Barbarzyńca rozejrzał się błyskawicznie niczym dziki zwierz wypatrujący ofiary. W zasięgu jego wzroku nie było jednak żadnych przeciwników. Berserkerski szał powoli mijał zastępowany przez ból. Krew sączyła się z ciała osiłka w kilku miejscach. Rany wyglądały dosyć poważnie i warto byłoby się nimi zająć. Chwilowo jednak nie zagrażały życiu.
Z góry wciąż dochodziły odgłosy walki. Trzeba najpierw oczyścić teren, a dopiero potem zająć się opatrywaniem ran - pomyślał, po czym podniósł się z jękiem i jął ponownie wdrapywać się na piętro.