| Lot, cudowne uczucie. Opamiętaj się, za późno na sentymenty, zganił sam siebie Pailukas. Nie mógł jednak odpędzić narastarającej radości z latania. Odpędzało to wszystko, strach, złe wspomnienia, ale nie intuicje, a intuicja właśnie mu podpowiadała, że nadchodzi burza. Powstrzymał się od ryku, a jeśli smok jest blisko i ich usłyszy? Już miał zacząć lądować gdy zaczęło kropić, korzystając z ostatnich chwil do brawurowego latania złożył skrzydła i zaczął pikować w strone ziemi. Nie opchodzili go inni, jeśli znajdą odrobine zdrowego rozsądku pójdą za nim, a jeśli nie... to spotkają się w jaskini smoka, żywi czy martwi. Wtedy jeden z nich zauwarzył jaskinie. Mimo, że Lukas nie miał ochoty na przytulanki w pieczarze, poszedł i ujrzał dość opszerną jamę, może zmieściłoby się tu i z dziesięciu skrzydlatych?
Usiadł niedaleko wyjścia. Wiatr wiał nieubłaganie, gromy waliły w ziemie bezlitośnie, a krople deszczu spadały z nieba jak na złość wszelakim podróżnikom którzy... wędrowali do smoka? Nie, nie. Znowu przesadzam, zbeształ się po raz kolejny.
Burza zaczęła odchodzić.
A więc i my odejdźmy.
Pailukas wytknął głową za jaskinie i wciągnął nosem świeże podeszczowe powietrze. Następnie wyszedł cały, tak nagle, że aż królik który znajdował się jakieś dwadzieścia metrów stąd zaczął uciekać kicając jak najszybciej się da. I niech każdy mój wróg ucieka tak samo, teraz bowiem nie mam ochoty na zabawy, powiedział do siebie z satysfakcją. Za dużo tego myślenia do siebie, niedługo będe przemawiał do ściany, zganił sam siebie po raz trzeci, za dużo tego ganienia.
Nie czekając na reszte towarzyszy rozłożył skrzydła i pomknął do góry, do jaskini smoka.
Wreszcie wylądowali, cała czwórka bochaterów. Chyba kiedyś trzeba będzie zapolować na jakiegoś smoka, są takie, hmm. Smaczne. Skrzydlaty wszedł trochę dalej do jaskini i z zgrozą zauwarzył, że smoka nie ma. Mielił już w ustach słowa "trzeba się wycofać z jaskini, bo smok uzna nas za zwykłych włamywaczy", lecz nawet nie zdążył beknąć gdy w wejściu stanęła bestia i odezwała się.
-Czego wy tu szukacie-Odezwał się smok bardzo niskim, spokojnym, lecz przerażającym głosem.-Kolejni śmiałkowie którzy chcą przywłaszczyc sobie moje skarby?-Zaśmiał się złowieszczo-Czterech skrzydlatych... Każdy inny, cóż to będzie za uczta.-Zaśmiał się ponownie.
Pailukas poszukał ręką swojej broni, zobaczył jak ten parszywiec Eltharion sięga po swoją broń. Gdyby udało się im skontaktować, wtedy by może udało się jakoś zepchnąć go w dół i szybko zanim wróci zacząć uciekać i schować się gdzieś w górach. Wtedy jednak odezwał sie ten Serafin. Którego przecież tak nienawidził.
-O witaj chwalebny smoku, istoto, której stworzenia zazdroszczą mądrości zdobytej przez wieki…-rzekł serafin wysuwając się nie co przed swoich towarzyszy, i chyląc głowę w pokłonie-…jakże możesz nas posądzać o chciwość? Czyż kiedykolwiek w swoim życiu spotkałeś się z podobnym zdarzeniem? Wszakże wiesz, że nasze rasy pałają do siebie nienawiścią. Przybyliśmy tu, aby zadać Ci jedynie parę pytań, i nie pragniemy z Tobą walczyć. Czy zgodzisz się udzielić nam odpowiedzi na dręczące nas kwestię?
O mało brakowało, a Pailukas by się uśmiechnął. Serce mu zamarło na widok tego Orlika, czy może Kruczyna, jedno zło. Smarował swoją lance trucizną, a jeśli smok to zauwarzy? Idiota, nie mógł go jednak upominać, bo zwróciłby uwage smoka, a więc zrobi coś innego. Podszedł niedaleko serafina i ukłonił się dla smoka.
-O witaj wszechpotężny smoku, któryś Ty zjadł tak wiele z moich potężnych rówieśników. Widać, że nie mamy z Tobą szans. Zresztą nie przyśliśmy tutaj po Twoje piękne i bogate w złocie skarby, najważniejsze są dla nas informacje które może udzielić tylko tak wielce inteligentny smok jak Ty?- Skłonił się jeszcze raz. Nawet jak się nie uda go oczarować, to może chociaż będzie tak ogarnięty pychą, że nieprzemyśli swoich ruchów podczas walki.
Pailukas chyba był bardzo naiwny. |