Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2024, 19:57   #4
Morph
 
Morph's Avatar
 
Reputacja: 1 Morph nie jest za bardzo znany



- Blagier! Blagier! - zapiszczał karakany jednym chórem.
Ich pisk niósł się dziwnym echem pośród pogorzeliska, które ongiś funkcję gospody pełniło.
- Nic nie bój Irgi! On blefuje! - argumentował pokrak z haczykowatym nosem i filuternym kapeluszem na głowie, który odważnie wychylił się zza stosu desek.
- Tani łgarz! - dodał inny - Czary są zakazane. Każdy to wie.

W tym momencie blade światło wypełniło ruiny, a stado nietoperzy drzemiące spokojnie, uczepionej ostatniej belki stropowej, wzbiło się z głośnym trzepotem skrzydeł wzbiło się w niebo.

Alleus zdziwił się z lekka, gdy jego korbacz roziskrzyły się bladym blaskiem. Kaprys, a może iście genialna pomysłowość Irnusa sprawiły, że efekt jego prostej sztuczki wywołał iście piorunujące wrażenie.
Świetlisty krąg, wirujący w dłonie genasiego, wyglądał imponująco i hipnotyzująco zarazem. Zbędne okazały się dalsze groźby i krzyki. Małe, złośliwe pokraki, jeden po drugim zaczęły wychodzić ze wszystkich kątów i zakamarków, zrujnowanej gospody.

Przewodził im starzec o mocno przerzedzone siwej czuprynie, podpierający się na sękatym patyczku. W przeciwieństwie do większości swych pobratymców miał iście dobrotliwe oblicze i oczy zdradzającej ponad przeciętną inteligencję.


- O wybaczenie prosimy, zacni panowie - zaczął swą przemowę staruszek, nisko kłaniając się przed Alleusem i jego kompanem.
Za jego plecami trwała zaś burzliwa wymiana zdań.
- Czarodzieje widziałeś. Prawdziwi czarodzieje.
- Eeee tam… sztuczki, tanie sztuczki, nic więcej.
- Światło w mroku zrobili. Czarodzieje prawdziwi, mówię ci.

- Cicho tam! - skarcił swym ziomków staruszek - Wybaczcie panowie. Źle się nasza znajomość zaczęła. Źle, bośmy myśleli, że wy martwi, jako te wszystkie trupy, co po pobojowisku się walają.
- Nie wszystkie, co tam martwe leży, nie żywe jest - skomentował ktoś z tyłu.
- Prawda, prawda. Nie wszystko. Sam żem widział, jak…
- Cicho! - krzyknął staruszek i uderzył swym malutkim kosturem w ziemię - Ja mówię!

Po czym jeszcze raz w przepraszającym geście ukłonił się przed awanturnikami.
- Jeszcze raz o wybaczenie proszę panowie. Moi kompani, niezbyt dobrze wychowani są, a i niezwykle rzadko, takie wielkie osobistości widują. Stąd też to nadmierne podniecenie u nich. Do rzeczy jednak, bo już prawie zapomniałem, co chciałem powiedzieć. Źle się nasza znajomość zaczęła panowie. Przekonanym był, że wyście martwi. Stąd też mego pomocnika na zwiad wysłałem. Wiadomym wszak, wszem i wobec jest, że truposzom na nic wszelkie rzeczy materialne i majętności. A my biedni i gło…

Starzec uciął w pół słowa i wzniósł swą siwą głowę w górę i chwilę nasłuchiwał.
- Choda! - krzyknął - Chować się! Jamach'i! Jamach'i lecą! Chować się!
Po tych słowach zaczął szybko kuśtykać w stronę najbliższej sterty desek.
W połowie drogi odwrócił się i dodał:
- Wam też to radzę, zacni panowie.
 
__________________
“Living and dying we feed the fire,”

Ostatnio edytowane przez Morph : 24-01-2024 o 17:35.
Morph jest offline