Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2024, 09:17   #143
Cioldan
 
Cioldan's Avatar
 
Reputacja: 1 Cioldan nie jest za bardzo znany
Sorokina.. rozmarzył się elf, gdy jego partnerka z tej nocy opuściła szopę. Zdążył jeszcze krzyknąć - do następnego!- bo wspólne chwile z tą ludzką kobietą okazały się zaskakująco przyjemne. Może to chwilowa abstynencja, a może charakter jednej z dowódczyń sprawił, że był wyjątkowo usatysfakcjonowany. Przespał się chwilę w nieznanym miejscu, ale wkrótce ziąb poranka okazał się zbyt wymagający by odpoczywać w spokoju. Gdy wyszedł, zdał sobie sprawę, że cały czas byli bardzo blisko tawerny. Wszystko wskazywało, że właściciele gospodarstwa w którym się znaleźli, opuścili już Lenkster w obawie przed wojną. Mijając już zabudowania przypominające miejskie, spojrzał w jedną z szyb które mijał i był dość zdziwiony. Sam już nie widział jakiejś wielkiej różnicy między swoim wyglądem, a ludzkim. Stwierdził, że trzeba natychmiast udać się pod adres, który sugerowała jego przyjaciółka dnia poprzedniego. Leni mówiła, że mieszkanie będzie dla rodziny i pracowników wuja Albwina, więc udał się tam czym prędzej. Nie otworzyła mu jego przyjaciółka, a Felix Winterborn - lekarz-amator na usługach jego wuja.
- Dzień dobry Paniczu Duivelu. Słyszeliśmy, że też tu przybędziesz, ale spodziewaliśmy się, że wieczorem. Twoje kuzynki poszły spać, odpoczywają. Leni zdążyła zrobić śniadanie po podróży, ale po nocnej wyprawie też padła z wykończenia. No, a nasz woźnica zasnął w łazience. Tu ciężko mi zwalić winę na długą podróż. Po prostu jak tu dotarliśmy to spił się jak świnia...- przywitał elfa elegancko ubrany człowiek. Jego ciuchy nie były może najwyższej jakości, ale były zadbane i, czyste i niepogięte. Sprawiało to wrażenie jakby był szlachcicem, jednak nic z tych rzeczy. Najzwyczajniej w świecie, lubił się dobrze ubrać. Pewnie dlatego, żeby osoby które spotyka nie zwracały uwagę na jego twarz. Ta, delikatnie mówiąc, nie należała do najpiękniejszych.
- Witaj Felix! Przestań mi paniczować, żaden ze mnie panicz. Każde powitanie marnujemy na te tłumaczenia, więc może już byś odpuścił co?- Duivel uśmiechnął się szeroko. Winterborn przyjrzał się lepiej swemu rozmówcy i zauważył wory pod oczami elfa i ogólne zmęczenie co widoczne było w zgarbionej postawie.
- Chodź, pokaże Ci gdzie jest moje łóżko. Ja spałem podczas podróży, także śmiało możesz się zdrzemnąć.- elf przystał na tę propozycję z radością. W tym samym stroju w którym przyszedł, padł na łoże i mgnieniu oka zasnął.

=======

- Kuzynie!! Jak dobrze Cię widzieć!- wykrzyczała Lindara. Owa elfka była wysoka i smukła. Nie dałoby rady pomylić ją z człowiekiem. Kobieta miała długie blond włosy, wystające z nich spiczaste uszy. Zaraz za nią stała druga przedstawicielka Eonirów. Nieco niższa, mniej szczupła, z nieco ciemniejszym blondem na głowie, z równie spiczastymi uszami, ale też z bardzo niebieskim oczami. Ci bardziej obeznani ze światem mogli by dostrzec podobieństwo oczy niższej elfki do kamienia lapis lazuli.
- Duivel!! Jak dobrze, że wróciłeś cały!- Dodała Eponia, pełna entuzjazmu. Druga z kuzynek szybko przemknęła obok swojej starszej siostry i rzuciła się do szyi Mundo-naru, który już wstał z łóżka. Radość ich była wielka, choć całkiem niedawno się widzieli w Ristedt. Chwilę później, gdy emocje już opadły i przeszli do salonu, to siedział już tam człowiek, krasnolud i niziołka. Brzmi jak dowcip, ale jednak tak to wyglądało. Wuj Albwin nie wywyższał się ponad inne rasy, ale miał swoje stereotypy. Więc jeśli chciał rzemieślnika, to wybrał krasnoluda, następnie potrzebował kucharki, więc zatrudnił Leni - niziołkę. Nieco inna historia dotyczyła Felixa, którego Manc znalazł kiedyś podrzuconego pod drzwiami. Przygarnął do siebie i wychował, a raczej przeszkolił na lekarza - weterynarza - amatora. Krasnolud odwrócił się i spojrzał na Duivela
- Witam. Masz jakieś wieści o Hal'ilu? My nic, żaden list, żaden goniec do nas nie dotarł. Wojna przeniosła już się pod stolicę, więc może i on gdzieś obok Wolfenbura się znajdzie...- Kargun na chwilę się zamyślił i wykorzystał to Duivel by odpowiedzieć
- Cześć Kargunie. Nie, nic nie wiem też. Zresztą jak się okazało walczę o Ostland pod banderą jakiejś Górskiej Marchii Falk..cośtam. Całkiem ciekawe osobistości można spotkać w tej zbieraninie, ale w chwilach kryzysu jest wiele odważnych typów. I typiar. Chyba nigdzie dotąd nie widziałem tylu kobiet, które dowodziłby oddziałami. Do tego dziś poznamy rycerkę, która do nas dołączy!- elf opowiadał z radością o nowej armii, sam chyba nie spodziewając się, że tyle pozytywnych emocji wywoła opowiadanie o Petrze i jej podwładnych. Krasnolud słuchał uważnie, ale na koniec coś jakby go uszczypnęło, że aż na twarzy widocznie zarysował się grymas bólu
- Weź Ty w końcu się ogól. Ileż można patrzyć na to coś na twojej twarzy. Jesteś elfem, żyjesz wśród ludzi i nosisz brodę jak krasnolud. Może jeszcze wewnątrz czujesz się niziołkiem?- wszyscy inni zaczęli się trochę śmiać z Duivela
- Tak koniecznie się zgól, bo słyszałam od Twoich kuzynek, że bez brody wyglądasz jeszcze lepiej! Potem przyjdź coś zjeść, mamy jakieś resztki ze śniadania, ale też surówkę z topinamburu i zaraz będzie ryba z paster-na-KIEM- kończyła Leni swoje zdanie, biegnąc już do kuchni, jakby o czymś sobie przypomniała.
- Drogi przyjacielu rodziny, w łazience koło mniejszej miski znajdziesz moją brzytwę i smarowidło do twarzy, żebyś nie wyszedł potem cały w czerwonych kropkach. Brzytwa rano ostrzona!- wtrącił się też do rozmowy Felix. Mundo-naru po tylu radach postanowił pójść i doprowadzić swoją twarz do porządku.
Po dłuższej chwili był już gotowy. Wykorzystał w pełni dostęp do wyposażonej łazienki. Ogolił się, ale także wymył i ogarnął też te najbrudniejsze ciuchy. Ubrał się w ten sam strój w jaki ubrany był w dzień rekrutacji. Jednak ubranie mocno się zmieniło. Straciło swoje kolory i już nie rzucało się w oczy tak jak dawniej. Nikt już nie pomyli go z gońcem, ale też nikt nie pomyśli 'pewnie elf' na widok persony w takich szatach. Nagale zaczęło mu się wydawać, że uszy jakby mu mniej odstają od głowy. Jednak to pewnie tylko kwestia lustra w jakim się przeglądał. Widok twarzy pozbawionej brody ucieszył go. W głębi serca pomyślał, że jednak każdy wciąż rozpozna w nim elfa. Może miał nieco inne poglądy niż większość pobratymców, może czuł dziwne przywiązanie do Ostlandu, jednak wciąż był ELFEM. Zaczął też rozmyślać skąd u niego tak odmienne zachowanie. Nawet u kuzynek, które prawie całe swoje życie mieszkają w Ristedt nie widział takiego przywiązania do kraju w którym żyły. Jedynie Hal'il rozumiał go pod tym względem. Gdy wuj Albwin wybrał drogę kupca i osiadł w miarę blisko stolicy Ostlandu przy drodze na południowy-zachód, tak jego rodzice osiedli się blisko lasu cienia w północno-wschodniej części kraju. Czasem odwiedzali ich jacyś posłańcy z 'prawdziwej ojczyzny', ale Duivel nigdy nie był wciągany w te sprawy. Pozwolono mu wraz z kilkoma innymi elfami dołączyć do ochotników którzy zapuszczali się w głąb lasu i walczyli z pomiotami Chaosu. W przeciwieństwie do starszego brata, który brał aktywny udział w dyskusjach z rodzicami i raczej nie zadawał się z innymi rasami. Ostatecznie starszy z braci został Widmowym Obieżyświatem (Ghost Strider) i ruszył w świat. Od tamtej pory praktycznie się z nim nie widywał. Elf zwany obecnie z nazwiska Mundo-naru, wychowywał się więc w zupełnie innym otoczeniu niż zdecydowana większość jego pobratymców, co mocno wpłynęło na postrzeganie świata i przywiązanie do Ostlandu. A co do przyczyn przybycia do tej krainy miał pewne teorie, a konkretnie pięć opcji. Pierwsza to wygnanie za jakieś zbrodnie czy złamanie świętych tradycji. Druga to emigracja, gdyż rodzice nie chcieli mieć nad sobą zwierzchnictwa. Trzecia to ucieczka ze względu na nieudaną próbę zwiększenia swojego statusu w społeczeństwie, a to wiązało się z dużym wstydem. Czwarta opcja to szpiegostwo ludzi, co bardziej oficjalnie brzmiało jako pokojowi wysłannicy. No i piąta opcja, czyli daleko wystawiony zwiad, który miał informować senat w Laurelorn o aktywności pomiotów Chaosu i zielonoskórych. Nie dowiedział się prawdy do tej pory, a każda z opcji wydawała mu się prawdopodobna. Wiedział tylko, że jego i kuzynostwa wspólni przodkowie nigdy nie wyszli z klasy społecznej zwanej Harioth. Czyli oryginalnie nie mieszkali w Laurelorn Forrest, a do tego przybyli tam dopiero po Wojnie o Brodę. Była to najniższa klasa społeczna ze względu na pochodzenie. Dzieci elfów z tej klasy mogły się ubiegać o awans w hierarchii, jednak rodzina Manc (tak niegdyś miał Duivel na nazwisko) nigdy się tego nie podjęła.


Tak się skupił na swoich wewnętrznych przemyśleniach, że nie kojarzył rozmów jakie odbył podczas obiadu i podczas wspólnego spaceru do obozu wojsk markgrafa von Falkenhorsta.
- Duivel, chyba odpłynąłeś gdzieś? Wróć już do nas proszę i powiedz, która to Petra. Gdzie możemy się zapisać?- pytanie Eponi wybudziło go z transu w jaki sam się przez przypadek wpędził. Wyszukał wzrokiem Alezzię i udał się w jej kierunku, bo tak wczoraj słyszał, że to ona będzie jego dowódczynią. Był rad z takiego obrotu sprawy, ale też nie mógł się na tym skupić. Jaka rekrutacja? To znaczy, że powiększona rodzina wuja również rusza z nim na wojnę? No bo cóż innego. No nic, miał czas się przeciwstawić, ale znów odpłynął w rozważania na temat emigracji rodziców. Niby to go nie ruszało, ale gdy tylko o tym zaczynał myśleć, to ... odpływał. Gdy doszedł do magini światła, przedstawił wszystkich wzajemnie. Jego nowy wygląd na pewno wzbudził trochę zamieszania, ale mniej niż jego towarzysze, z którymi mógłby otworzyć cyrk obchodny. No może brakowało jeszcze jakiegoś ogra i skavena do kompletu. Po całej ceremonii, przedstawieniu nowych twarzy w armii udał się pospiesznie do Petry i Inez wraz z piątką swoich towarzyszy.
- Petro, przede wszystkim chciałem podziękować za wyróżnienie podczas odprawy i przydział do Alezzi. Liczę też na owocną współpracę z oddziałami Kolesnikova, Theiss i Sorokiny. Tymczasem jak już zauważyłaś przyprowadziłem pięciu nowych żołnierzy pod rozkazy naszej szanownej magini. Wszyscy są z Ristedt...- tu przerwała mu Eponia
- i możemy dowództwo umieścić w Ristedt na noc w naszym domu kupieckim. Mój ojciec jest największym kupcem w okolicy, ale dom został pusty, gdyż wyruszył na zachód przed wojną. Mamy też wóz dwukołowy i konia pociągowego i możemy* dołączyć to w inwentarz armii- dodała i skinęła głową. Praktycznie w taki sam sposób jak jej kuzyn miał w zwyczaju.
Lindara Manc - moja kuzynka o bardzo zwinnych palcach... w sensie potrafi wyciągnąć różne rzeczy z cudzych kieszeni.
Eponia Manc - najlepsza łuczniczka jaką poznałem w życiu. Sam ją szkoliłem i jestem w stanie przyznać, że uczeń przerósł mistrza.
Leni Leafwalker - cudowna kucharka, która przyda się w naszej kuchni polowej.
Kargun Thunderfist - kowal i woźnica w jednym. Do tego może stanowić świetne towarzystwo do picia gdyby ktoś potrzebował.
Felix Winterborn - nasz lekarz amator, czy tam weterynarz. W każdym razie wyleczy zarówno mnie, Ciebie, czy też Twojego konia.

=======

Po rekrutacji cała szóstka udała się do wynajętego apartamentu w kamienicy. Duivel był zadowolony z taktyki opracowanej przez dowództwo. Nawet ucieszył się, że nie idą bezpośrednio na stolicę. Dla niego oznaczałoby to śmierć i jedynie odwleczenie maksymalnie o dzień, oblężenia stolicy. Przecież są za mali aby ruszyć armię Chaosu. Co innego sabotować ich akcje zwiadowcze i uderzyć od nieoczywistej strony. Nie do końca zgadzał się z nim Kargun, który zauważywszy, że jeśli tylu krasnoludów jest w w wojsku von Falkenhorsta, to powinno starczyć na frontowe uderzenie i zwycięstwo. Resztę żywo rozbawił tym stwierdzeniem. Do kamienicy dotarli w dobrych humorach. Kolejnego dnia mieli ruszać o godzinie 9. Duivel z Kargunem stwierdzili, że to świetna godzina, gdyż mają czas na krótką biesiadę. Starali się też określić rolę jakie mogą im przypaść w armii. Będą służyć początkowo pod Alezzią, ale gdy nadejdzie okazja, to Felix pewnie pójdzie do medyków, Leni do kuchni polowej, Kargun będzie naprawiał wszelkie miecze i zbroje gdy będzie okazja, gdyż na wóz zabrał niezbędny sprzęt. Eponia jedynie miała trochę problem z własnym przydziałem, może i była nad wyraz zręczna, ale przecież nie będzie okradać współtowarzyszy. Lindara natomiast najchętniej zostanie z Duivelem i będzie blisko reszty zwiadowców. Nie chciała też być jedynym elfem w innym oddziale, a poza tym chciała by udowodnić kuzynowi swoją wyższość jeśli chodzi o celność strzałów. Kargun zdradził jeszcze Mundo-naru, że ich wspólny przyjaciel - Jotunn, również będzie uczestniczył w wojnie, ale wraz z Elarą mają udać się na południe by dołączyć do armii Imperatora. Duivel oświadczył wszystkim, że już podczas drogi i walk będzie raczej w innych miejscach niż reszta, ale ma nadzieję, że codziennie rano uda się odmówić cichą modlitwę, każdy do swego Boga

====
*edytowane
 

Ostatnio edytowane przez Cioldan : 13-02-2024 o 20:35.
Cioldan jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem