Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-02-2024, 17:17   #1
Seachmall
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
[Pathfinder 1e, 18+] Popielny Dwór



Litery kontraktu ponownie zmieniły ustawienie i alfabet, tym razem chyba na arboealski.
Mężczyzna przetarł oczy i spojrzał znad zwoju na swego "benefactora".
Pomimo, iż trzymał się cienia pokoju, jego czerwona skóra, rogi i gorejące oczy zdradzały jego naturę.
Jeden z Diabłów Piekieł, bogowie… czyż upadł tak daleko? Wrócił spojrzeniem do kontraktu, który ponownie się zmienił tym razem na język mu znany.
W końcu odłożył zwój i spojrzał w oczy czarta.
- Jaką mam pewność, że dotrzymasz słowa? - pytanie wywołało delikatny uśmiech na ustach rogacza.
- Suspitionsis? Słuszna, zważając na twoją dotychczasową przynależność. - odpowiedź zabolała bardziej niż sądził. Fillon Mistborn był świętym rycerzem Iomodae, poprzysiągł jej życie i śmierć. - Pozwól więc, że przedstawię ci co otrzymasz od nas i wtedy będziesz mógł podjąć decyzję. - diabeł zacisnął pięść, która szybko wybuchła ogniem.

Gdy oczy Fillona odzyskały wzrok dłoń czarta była zaciśnięta wokół rękojeści miecza o ciemno stalowym ostrzu. Być może jako kpina, jelec broni był w kształcie szkarłatnych skrzydeł.



- Fillonie Mistbron, przedstawiam ci Aracę. - ostrze wylądowało przed paladynem, a ten zauważył, że pióra na skrzydłach są prawdziwe i wydawały się sączyć krwią - Podobnie jak ty, oddała swe istnienie w służbie bogom prawa i sprawiedliwości, czas jednak uczy nas wszystkich, że sprawiedliwość nie zawsze jest sprawiedliwa. - śmiertelnik mógł przysiąc, że widzi kogoś wewnątrz kryształu zdobiącego jelec - Bogaci odchodzą wolno, niewinni zostają straceni. Sprawiedliwość jest ślepa, więc się myli. Zemsta… - na te słowa kilka kropel krwi spadło na stół, jakby skrzydła pociły się krwią - Zemsta jest personalna, wiesz kto ci zawinił, wiesz kto musi zapłacić. Prawda? - spojrzenie człowieka wystrzeliło prosto w twarz diabła, który ponownie się uśmiechnął.
- Araca, zatraciła się w poszukiwaniu zemsty dla tych, których sprawiedliwość zawiodła. Niebo się jej wyrzekło i musiała zostać… uwięziona, aby nie wyrządzić więcej szkód. Nie chcielibyśmy, aby jej działania wywołały wojnę wśród bogów prawda? Dlatego wręczono ją nam, aby pomagała tym, którzy podróżują ścieżką zemsty. W twoich rękach będzie naprawdę potężną bronią, a każdy cios przeciwko twoim oprawcom będzie tak silny jak sobie tego zażyczysz. - mężczyzna ujął rękojeść broni. Trochę obrzydzało go jak dobrze leżała w jego dłoni. Diabeł w międzyczasie klasnął dłońmi, w których pojawiła się czaszka uwięziona w kolczastych łańcuchach - To ci się może spodobać. Jerst? Pora się obudzić… - czart popukał kość czaszki.



Powoli, jakby wybudzone z głębokiego snu, oczodoły czaszki zaczęły delikatnie tlić się jak ogarki, szczęka czaszki się rozwarła wypuszczając z siebie kłęby dymu i w końcu szkarłatny ogień, podobnie oczodoły wybuchły jęzorami czerwonego żaru. Miast jednak spopielać czaszkę, ogień odradzał mięśnie, tkankę i skórę głowy. Kiedy w końcu ogień zamarł Fillon patrzył z przerażeniem na głowę jakiegoś nieszczęśnika, którego skóra była pokryta poparzeniami, a jego włosy, brwi i rzęsy zostały zjedzone przez ogień. Glowa rozglądała się ze zdziwieniem po pomieszczeniu, najwyraźniej nie zwracając uwagi na paladyna.
- Witaj, Jerst. Słyszysz mnie? - dłoń czarta wylądowała na skalpie głowy.
- Tak? - odpowiedział najwyraźniej Jerst, nagrodą za odpowiedź było delikatnie głaskanie ręką diabła.
- Dobrze, przyjrzyj się proszę mężczyźnie przed tobą? Rozpoznajesz go? - głowa zerknęła na Fillona przez chwilę zanim dała odpowiedź.
- Nie? - czart westchnął i wbił jeden długi pazur w czubek głowy, brodząc w krwi i wywołując krzyk bólu w Jerstcie.
- Przyjrzyj się lepiej. Czy go rozpoznajesz? - palec czarta zaczął delikatnie się obracać wkopując się w kość głowy.
- TAK! To ten Paladyn, którego dom spaliliśmy! - czart się uśmiechnął i wrócił do spokojnego głaskania głowy, która teraz delikatnie chlipała z bólu.
- Dobrze, a wiesz, że w tym domu, była jego żona i dzieci? Wasz mały wybryk pozbawił go rodziny. Teraz nasz drogi Fillon pragnie zemsty, nie na tobie oczywiście. Ciebie sprawiedliwość dosięgła. Za to twoi towarzysze… wiesz gdzie oni są. - Jerst się uspokoił, jego twarz przybrała wyraz gniewu.
- Czuję ich… skurwysyny rzuciły mnie straży na pożarcie. Widziałem ich kiedy mnie stracili! Widziałem ich uśmiechy kiedy podpalano pode mną stos!
- Na nic lepszego nie zasługujesz! - chwilę ciszy zajęło zanim Fillon zrozumiał, że te słowa padły z jego ust, a sam właśnie stał z uniesioną ręką nad głową Jersta, która patrzyła na niego ze strachem. Paladyn usiadł ciężko i wypuścił powoli powietrze - Czujesz ich? Będziesz mnie mógł do nich poprowadzić? - z braku lepszego określenia głowa przełknęła ślinę.
- T-tak. I.. i wtedy mnie wypuścicie prawda? - oczy głowy starały się spojrzeć na głaszczącego ją diabła - Taka była umowa. Pomogę temu tu, a wy wypuścicie mnie do Caydena Caileana.- diabeł spojrzał nie na Jersta, ale na Filona.
- Tak, jeśli mu pomożesz, trafisz tam gdzie powinieneś. Teraz idź spać, twoja obecność nie pomoże mu w podjęciu decyzji.
- Ale.. - Jerst nie dokończył, ogień który przyzwał go z zaświatów momentalnie pochłonął go, pozostawiając ponownie wybieloną czaszkę. Fillon chwycił łańcuchy, które przytrzymywały jednego z morderców jego rodziny, patrząc głęboko w puste oczodoły.
- Któremu demonowi on zaprzedał duszę? - pytanie padło bez emocji.
- Dagonowi. Najwyraźniej kult zaczął od podszywania się pod kościół Caileana. Nie sądź jednak, że jest on jakimś oszukanym biedakiem. Doskonale wiedział co robi, nawet jeżeli nie wiedział w czyim imieniu to robi. Musiałem pociągnąć nie jeden sznurek, aby dorwać go przed sługusami Dagona. - czart położył dwa palce na zwoju z kontraktem - Więc… czy mamy umowę?
Paladyn patrzył na papier jakby ujrzał go po raz pierwszy. Porzuci wszystko czym był dotychczas, swoją służbę, swoich kompanów, swoją boginię… W jego umyśle pojawił się obraz pożaru, płacz i krzyki jego rodziny, jego własne błagania do Iomodae o siłę, o pomoc, o cokolwiek. Bez echa, jeden jedyny raz kiedy potrzebował jej, ona go zawiodła. I nie mogła nawet pozwolić mu na sprawiedliwość, gdyż ci którzy odebrali mu wszystko uciekli.

Fillon Mistborn potrząsnął głową, aby odgonić myśli i sięgnął po pióro, spoglądając na wypalajacy się symbol diabła.





***

Witam wszystkich w rekrutacji do sesji Pathfinder 1e.
Originally pomysł sesji należał do @Zell, sesja miała tytuł "Popiół Mojej Duszy", niestety życie zrobiło swoje i nie udało się jej długo poprowadzić.
Otrzymałem zgodę na kradzież pomysłu i modyfikacje ogólnej fabuły.
Więc co zostało z oryginału?

Desperaci

Sprzedaliście duszę diabłu, gratulacje!
To jednak dopiero początek.
Tak, podjęcie jednej z najgorszych decyzji w swym życiu to dopiero początek.
Widzicie jedna dusza nie jest równa drugiej.
Dusza, która i tak zmierzała do piekieł nie jest tyle warta co sługa Dobrych Bóstw, czy Demonicznych Lordów.

Więc w procesie tworzenia postaci chciałbym, abyście obgadali że mną sprawę waszego paktu.
Im więcej idzie w stronę waszego patrona tym więcej dostaje się wam w nagrodę.

Ale o tym później.

Mała przysługa

Nasza przygoda zabierze nas do Rzecznych Królestw.
Dokładniej do niedawno utworzonych (czytaj wymyślonych przeze mnie) ziemiach Barona Sahila Girona. Ziemie noszą nazwę Królestwa Evercrest, znajduje się na wschód od Mivon na mapie. Stolica, Evercrest, znajduje się na północnym wschodzie u podnóża gór.

Waszym zadaniem będzie stworzenie podwalin dla gałęzi kościoła Asmodeusa do zagnieżdżenia się na tych terenach.

Sesja będzie miała charakter drobnego sandboxa, z moimi sugestiami aby ruszyć coś do przodu. Więc jeżeli drużyna będzie kilka tur spędzić w loszku, a później pobawić się w politykę i skończyć w innym loszku, to jak najbardziej będzie to do zrobienia.

Waszą bazą będzie "Popielny Dwór", karczma w stolicy.

Przejdźmy więc do najmilszej rzeczy. Tworzenia KP.

Ja niżej podpisany:
Imię:
Rasa: Core + wszystkie ludzkie mieszanki z Featured.
Klasa: Core, Base, Hybrid (archetypy wszystkie, tylko dajcie mi chwilę aby poczytać bo wszystkich nie pamiętam)
Level: 8
Backgrounds: tak
Złoto: 15 000 gp.
Atrybuty: 25 point buy, dla ryzykantów mogę wykonać dwie serie rzutów, ale wtedy trzeba wybrać jeden.
HP: Maks 1 lvl, każdy kolejny uśredniony, lub ja rzucam.

Historia: Nie musi być obszerna, ale powinna zawierać skąd pochodzicie i waszą motywację do paktowania z diabłem.
Nie mam nic przeciwko dowymyślaniu przeszłości podczas gry, jeżeli ustalcie że mną sens.

Charaktery: Dowolne, ale ostrzegam, że odgrywanie Lawful albo Chaotic Stupid nie skończy się dla postaci dobrze.
Mój pogląd co do charakterów, poza mechanicznym czy dane zaklęcie/efekt zadziała, wygląda następująco.

Czy fakt, że dany czyn jest niemoralny/nielegalny powstrzyma cię przed wykonaniem go?
Tak: jesteś dobry/praworządny
Nie: jesteś zły/chaotyczny
Może: jesteś neutralny

Nuanse itp. oczywiście brane są pod uwagę, ale to ogólny szkic.

Zaprzedaje swoją duszę legionom Piekła w zamian za:

Teraz przechodzimy do paktu. Sprzedaliście duszę, ale albo była tak mało warta, albo chcieliście więcej niż była warta.

Zanim jednak napiszecie do mnie:
"Ok sprzedaję swoją duszę i wszystkich swoich przyszłych potomków, btw jestem sterylny, yolo."
Naprawdę proszę rozważcie wszystko.

Sprzedanie duszy to nie jest decyzja, którą podejmuje się lekko. Coś musi was do tego pchnąć i nie może być wasze pierwsze rozwiązanie tego problemu.

Więc, jeszcze raz, zanim podejdziecie do mnie z modelem paktu rozważcie następujące rzeczy:

* Czemu chcecie zawrzeć pakt?
Poszukiwanie zemsty? Tajnej wiedzy, której nie macie jak zdobyć? Potęgi, aby pokonać silnego wroga?
Diabła naprawdę nie będzie obchodziło CZEMU chcecie sprzedać duszę, ale sądzę, że będzie wam łatwiej odgrywać postać jeżeli rozważycie jej motywację.

* Czego chcecie od tego paktu?
Tu pomyślcie czego mogłaby chcieć wasza postać. Mechanicznie mogą to być permanentne bonusy do stat, dostęp do magii, chowaniec (Sprzedam duszę za przyjaciela ;_; ), czy magiczny przedmiot (tu uwaga magiczny przedmiot BĘDZIE przeklęty).

* Co będziecie w stanie poświęcić w zamian za benefity?
Od razu powiem, że najniższa kwota to wasza dusza plus jedna przysługa. Jak powiedziałem tu będziemy pewnie się przerzucać propozycjami.

* Czy dokonaliście to co chcieliście, kiedy sprzedaliście duszę?
Tu bardziej ku daniu mi haków. Tak jak mówiłem, musiał być powód, że sprzedaliście duszę, był to początek jakiegoś questu. Pytanie czy quest już dokończony czy szukacie kolejnego NPC'a z "?" nad głową?

Przewiduję kilka poziomów:
Basic: Dusza + przysługa -> nic więcej niż mniej ponad to, że wykonacie dla diabła jedno zadanie
Bronze: Dusza + służba -> jesteście winni kilka przysług
Silver: Dusza + władza nad życiem -> rozkaz diabła jest równoważny z rozkazem króla.
Gold: Dusza + kontrola nad życiem -> rozkaz diabła jest równoważny z rozkazem właściciela
Platinum: Dusza + Gold + jesteś na zawołanie sług diabła -> chyba jasne

Wyższy poziom daje więcej bonusów. To ponownie jest framework. Można na przykład powiązać swoją linię z diabłem, to podbije was o poziom bez konieczności ograniczania własnej wolności.

***



To chyba wszystko w sprawie waszych postaci.
Jeżeli o czymś zapomniałem lub po prostu macie pytania to zapraszam.

W sprawach jeszcze organizacyjnych:
Google Docs: Nie zawsze, ale tak. W przypadkach dłuższych konwersacji podejrzewam, że może się to przydać.
Czas odpisów: 5/2 - pięć dni dla was, dwa dla mnie.

Rekrutacja potrwa do…
17.03.2024
Macie trzy tygodnie, aby mnie zamęczyć pytaniami i niedorzecznymi pomysłami.

Edit: A zapomniałbym. Mechę preferowalnie na Myth weavers.
Szukam: 3-6 graczy.
***

A tu na koniec, opowieść, którą stworzyła Zell, aby dać wam pojęcie w jak głębokim szambie są wasze postaci.

Cisza trwająca, zdawałoby się, wieczność została zakłócona dźwiękiem, którego to miejsce straciło nadzieję kiedykolwiek powitać ponownie. Puste korytarze złamanej dumy łapczywie smakowały odgłosu kroków rozbrzmiewającego echem odbijającym się od kamieni ich ścian.

Nieme cienie zalegały korytarze obserwując przemieszczającego się intruza naruszającego swoją obecnością status quo tego miejsca. Zdawały się czaić, oczekując na najmniejszy błąd niepożądanego gościa, jednak ten rozganiał je światłem przyniesionej ze sobą niewielkiej latarni. Jak na rozkaz ciemność umykała, byle dalej owego blasku tylko po to, aby po chwili powrócić na miejsce, zamykając przejście za tym, który miał czelność rzucić wyzwanie prawowitym władcom tych przestrzeni.

Obcy nie dbał o to wszystko, idąc naprzód, zaciskając zęby, jednak nie w bólu, a w złości powodowanej bezsilnością swego losu. Oddychał głęboko walcząc z własnymi myślami, które zdradziecko wydzierały z niego siły. Był tak bardzo już tym zmęczony, ale wiedział, że nie ma żadnej szansy na ucieczkę swemu przeznaczeniu. Popełnił błąd, który kosztował go tak wiele, że niezależnie od nagrody jaką otrzymał, niezależnie od tego wszystkiego, co postawiono mu na oczach, czym skuszono niczym dziecko słodkim ciastkiem, nic z tych rzeczy nie mogło zmyć gorzkiego smaku prawdziwej porażki tak okropnej dla podniebienia, iż żadna słodycz nie mogła jej zmyć.

I wszystko obróciło się w niwecz.

Ivalin nie wiedział czy nie popełnia podobnego błędu ponownie, jednak rozumiał, że już nic gorszego, co mógłby sobie wyobrazić, zdarzyć się nie może. Podskórnie czuł przechodzące go ciarki, gdy lodowaty pot obmył mu plecy, a suchy język pozbawiony napitku zdawał się puchnąć w gardle. Przetarł zmęczone oczy, które nie zaznały snu od prawie dwóch dni, ale nie mógł sobie na ten luksus pozwolić. Warunek był jasny i bezlitosny, a tym razem Ivalin miał zamiar spełnić polecenie co do joty.

Zatrzymał się na rozwidleniu korytarza oświetlając latarnią oba przejścia, aby w końcu obrać jeden kierunek wedle mapy, jaką uzyskał trudem i krwią, która wciąż plamiła rogi mapy. Nie wiedział czy mapa była poprawna i mógł mieć jedynie nadzieję, że nie skierował swoich kroków w paszczę labiryntu bez wyjścia skrytego w niemych ciemnościach. Zaniósł się kaszlem, gdy poruszył tumany kurzu zalegające popękaną posadzkę, potknął się, kiedy natrafił na niefrasobliwie leżący na ziemi kawałek kamienia, który odpadł ze ściany. Czuł jak umęczone nogi nie stawiają już tak pewnie kroków, a wyczerpany umysł powoli zaczyna płatać mu figle.

Jednak w końcu jego trud został nagrodzony.

Ivalin znalazł się w większym korytarzu, pełnym klatek, których przeznaczenie dawno zatarł czas. Wysokie łuki spotykały się przy suficie, a na jednym z takowych wisiał herb dawno już nieistniejącego rodu, do którego przytroczona była brudna, czerwonawa tkanina zwisająca smętnie w tym grobowcu minionej potęgi.

Mężczyzna zapalił dwie pochodnie jakie znajdowały się w tym miejscu i rozejrzał się uważnie jednocześnie raz po raz spoglądając na mapę zakrwawioną krwią niewinnego antykwariusza. Spojrzał przed siebie, wgłąb mrocznego korytarza, który ginął w bezlitosnej ciemności. Tak, już niedaleko, tak blisko był, niemalże na wyciągnięcie ręki...

Chciał jak najszybciej załatwić sprawę, odnaleźć ten przeklęty artefakt, na którym tak bardzo zależało władcy jego istnienia. Wypełnić jego wolę i spełnić swoją część układu z nim zawartego... Pragnął tego całym sobą i całą swoją duszą tylko...

...tylko ta dusza nie należała już do niego.


 
__________________
Mother always said: Don't lose!

Ostatnio edytowane przez Seachmall : 27-02-2024 o 12:57.
Seachmall jest offline