W oczekiwaniu na Wasze odpisy pozwolę dorzucić sobie kilka uwag ogólnych (zwłaszcza na użytek GreKa, który pierwszy raz ma okazję zagłębić się w świat Warhammera).
Pracujecie dla urzędu podatkowego w mieście Dietershafen. Ponieważ Gustav jest pijakiem i rozpustnym chamem, zamiast wygodnie inkasować podatki w ciepłym mieście, jest wysyłany w różne mało atrakcyjne miejscówki na obszarze całego Nordlandu. Na zachód od Hargendorfu jest ujście rzeki Demst, rzeki granicznej pomiędzy Imperium i lasem Elonirów. Osada Massenfels jest po drugiej stronie, już na ziemi elfów. Wy do niej nie skręcicie - chyba że na odpoczynek w drodze powrotnej. Waszym zadaniem jest pobór opłat w bezimiennej osadzie wypalaczy węgla drzewnego, a potem wizyta w rybackiej osadzie Hüserbach, położonej jeszcze dalej na zachód od Massenfels.
Strażnicy dróg dogonili Was już po przeprawie na lewy brzeg, bo wcześniej Gustav złupił nad rzeką handlarzy wodą z Demstu (płynie ona przez czarodziejski las, więc dobrze się sprzedaje jako rzekomo cudowny leczniczy specyfik). Poszczuci przez kupców, strażnicy skontrolowali Was i przekonani o autentyczności dokumentów, postanowili towarzyszyć Wam w drodze do sadyby węglarzy (to stąd ich obecność w prologu).
Wspomniany na końcu posta Ranald to jedno z bóstw Imperium - przewrotny i złośliwy byt uważany za patrona złodziei, trefnisiów, szulerów i graczy, oszustów i niebieskich ptaków.