Przed wyruszeniem w drogę drużyny Sorcane rzekł że gdy drowia kapłanka wyzdrowieje to będzie się kręcił w pobliżu Samotnej Kniei. Wskazał też dzień za dwa tygodnie że zawita do samego miasta, a jeżeli go tam nie będzie to zostawi wiadomość w karczmie.
***
Brnęli przez śnieg i niestety nie obyło się bez przykrych niespodzianek. Oberik pomimo bycia wyjątkowo biegłym w kwestiach przetrwania w dziczy i posiadania nadwyraz lekkiego kroku jak na człeka skręcił kostkę.
Profesor Battlehammer obejrzał ją na krótkim odpoczynku. Wyżłobił w śniegu nieckę by nie wiało na nich i szybko nastawił ją, a następnie potraktował zaklęciem leczącym. Zwiadowca znów mógł chodzić, ale było widać że sytuacja kosztowała go bardzo wiele sił. Pozostawało mieć nadzieję że w Dobrym Miodzie zaznają dość spokoju by chłopak mógł solidnie odpocząć.
***
Profesor bardzo był rad że napotkali na swojej drodze innego krasnoluda. Lecz wieści które niósł nie były wesołe, ale cóż. Tak bywa - Dolina Lodowego Wichru to niebezpieczna kraina. - Ech... z tymi olbrzymami to zawsze problemy. Można zerknąć na tą jego tępą prymitywną facjatę? - zapytał grzecznie Profesor.
Przypomniał sobie że na uniwersytecie też zdarzali się olbrzymi, a ich ego potrafiło być jeszcze większe niż ich grube cielska.
No cóż. O jeden kłopot mniej na tym świecie. - Jak zatłukliście tego capa, hę? Sprawicie trochę frajdy staremu krasnoludowi opowiadając o napierdalaniu olbrzymów? - zagadał do Shandara |