płynnie od stanu przygnębienia przez obojętność do złości. - Pamiętasz jeszcze po co idziemy?
- No. Pamiętam, ale… - Soren spojrzał na ratowników. - Jestem otwarty na sugestie.
Informatyk wzruszył tylko ramionami
- Moją już znasz. Dedal - powtórzył. - I zawijajmy się stąd.
- Centrum kontroli. - powiedział krótko Mikhail - Sprawdźmy czy możemy coś zdziałać i kogo znaleźć, potem hangar.
- Chodźmy, jak zaproponował Mikhail, szkoda czasu na dalsze dyskusje… - zaproponowała Vika, pokazując, że zależy jej na tym, aby już ruszać.
Janos popatrzył na informatyka i tylko pokręcił głową. Po czym ruszyli całą grupką w prawo. Długi korytarz kończył się drzwiami, po których otwarciu… znaleźli się w pomieszczeniu kontroli umieszczonym zapewne jako zabudowany balkon w hangarze. Bo przez duże okna widać było całą kolekcję sześciu luksusowych pojazdów kosmicznych. Była tu też konsoleta do obsługi hangaru przy której okablowaniu grzebał podstarzały mechanik z metalową ręką, choć nie wyglądało na to by osiągnął jakieś sukcesy. Konsola była wygaszona. Oprócz niego była parka o podobnym guście w kwestii strojów i fryzury. Niewątpliwie pochodzili z tej samej planety.
Na widok wchodzących oboje zakrzyknęli dość piskliwymi głosami. - Pomoc!
Po czym kobieta rzuciła się na ramiona najbliższego wybawiciela. Los zdecydował że był to Mikhail.
- Pomocy! Utknęliśmy tu, a Gregor nie może otworzyć hangaru. Statek wybucha a my się boimy, że zginiemy na nim! A ja przecież nie mogę umrzeć będąc w kwiecie wieku, prawda?
Mikhail spojrzał na kobietę bez emocji “pozwalając” jej na swoją jakże emocjonalną słabość.
- Jeszcze nie zginiecie. - powiedział tylko.
Vicente tylko wywrócił oczami, lecz nie skomentował głośno pomny wcześniejszej niemej reprymendy Janosa. Zamiast tego podszedł do mechanika grzebiącego w kablach.
- Czy ktoś z was ma jakieś obrażenia fizyczne? - zapytała od razu Vika. - Jestem lekarką w naszej ekipie ratowniczej, więc prosiłabym o zgłoszenie się do mnie w razie uszczerbku na zdrowiu wskutek zderzenia waszego statku z meteorytami. - dodała również przyczynę awarii statku, gdyby ewentualnie załoga ciągle nie wiedziała, dlaczego statek jest w takim stanie.
Parka rzuciła się niemal dosłownie na lekarkę, tuląc się do niej z obu stron i prezentując “obrażenia” na swoich ciałach. Głównie na rękach i torsach. I nie były to poważne obrażenia. Jedynie otarcia. Oboje wyraźnie przesadzali w ocenie swojego stanu i z pewnością nie potrzebowali uspokajających narkotyków, o które prosili. Z drugiej strony… może dzięki nim odlepiliby się od niej?
- W czym problem? - Sanchez stanął obok mężczyzny przeglądającego elektrykę.
- Próbuję przekierować któryś z układów drugorzędnych by zasilić konsoletę i uruchomić hangar. Trochę to dla mnie za skomplikowane. - wyjaśnił mężczyzna a Vicente z Janosem mimowolnie wymienili spojrzenia. To nie było za skomplikowane. Nawet gdyby to mu się udało, to sam hangar też nie ma zasilania. A tam już jest potrzebna większa moc, niż to co można było wyciągnąć z awaryjnych akumulatorów.
- I to właśnie lubię. Inicjatywę.- odparł zadziornie Soren.
- Banda amatorów - rzucił Sanchez do komunikatora, na tyle cicho, że nie był słyszany poza nim, po czym dodał już normalnym głosem zwracając się wprost do Sorena, - Świetnie! To jaka teraz będzie twoja?
- Oh, Vicente, Vicente… - powiedział kręcąc głową Mikhail - …czy to nie my jesteśmy ekipą ratunkową? Sprawdzimy czy nie ma kogoś w hangarze i idziemy sprawdzać dalej. Czy to nie oczywiste?
- Dopóki stąd kogoś nie wywieziemy żywego, to nikogo nie uratujemy - stwierdził z przekąsem Sanchez.
- Niektóre statki są uzbrojone. Możemy rozwalić wrota hangaru, gorzej ze zwolnieniem blokad podwozia.- zadumał się tymczasem Soren.
- O to będziemy się martwić później. - powiedział Mikhail - Jak znikną wrota to otworzymy się na pustkę… i nie będzie drogi odwrotu. Tak więc, na koniec.
- Zatem hangar? - ponaglił informatyk. Tracili czas na czcze gadanie i irytowało go to.
- Nikt z was nie umiera… - Vika zwróciła się do dwójki, która ją wręcz nachalnie zaatakowała. - To tylko drobne rany… zaraz potraktuję je sprayem z maścią… - odparła, licząc, że prosta procedura medyczna wystarczy, że nie będzie konieczne stosowanie większych środków do uspokojenia dwójki specyficznych pacjentów.
Oboje śmiało pokazywali obszary swoich ciał, które uległy obrażeniom… może nawet zbyt śmiało. Ta dwójka najwyraźniej pochodziła ze świata o dość swobodnym podejściu do nagości i przestrzeni osobistej. Może to być problemem w przyszłości. Na razie jednak biolożka przekonywała się, że przyszło jej leczyć… otarcia.
Gdy ona zajmowała się medycyną, reszta ekipy ruszyła do drzwi prowadzących do hangaru.

Hangar Galactic Mirage
Te działały bez problemu i Janos wraz miejscowym mechanikiem, inżynier, Mikhail oraz Vicente mogli wejść do środka bez problemu. Soren z dumą zaprezentował im swoją kolekcję sześć pojazdów latających zarówno w kosmosie jak i w atmosferze.
Szególną uwagę przyciągał jednoosobowy, szary kosmiczny ścigacz. Z pewnością o tym pojeździe mówił Soren, gdy chodziło mu o rozwalanie grubych wrót hangaru. Każdy statek był póki co, uziemniony, każdy bowiem był przyczepiony za podwozie do podłogi, stalowymi blokadami.
- Taaa… wiecie, co? Wy tu pokombinujcie, a ja wraz z moich ochroniarzem i innymi chętnymi poszukam przez ten czas rozbitków. Tak… spotkamy się znów za dwadzieścia minut?- zaproponował Soren.
- Nic tu po mnie. -stwierdził geolog - Równie dobrze mogę iść z wami.
Vika tylko skinęła głową, z ulgą uwalniając się od dwójki czepliwych pacjentów. I ruszając wraz z geologiem, Sorenem i jego ochroniarzem. Reszta została z mechanikami.
- Tia… - mlasnął niechętnie informatyk, gdy Soren sobie już poszedł. - Nie wiem dlaczego, ale mu nie ufam - wyraził głośno swoje obawy. - Może dlatego, że nie ufam nikomu - uśmiechnął się do siebie.
Podszedł do pierwszego pojazdu i przyjrzał się zaczepom trzymającym go w miejscu.
- Janos - zagadał, obstukując żelastwo - jakiś kontrolowany wybuch?
- Chciałbym, ale niestety nie ma przy sobie odpowiednich narzędzi. Takich ładunków nie da się złożyć z tego co potrafi wyprodukować standardowy replikator.- ocenił Janos.
- Nie musimy ich chyba precyzyjnie zniszczyć - zastanawiał się głośno Sanchez - może wystarczy jak je osłabimy?
- Moglibyśmy rozkręcić i rozwiercić zaczepy, ale kantorek narzędziowy jest rozhermetyzowany - zaproponował drugi mechanik.
- Tiaaa - żachnął się informatyk. - Może po prostu zaczekajmy aż przerdzewieją?
- Noo… jak pożyjesz z millenium, to może przerdzewieją do tego czasu. - zaśmiał się miejscowy mechanik.
- Tak czy siak mamy dwie możliwości, albo doprowadzić do zaczepów alternatywne źródło zasilania, albo… zdobyć skądś specjalistyczne narzędzia.- zastanowił się głośno Janos. A dwójka ubranych na czarno pasażerów zawyła smutnie tuląc się nawzajem.- jeeeeesteśmy zgubieeeeni. O sssmuutttnyyy looosie!-
Na co miejscowy zareagował cichymi słowami.- Nie przejmujcie się nimi. Pochodzą z planety których obyczaje premiują ekstrawertyczne zachowania. A na dodatek ta dwójka jest tam wpływowymi influencerami więc… są bardziej ekstrawertyczni niż ustawa przewiduje.
- Może by ich złożyć w ofierze Bogowi Chaosu? - zapytał retorycznie Vicente. - Idź po narzędzia - zwrócił się do mechanika, - a my poszukamy z Janosem kabli do podpięcia zasilania.
- Komu?- zdziwił się miejscowy mechanik. Po czym dodał. - Ja nie mogę iść. Nie mam skafandra.
- Wygląda na to, że to zadanie dla nas - ocenił Janos.
- Ah… - westchnął informatyk, - w takim razie zamiana ról. W czasie jak nas nie będzie spróbuj znaleźć kable. Gdzie ten kantorek?

Na odchodne dorzucił jeszcze do drugiego mechanika konspiracyjnym szeptem, pochylając się nad nim.
- Bogowie Chaosu. Starożytne bóstwa mające kontrolę nad przypadkiem i śmiercią. Krwawa ofiara mogłaby odmienić nasz los. - Wyprostował się i powiedział jeszcze normalnym głosem. - Może zadziałać, może nie zadziałać. Spróbować warto.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem