Magowie to mają do siebie, że zwykle nie idą na zwiady i nie ruszają do walki w pierwszej linii. Tak było i tym razem, a Raif podziękował bogom za to, że - kierowany ciekawością - nie wlazł pierwszy do pokoju, w którym, jak się okazało, na ciekawskich wędrowców czekała jednooka maszkara.
Raif odruchowo cofnął się o krok.
Zrezygnował z broni 'konwencjonalnej', wykonał odpowiedni gest, któremu towarzyszyło parę słów w zdecydowanie egzotycznym języku, a potem posłał w monstrum garść magicznych pocisków.