Robiło się coraz bardziej tłoczno. Niedobrze.
-Bierzesz karabin? - spytał się partnera.
Nie czekając na odpowiedź, zawołał jeszcze do środka sklepu:
-Tu policja! Wychodzić z podniesionymi rękami! Nie pogarszać swojej sytuacji!
Nie sądził, że to coś da, ale nikt mu z "Góry" nie zarzuci, że coś przeoczył.
Potem jeszcze odciągnąć rannego policjanta i wchodzą. Aha, i uważać na tego na dachu. Lepiej żeby nie przeszkadzał. I to ma niby być to całe kierowanie ruchem, jego mać? W Detroit też się strzelali, ale nikt nie nazywał tego kierowaniem ruchem. Ruchem to akurat nikt nie kierował.
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.