Sierżant Trhein przysłuchiwał się mowie Thalmira, jak zawsze bez uczuć na twarzy. Gdy psionik dał pokaz swoich umiejętności, na twarzy strażnika pojawił się wyraz uznania. Przyjżał się Rodowi, zwracając bacznie uwagę na twarz i na miecz. "Różnych rzeczy można się spodziewać po podróżnikach, ale napewno nie można wymagać od nich biegłości w jedenej dziedzinie"
-Moje imię brzmi Iondhen - powiedział Trhein, wziął łyk piwa - chyba też wezmę coś innego - dodał wstając.
-Chodź, doradzisz mi, co wybrać - powiedział do Lothara, klepiąc go po plecach, po czym podszedł do lady i zaczął przypatrywać się wystawionym w butalkach na półce trunkom.
__________________ Zasadniczo chciałbym przeprosić za tę manierę, jeśli kogoś ona razi w oczy... ;P |