Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-02-2024, 14:24   #149
Mirekt13
 
Mirekt13's Avatar
 
Reputacja: 1 Mirekt13 nie jest za bardzo znany
Tobias nie raz podróżował w ciężkich warunkach. Silny wiatr i zacinający deszcz, wszechobecne zimno i wilgoć, błoto pod stopami często dawały mu się we znaki podczas zwiadów czy polowań. Nigdy jednak nie podróżował z takim obciążeniem i ścieżką którą wytyczyli mu inni. Był mokry, zziębnięty a po kilku godzinach marszu okazało się że jest przeziębiony - co najmniej. Słysząc mlaskanie w butach towarzyszy niedoli w duch dziękował sobie za przezorność i zakup nowych butów które dłużej wytrzymywały te warunki. Ale miał nadzieję na dach nad głową i suche posłanie jak już dotrą do najbliższego celu...
Srogo się jednak zwiadowca przeliczył. Miejscowość była mała, zbyt mała by przyjąć kolejną liczną grupę żołnierzy i trzeba było rozbijać namioty na mokrej, miękkiej ziemi. Zewsząd słychać było narzekanie i złorzeczenia żołnierzy. Dopiero ciepły posiłek nieco poprawił humor wojaków. Tobias zastanawiał się czy wrogowi równie mocno doskwiera ta pogoda,ale pochodzili z północy a tam zapewne znacznie surowsze warunki panują, więc zasępił się ponownie dochodząc do wniosku że dla nich to chleb powszedni.
Dobrze było się trochę ogrzać przy ognisku i osuszyć odzież i obuwie, choć z zadowoleniem zwiadowca uznał że buty, w takich warunkach zdały egzamin więcej niż dobrze. W środku były tylko trochę wilgotne.
Zupełnie zignorowawszy kolejne dzieło czerwonego czarodzieja, Tobias z ciekawością słuchał natchnionego kaznodzieję Sigmara ( albo lekkiego wariata - kto jak woli). Trzeba Było mu oddać, przynajmniej część z żołnierzy wyglądała na natchnionych jego kwiecistą, odbudowującą mową. Zwiadowca nie był jednym z nich, ale cieszył się że przynajmniej część z jego kompanów poczuła się wyraźnie lepiej, a wielu nawet się uśmiechało. Nie ma nic gorszego niż niskie morale podczas wojny. Słuchając kazania poczuł, że pora na odpoczynek i udał się do namiotu zaznać zasłużonego snu.
Tobias obudził się wcześnie ale czuł się wypoczęty, mimo lekkiego przeziębienia. Kichał od czasu do czasu i pociągał nosem. Poranek był zimny i wilgotny, ale krzątanie się ludzi w kuchni polowej niosło obietnicę pełnego brzucha. Nie był jednak pierwszym którzy mieli ochotę na śniadanie. Przywitawszy się z obecnymi żołnierzami usiadł jak najbliżej kuchni i cierpliwie czekał na ciepły posiłek.
Szefowa wezwała Duivela, Stefana i Tobiasa i pozostałych zwiadowców i wydała rozkaz zwiadu do Wendorfu. Tobias czuł się znacznie lepiej wędrując w mniejszej liczbi. Hałasu też nie będą robić wielkiego, to może uda się wypatrzeć wroga zanim ten wypatrzy ich. Był zadowolony z przydziału choć wiedział że łatwo nie będzie, zwłaszcza jeśli pogoda się utrzyma, choć jednocześnie wiedział że pogoda może być w tym przypadku sprzymierzeńcem. Kiedy jednak nagle ktoś głośno kichnął, chyba wszyscy zwiadowcy dostrzegli dość spory problem. Jak do diaska mieli przebyć drogę niezauważeni skoro prawie całe towarzystwo jest kichające?!
Nawet szefowa zrobiła głupią minę kiedy przyjrzała się przeziębionej ekipie zwiadowców. No ale wyjścia nie było.
Szkoda że szefowa nie nakazała tego magowi w końcu zrobienia czegoś pożytecznego, na przykład ogrzania jak największej części ziemi, czy osuszenia ubrań, czy czegoś takiego.
Przygotowawszy prowiant na drogę, sprawdzeniu łuku , zapasowych cięciw i ubrań, Tobias spakował plecak i stawił się w umówionym miejscu, Okazało się że przewodnikiem był kaznodzieja.
No to nie musimy się już przejmować że kichanie żołnierzy może zwrócić uwagę wroga - pomyślał Tobias i ruszył z całą resztą przed siebie.
 
Mirekt13 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem