Wątek: Starbase ECHO-1
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-01-2024, 18:56   #52
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Okolice Kantorka
Z hangaru wyszli bocznym korytarzem prowadzącym do dość dużego pomieszczenia na których to drzwiach widoczny był alert. Przez ekran na drzwiach dostrzegli dwa trupy porozrzucane narzędzia i niedużą szczelinę w suficie. Oraz kolejną w podłodze. Coś przebiło statek z dużą siłą. Może jego własny odłamek, może jakiś bardziej żelazisty meteoryt? Cokolwiek to było spowodowało rozhermetyzowanie całego pomieszczenia, zapewne w celu ratowania zasobów, część powietrza została odessana. Sztuczna grawitacja jednak nadal działała.
- No to proponuję, byś napisał program który obejdzie zabezpieczenia i zrobi z tego korytarza tymczasową śluzę. Gdy to będzie gotowe… jeden z nas, zapewne ja, wejdzie tam. A drugi będzie asekurował z hangaru.- zaproponował Janos po namyśle.
- Dzień świstaka - skomentował informatyk podpinając się jednak posłusznie do panelu.
- Normalna robota. Wiesz… akcje ratunkowe to tak naprawdę jedynie składanka poszczególnych zadań. Czasami jest więcej gaszenia pożarów niż otwierania drzwi, ale zazwyczaj zawsze jest jedno i drugie.- odparł Janos, podczas gdy Vicente zajmował się kodem. Z początku wszystko szło dobrze, ale po chwili…
Error. Command not accepted. Please type authorization code.
To było… nieoczekiwane.
Badanie kodu źródłowego pozwoliło ustalić Vicente rodzaj systemu operacyjnego i jego wersję. Wyglądało to na płatną wersję dość popularnego systemu o nazwie BoxOffice, niemniej po dłuższym przyglądaniu się mu i porównaniu wersji miejscowej z wersją darmową Vicente znalazł różnice, które z pewnością nie były fabrycznymi wstawkami. Ktoś zmodyfikował wersję obsługującą to pomieszczenie. Zapewne jeden z mechaników. Nie było w tym nic dziwnego. Obsługa statków kosmicznych mająca jakiekolwiek pojęcie o kodowaniu, zwykle dostosowywała oprogramowanie pojazdu do własnych potrzeb. Ba, sam Vicente robił to na stacji ze SAMem. Niemniej skoro już udało się zlokalizować problem, to pozostało odnaleźć zmienione fragmenty kodu i… zadecydować jak podejść do problemu.

Informatyk przeglądał kod źródłowy. Ciągi znaków przelatywały mu przez umysł. Przy niektórych się zatrzymywał, przyglądał się im bliżej. Nie pasowały do pozostałych. Te otorbiał od reszty własnym kodem. Separował. Skończył po kilku minutach. Nie był pewien czy znalazł wszystkie poprawki. Nie wiedział czy programiści GMa nie usunęli jakiegoś istotnego fragmentu zastępując go swoim. Na tak szczegółową analizę potrzebowałby godzin.
Czas zweryfikować czy jego działania odniosły zamierzony efekt.
Uruchomiony program rozpoczął działania. Kolejne linijki przelatywały przed wzrokiem Vicente’a. Kolejne polecenia były wykonane. Analiza była poprawna… chyba. W każdym razie błąd został usunięty i program zadziałał.
- I… jakieś postępy?- zapytał Janos widząc, że tym razem robota zajęła informatykowi dłużej niż zazwyczaj.
- Powinno działać - wraz ze słowami poszło wzruszenie ramionami, które wyraźnie pokazywało niepewność Hiszpana. - Mało czasu na dokładną analizę. Odcinam tą część i wypompowuje powietrze.
Proces rozpoczął się z sykiem. Informatyk nadzorował proces i choć wyskoczyły mu dwa błędy, to te udało się na bieżąco usunąć. Janos ruszył do uszkodzonego pomieszczenia, a Vicente nie pozostało nic innego jak obserwować kompana i… trzymać za niego kciuki. I mechanik przeszukiwać począł ignorując trupy, na które natknął się za biurkiem. W końcu natknął się na szafkę z kiepskim zamkiem, który po prostu wyłamał.
I ruszył z powrotem mówiąc.
-Znalazłem, zbliżam się do śluzy.-
Po czym wszedł do niej, a Vicente rozpoczął procedurę odwrotną do poprzedniej.
- No. Nie było tak źle, prawda?- rzekł wesoło Janos.
- Nie było - przyznał Sanchez, - tylko ciągle mam wrażenie, że tracimy czas. Wracajmy.
- Zdobyliśmy narzędzia, więc to nie jest strata czasu.- odparł Janos.
- Przyznam ci rację jak wrócimy cało na stację i narzędzia się do tego przysłużą.
Ruszyli z powrotem do hangaru. Tam już mechanik grzebał przy kablach w podłodze.
- Pomyślałem, co by może użyć zasilania niepotrzebnych statków do otwarcia blokad - rzekł na powitanie miejscowy mechanik.
- To już nie rozwiercamy blokad? Tyle czasu zmarnowaliśmy - rzekł pół żartem pół serio Janos trącając wesoło łokciem bok informatyka.
- Pękłem śmiechem - odparł z przekąsem Vicente.
- No nie… narzędzia się przydadzą. I rozwiercanie też jest na talerzu. Tylko myślę, że zasilenie blokad pójdzie szybciej - odparł drugi mechanik i kciukiem wskazał na jaskrawożółty pojazd. - Proponuję użyć tego do odlotu. Łatwy w prowadzeniu, pojemny i lata także w atmosferze. I co najważniejsze potrafię go obsługiwać.
- Mało wyszukany - stwierdził Janos oglądając żółty prom kosmiczny. - Co ty o tym sądzisz Vicente?
- Taaak. Rzeczywiście - przyznał zapytany. - Nie macie czegoś w kolorze czerwonym? - Zwrócił się do drugiego mechanika.
- Cóż…- mechanik wskazał na opasły czerwony kosmiczny ścigacz.

I Vicente od razu zauważył związane z nim… problemy. Po pierwsze był jednomiejscowy, po drugie to była maszyna zdolna do poruszania się tylko w pustce kosmosu. Z drugiej strony, to był luksusowy kosmiczny ścigacz. Latające ferrari.
- Ten lepszy - ocenił wbrew logice. - Nie będzie na nim znać śladów krwi. - Za chwilę jednak zwrócił się do Janosa. - Sam znasz się na tym złomie lepiej.
Janos i miejscowy fachowiec zabrali się do roboty. I Vicente też przy okazji. Potrzebowali bowiem pomocy, a na dwójkę dramatyzujących artystów nie było co liczyć. Chcąc nie chcąc informatyk musiał przyłączyć się do dwójki fachowców pomagając przy prostych pracach i robiąc za chłopca na posyłki. Zdobyte narzędzia pozwoliły na szybsze i sprawniejsze podłączenie przewodów i przekierowanie energii i… pozwoliły na uwolnienie zaczepów przy żółtym statku. I przy szarym ścigaczu, jedynej uzbrojonej tu jednostce.
- Tak więc… ktoś będzie musiał zasiąść za jego sterami i wybić dziurę. - Gregor, miejscowy mechanik którego imię Vicente poznał przy robocie, wskazał na ów myśliwiec. - Resztę zrobi różnica ciśnień. Zaś Janos stwierdził.- Ja polecę szarakiem. To jednostka wojskowa, zapewne z militarnym interface’m. Nie dla cywili.
- Spoko… MULE 256z to jego przeciwieństwo.- zgodził się Gregor klepiąc czule żółtą jednostkę. - Poradzę sobie z kierowaniem nim. Każdy mógłby sobie poradzić.-
- Panowie i Panie. Czas się zwijać. Mamy jeszcze spory margines czasu, ale myślę że już nie możemy szukać rannych. Proszę wracać.- Elena odezwała się do członków załogi ECHO-1.
- Nareszcie - mruknął informatyk. - Gotowy od zawsze.
Te słowa wywołały pośpiech w działaniu Janosa. Niemniej niewiele już zostało do zrobienia. Zasilanie zostało podłączone, blokady puściły. Wszystko było gotowe
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem