Odprowadził wzrokiem Jadarith. Dziewczyna szła nad wyraz wdzięcznie, z wrodzoną gracją, której nie można nabyć w żadnej szkole. "Z taką figurą mogłaby zrobić karierę. Szczególnie w innym stroju" - pomyślał. - "Na przykład muzy" - uśmiechnął się w myślach wyobrażając sobie, jak w balladzie opisałaby Khudankę jego znajoma bardka.
Ale nie to było najważniejsze. Dziewczyna poruszała się zwinnie jak kot. Od razu było widać, że w walce nie byłaby łatwym przeciwnikiem. "Byłaby cennym sojusznikiem... Ale w sukni gorzej się walczy..." - rozbawienie błysnęło w jego oczach. - "Więc niech już lepiej zostanie w tych spodniach."
Uśmiechnął się lekko widząc z zachowania Jadarit, że o nim wspomniała. "Jeśli dzięki niej mnie przyjmą, będę jej winien przysługę" - uśmiechnął się ponownie. - "Co najmniej dobrą kolację."
Przeniósł wzrok na mężczyznę, o którym przed chwilą mówili. Na pozór wyglądał na zwykłego wędrowca, ale zachowywał się nieco inaczej. I był nieco zbyt głośny.
- Nie jestem rzeczą - dotarło do uszu Roda.
Nie były to jedyne słowa, którym udało się przebyć przestrzeń dzielącą oba stoły. "Tak jak przypuszczałem." - pomyślał. I dodał (rzecz jasna ciągle w myślach) - "Dobry mag nie jest zły."
Wiedział o tym z doświadczenia.
Usiadł wygodniej i z zainteresowaniem czekał na rozwój sytuacji. |